Bunt zombiaków

„Fuck communism!” – tym prostym hasłem wietnamski raper Nah rzuca wyznanie władzy. Bo choć Wietnam się zmienia, komuniści nie chcą rezygnować z monopolu władzy.

   Czyta się kilka minut

Raper Nah / Fot. Facebook
Raper Nah / Fot. Facebook

Hitu wietnamskiego rapera Naha, od stycznia tego roku wysłuchało w internecie prawie milion Wietnamczyków – w kraju, gdzie dostęp do internetu ma 40 mln obywateli (czyli trochę mniej niż połowa populacji) i gdzie za „propagandę antyrządową” w internecie grożą wysokie grzywny, a nawet więzienie.

Dlatego milion odsłon to dużo – zważywszy, że tytuł hitu – „Fuck communism” – jak i tekst to rękawica rzucona w twarz nadal groźnej i wszechwładnej Partii Komunistycznej. Tej, której zwyczajny Wietnamczyk po prostu się boi. Tymczasem z utworu rapera wyłania się obraz rządzącej partii jako wszechwładnej skorumpowanej mafii, z którą należy podjąć walkę.

Malwersanci umrą bez pochówku

Niektórzy wietnamscy znajomi, którym podesłałem link do piosenki z prośbą o komentarz, w panice wyłączali utwór już po paru sekundach. „Nie chcę problemów. Nie dzwoń na mój telefon i nie rozmawiajmy o Nahu na Facebooku. Tutaj także media społecznościowe są śledzone przez władze. Możemy rozmawiać wyłącznie w cztery oczy. Nie chcę problemów!” – napisała w pierwszym odruchu dziennikarka Vy z HCMC, czyli Miasta Ho Chi Minha (dawnego Sajgonu).

„Wszyscy malwersanci umrą bez pochówku” – rapuje sobie spokojnie, jakby nigdy nic, 24-letni Nguyen Vu Syn, bo tak naprawdę nazywa się artysta. Na zdjęciach wygląda na grzecznego studenta, czasem przypomina wręcz ascetycznego buddyjskiego mnicha. „Na pierwszy ogień pójdą psy z drogówki / Nigdy nie pogodzę się z byciem niewolnikiem. Fuck communism!” – rapuje Nguyen Vu Syn.

Nguyen deklaruje, że jego utwór nie traktuje o komunizmie jako o ideologii, ale raczej o ciemnych stronach reżimu „profesjonalnych złodziei”. I o tym, że młodzi Wietnamczycy są otumanieni konsumpcją – podobnie jak w Chinach władze stawiają na strategię przekupywania społeczeństwa zmianą w gospodarce i podniesieniem standardu życia – i zbyt słabi, aby ten reżim potępić.

Tymczasem to właśnie ta apolityczność i apatia młodych ludzi, według rapera, przedłużają życie reżimu. Może dlatego w jego wypowiedziach często przewija się słowo „zombie” w odniesieniu do wietnamskiej młodzieży, która „uległa wypraniu mózgów” i zajmuje się jedynie „piciem kawy latte i plotkowaniem”.

Dodajmy na marginesie, że jeśli idzie o skalę korupcji, według organizacji Transparency International, Wietnam plasuje się na 119. miejscu z 175 krajów (im niżej, tym większa skala korupcji) i wypada nawet gorzej niż jego sąsiad – także komunistyczne Chiny.

Z dala od polityki

Tak ostro wypowiedziane słowa buntu są czymś niezwykłym w Wietnamie, gdzie od dziesięcioleci rządzi reżim komunistyczny – w północnej części kraju od II wojny światowej, a w południowej od 1975 r. (wtedy Północ podbiła Południe) – i gdzie za słowa krytyki pod jego adresem nadal idzie się do więzienia.

Dziś klimat społeczny jest w kraju taki, że przeciętny młody Wietnamczyk nie porusza w rozmowie w ogóle polityki.
– Polityka jest dla kasty polityków, a my nie mamy na nią żadnego wpływu – powiedział mi kiedyś Phi, 35-latek z branży turystycznej, kiedy spytałem, czy głosuje w wyborach (czy też może raczej: „wyborach”). – Jeśli ktoś chce zajmować się biznesem i zarabiać pieniądze – dodał Phi – to proszę bardzo, nie ma problemu, komuniści na to pozwalają. Ale w politykę nie ma się co mieszać. I to powinno być dla każdego Wietnamczyka jasne jak słońce – dodał.
Nagranie utworu i następnie upublicznienie go poprzez portal internetowy YouTube – to w zasadzie prośba o aresztowanie. A piosenka została skomponowana przez znanego już rapera, który sam o sobie mówi, że jest „dzieciakiem z klasy średniej z HCMC”. Nah nie stara się nawet ukrywać pod pseudonimem – utwory podpisuje pełnym imieniem i nazwiskiem.

Ktoś mógłby powiedzieć, że Nguyen jest tak odważny, bo chwilowo przebywa poza zasięgiem władz swego kraju – chłopak aktualnie studiuje zarządzanie w USA, na Oklahoma State University. Ale jego studencka wiza wygasła latem 2016 r. i Nguyen deklaruje, że zamierza wrócić do ojczyzny. Choć może zostać tu oskarżony o „propagandę przeciwko państwu”, czyli zbrodnię, która pozwala dziś wietnamskim komunistom przetrzymywać w więzieniach setki dysydentów.

Na jednym z forów internetowych, gdzie poprosiłem o komentarz odnośnie do utworu, skarcono mnie za poruszanie publicznie politycznych tematów. Na forum tym silnie obecna była zresztą jedyna właściwa wykładnia – niejako „oficjalny” stosunek młodych do rapera. Pisano więc, że „absolutnie nie jest on głosem pokolenia”, albo że po powrocie do ojczyzny należy go niezwłocznie „wykastrować” za to, że kala swe gniazdo pod dyktando „Jankesów”. Jeden z dyskutantów dał do zrozumienia, że rodzina rapera „kolaborowała” z Amerykanami w czasach, gdy HCMC nazywało się jeszcze Sajgon.

W prywatnym mailu pewien fan rapera napisał mi, żebym nie spodziewał się innych komentarzy niż nienawistne, bo „ludźmi na forum kieruje zwykły strach” przed władzą.

Nie można się bać

– Wiem, ile ryzykuję – mówi „Tygodnikowi” Nguyen Vu Syn, który jakby tego wszystkiego było mało, będąc już w Stanach wytatuował sobie na szyi napis „Fuck communism”. – Ale nie boję się więzienia – dodaje. – Jeśli trzeba będzie, to pójdę siedzieć. Pokażę młodym ludziom, że nie można się ciągle bać i żyć jak zombie.

– Tak, myślę o konsekwencjach – dodaje Nguyen. – Mój ojciec osiwiał przez ostatnie pół roku. Zastanawiał się nawet, czy się publicznie ode mnie nie odciąć. Bo także moją rodzinę mogą oskarżyć o zbrodnie, których nie popełniła. Słyszałem, że mogą mnie próbować porwać czy nawet zorganizować wypadek – mówi chłopak.

Tymczasem są sygnały, że władze mogą się obawiać tego nowego „hymnu młodzieży” – jak utwór Naha nazwał internetowy portal Globalpost.

Od niedawna w wietnamskim internecie raczkuje organizacja młodzieżowa pod nazwą „Zombie”. Nah wyraża jej poglądy i utożsamia się z tym ruchem. Jej zwolennicy afiszują się z logo Zombie w podobny sposób jak ich rówieśnicy na Zachodzie, którzy – gdy chcą utożsamić się z jakąś ideą czy ruchem – zmieniają swoje tzw. awatary w sieciach społecznościowych (np. na tęczę, gdy chcą poparcia dla ruchu gejowskiego).

Podobno wietnamska policja obawia się, że pewnego dnia „Zombie” mogą wyjść na ulice. Niedawno, 11 lipca, w Mieście Ho Chi Minha mała grupka młodzieży w koszulkach z logo Zombie została po raz pierwszy zatrzymana przez funkcjonariuszy – i odprawiona do domu w czasie pikiety. Zatrzymano jedynie rapera Nguyen Phi, który jest kolegą Naha i z nim współpracuje.

Nah oczekuje, że kiedy w przyszłym roku wróci do Wietnamu, Zombie przerodzą się w poważny ruch antykomunistyczny. Wydał nawet manifest nowej krucjaty, za którego inspirację posłużył prodemokratyczny bunt studentów z Hongkongu oraz kampania Occupy Wall Street.

Spektrum kary

„Nah prawie na pewno zostanie zatrzymany po powrocie do Wietnamu – mówił portalowi „Globalpost” Nguyen Van Dai, wietnamski adwokat specjalizujący się w prawach człowieka. Prawnik prognozuje, że ponieważ Nah popełnia (z punktu widzenia władz) przestępstwo po raz pierwszy, może zostać potraktowany łagodnie i zwolniony – wszelako pod warunkiem, że „obieca nie wykonywać już utworów o partii komunistycznej”.

A jeśli się nie pokaja? Wtedy Nguyen Vu Syn może zostać skazany – spektrum możliwego wyroku i kary jest szerokie, od trzech do nawet 20 lat, za szerzenie „antypaństwowej propagandy”.

Jak przystało na hip-hopowca, Nah deklaruje, że nie ma zamiaru w żaden sposób iść na rękę władzom. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 33/2015