Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Aleksiej Nawalny został wybudzony ze śpiączki, rokowania są pomyślne. Jego zdjęcie w otoczeniu rodziny trafiło na pierwsze strony czołowych zachodnich dzienników. Sprawa otrucia oponenta Kremla nie przestaje szokować. Dwa niezależne laboratoria – francuskie i szwedzkie – potwierdziły niemieckie wyniki badań próbek pobranych z jego organizmu. Nie ma wątpliwości: opozycjonistę próbowano zabić trucizną z grupy nowiczok.
Berlińska klinika Charité zwróciła milion rubli, które „na leczenie Nawalnego” wpłacił Jewgienij Prigożyn zwany kucharzem Putina – złowroga postać firmująca potajemne działania Kremla, np. fabryki trolli czy wysyłanie wagnerowców za granicę. Współpracownicy Nawalnego uważają, że struktury Prigożyna mają związek z zamachem. Sam Nawalny oznajmił, że jak tylko wyzdrowieje, wraca do Rosji i do polityki. Lekarze prognozują jednak, że rekonwalescencja potrwa rok. Tymczasem współpracownikom Nawalnego udało się ustalić, że został on otruty, jeszcze zanim zjawił się na lotnisku. Początkowo sądzono, że zatruta była herbata, którą Nawalny pił w lotniskowej kafejce, teraz wiadomo, że trucizna była w butelce wody stojącej w pokoju hotelowym, gdzie nocował. Władze Rosji idą jednak w zaparte. Chcą, aby Niemcy przekazały im materiał dowodowy, ale same śledztwa nie wszczynają. Kreml boi się nowych sankcji, które wydają się nieuniknione.
Sankcje grożą też Alaksandrowi Łukaszence za sfałszowanie wyborów i represje wobec ludzi, którzy nieustannie protestują od 9 sierpnia. Rosja uznała prezydenturę Łukaszenki, a teraz zamierza odcinać polityczne kupony za wsparcie. W ubiegłym tygodniu Putin przyjął Łukaszenkę w Soczi. Nie doszło do podpisania umów, na razie Putin obiecał półtora miliarda dolarów kredytu. Nieoficjalnie mówi się, że Łukaszenka dostał też od Putina dwa miesiące na uporządkowanie sytuacji z protestami. Te jednak nie ustają. ©