Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jezus nie unika bolesnego problemu zdrady nawet w pożegnalnej atmosferze Ostatniej Wieczerzy. Czyni to jednak z taką dyskrecją i delikatnością, że wśród uczniów dominuje poczucie zatroskania i smutku.
Jak wyglądałby opis tamtej sceny Ewangelii, gdyby jego ostateczna redakcja zależała od kogoś z agresywnych przedstawicieli współczesnej prasy bulwarowej? Może wśród pryncypialnych potępień przeczytalibyśmy: "Wszędzie, nawet w Wieczerniku, jest pełno kapusiów. Imiona zdrajców najłatwiej znaleźć na liście powołanych na Apostołów". Być może przy okazji przedyskutowano by nie tylko kwestię Judaszowych srebrników, lecz również co się stało ze złotem przyniesionym przez trzech króli, oraz ustalono by, kto dokładnie w najbliższym otoczeniu Jezusa usiłował zmiatać śmieci pod dywan. Może nawet Jezusowi wypomniano by, że tworzył klimat pobłażania dla zdrajców, gdy przyjmował grzeszników i przebaczał Magdalenom, zamiast wyraźnie potępić i zmieszać z błotem. W takim ujęciu jedyną pozytywną postacią z całego Wieczernika byłby narrator.
Całe szczęście, że bulwarowa wersja prawdy nie ma nic wspólnego z Tym, który jest drogą, prawdą i życiem. Dramat mentalności bulwarów znajduje wyraz w tym, że usiłuje się w niej odrywać prawdę zarówno od Chrystusa, jak i od żywego człowieka, który jest drogą Kościoła. Dziennikarskie bulwary prowadzące w ślepy zaułek nie mają przecięcia ze szlakiem Ewangelii.