Błogosławione niezadowolenie

Wiara obejmuje wszystkie wymiary człowieczeństwa, a więc także ludzki rozum. Jak przekonuje św. Augustyn: wiara jest rozumna lub nie ma jej wcale. Co znaczy zatem rozumieć swoją religijną wiarę?

19.07.2011

Czyta się kilka minut

Nie rozumiesz? To dobrze. Gdybyś rozumiał, nie o Bogu byłaby to mowa" - słowa św. Augustyna uświadamiają paradoks religijnego zaangażowania. Wiara jest odniesieniem do Rzeczywistości ostatecznej, która pozostaje niezgłębioną Tajemnicą. Jednocześnie, właśnie jako odniesienie do tego, co ostateczne, jest zaangażowaniem całej osoby.

Religijny język

Na początek oprzyjmy się na scholastycznym, wyraźnym rozróżnieniu dwóch znaczeń słowa wiara (fides). Termin ten może oznaczać po pierwsze fides quae - to, w co się wierzy, po drugie zaś fides qua - sam podmiotowy akt wiary. W takiej perspektywie kwestia rozumienia wiary może się wydawać prosta. W każdej religii istnieją pewne treści uznane za - w jakiś sposób - objawione, które są "podawane do wierzenia" przez właściwy autorytet religijny. Rozumieć swoją wiarę to rozumieć treść, którą uznaje się za prawdziwą: znać odpowiednie teksty i symbole oraz wiedzieć, co one znaczą.

Nie neguje się tutaj, bo zanegować tego nie sposób, ludzkiego charakteru języka wyrażającego treść wiary. W procesie rozumienia treści wiary istotną rolę pełnią zatem ogólne zasady kierujące rozumieniem każdego fenomenu znaczącego, tj. każdego "elementu" języka.

Zastanówmy się więc, na czym polega różnica między zrozumiałymi stwierdzeniami, takimi jak: (A) "Dzisiaj od rana pada śnieg" lub (B) "Nasza miłość przywróciła sens mojemu życiu", a sformułowaniami w rodzaju: (X) "Jonizująca transgresja psychomolekularna faluje w immanencji" lub (Y) "Malegusz rafikuje zydajnie gu lapki"? Nie wchodząc w szczegóły filozoficznych analiz, można powiedzieć, że istotna różnica nie leży w wywoływaniu bądź niewywoływaniu jakichś skojarzeń "w umyśle" czytelnika - wszystkie powyższe formuły mogą się z czymś kojarzyć, wytwarzać pewien nastrój, łączyć się z jakimiś obrazami. (A) i (B) różnią się od (X) i (Y) tym, że wiemy, co z pierwszymi dwoma począć, kiedy i jak ich użyć, umiemy je powiązać z innymi symbolami naszego języka, a także z odpowiednimi "fragmentami" rzeczywistości pozajęzykowej.

Ów pozajęzykowy aspekt rozumienia jest niezwykle ważny. Interpretacja wewnątrzjęzykowa nie stanowi ani jedynej, ani nawet podstawowej formy rozumienia - pewne znaki rozumiemy bez konieczności ich objaśniania - gdyby tak nie było, to aby cokolwiek zrozumieć, musielibyśmy w nieskończoność objaśniać znaczenie słów, zdań, wypowiedzi. (A) i (B) są zrozumiałe, gdyż mają mniej lub bardziej określony pozajęzykowy, życiowy kontekst, w którym pełnią swoją rolę; kontekst znany tym, którzy zdania te rozumieją.

Stosując powyższe zasady do języka religii, możemy powiedzieć, że kto rozumie formuły i symbole doktrynalne danej religii, ten wie, co z nimi począć, kiedy i jak ich używać. Potrafi powiązać je z innymi elementami religijnego uniwersum symbolicznego. Co jednak ważniejsze: jest zdolny wypowiadać je we właściwej sytuacji i odpowiednio reagować, gdy zostały wypowiedziane przez kogoś innego. Innymi słowy, rozumienie poszczególnych pojęć czy symboli religijnych obejmuje znajomość miejsca, jakie zajmują one w całym uniwersum symbolicznym danej religii, ale jednocześnie związane jest z orientacją w rzeczywistości, o której mówią te symbole, i z prowadzeniem odpowiedniego sposobu życia.

Gdy zatem próbujemy zrozumieć swą wiarę, nie musimy wychodzić od całego korpusu doktryn i symboli przekazywanych przez naszą tradycję religijną. Niewątpliwie wszystko to są narzędzia niezbędne do zaistnienia, rozwoju i dojrzewania wiary. Niemniej sensowność wszelkich znaków i symboli bierze się stąd, iż są one elementem szerszej, egzystencjalnej rzeczywistości. Składają się na nią pewne wspólnotowe i indywidualne zachowania oraz doświadczenia powiązane z całoosobowym zaangażowaniem dotyczącym tego, co ostateczne, tj. tworzące relację z Rzeczywistością Absolutną. Rozumienie wiary polega więc na rozumieniu tego zaangażowania, tej relacji; na jakimś pojmowaniu siebie i świata w odniesieniu do Absolutu. Właśnie takie zaangażowanie, osobiste poszukiwanie ostatecznego sensu i spełnienia może stać się punktem wyjścia interpretacji tekstów i symboli przekazywanych przez tradycję religijną.

Za horyzontem świata

W tym miejscu trzeba jednak wrócić do wyjściowej kwestii: Gdzie tu miejsce na Tajemnicę? Gdzie paradoks rozumienia tego, co niepojmowalne?

Otóż warto zauważyć, że w powyższej perspektywie rozumienie wiary dotyczy w pierwszym rzędzie rzeczywistości ludzkiej - jest wysiłkiem, by pojąć w perspektywie ostatecznej siebie i świat, w którym żyjemy. Tego właśnie dotyczą i o tym mówią wszelkie teksty czy symbole religijne. W chrześcijańskiej tradycji świadomość ta znalazła klasyczny swój wyraz w sformułowaniu Tomasza z Akwinu, zgodnie z którym "nie możemy pojąć, kim Bóg jest, ale jedynie kim nie jest i jaki jest stosunek stworzeń do niego" [podkr. moje]. Pomimo niepojmowalności Boga, pozostaje wielki obszar dostępny ludzkiemu pojmowaniu - przestrzeń tego, co skończone i uwarunkowane (stworzenia).

Religijne pojmowanie tej przestrzeni polega po pierwsze na rozpoznaniu, że to, co uwarunkowane, domaga się nieskończonego, nieuwarunkowanego horyzontu. Następnym krokiem jest zrozumienie, w jaki sposób ów horyzont rzutuje na rzeczywistość uwarunkowaną, przewartościowuje ją całą i poszczególne jej elementy, tj. w jaki sposób staje się obecny w każdej cząstce świata, w każdym ludzkim doświadczeniu, w każdej decyzji, w każdym działaniu.

Własne miejsce w tradycji

Wszelkie znaczące elementy tradycji religijnej (dogmaty i doktryny, pouczenia moralne, symbole liturgiczne itp.) są wyrazem takiego pojmowania, które stało się udziałem ludzi poprzedzających nas w ostatecznej wędrówce, owocem ich doświadczenia, świadectwem zbiorowej mądrości wspólnoty. (W tym miejscu warto zaznaczyć, że zwrócenie uwagi na ludzką stronę każdej tradycji religijnej nie stoi w sprzeczności z przekonaniem, że w tej ludzkiej wędrówce, ludzkich doświadczeniach obecne jest działanie Rzeczywistości Absolutnej, a więc że - mówiąc językiem chrześcijańskim - mamy do czynienia z Bożym objawieniem). Każdy człowiek uczestniczący w jakiejś tradycji religijnej może odwołać się do mądrości swojej wspólnoty - podejmować wysiłek zrozumienia siebie, swojego odniesienia do tego, co ostateczne w świetle pouczeń, symboli, praktyk wypracowanych w tradycji, której jest spadkobiercą. Na tym właśnie polega rozumienie zastanego dziedzictwa religijnego: na powiązaniu wszelkich znaczących jego elementów z odpowiednimi momentami własnej ostatecznej wędrówki.

Wynika stąd jednak, że ścisły podział na treść i akt wiary jest nie do utrzymania. Z jednej strony, wiara jako akt jest bowiem nie tyle prostym uznaniem prawdziwości określonej treści, co całoosobowym zaangażowaniem, pewnym sposobem życia. Z drugiej strony to właśnie ów sposób życia jest treścią uniwersum symbolicznego (m.in. doktryny) każdej religii. Innymi słowy, sam akt wiary jest przyjmowaną w nim treścią.

Słowa Augustyna, przywołane na początku mojego tekstu, są natomiast jednym z wyrazów intuicji kluczowej dla niemal każdej wspólnoty religijnej. Ostateczny Cel ludzkiej wędrówki nie może zostać pojęty. Wszystko inne pojmujemy w odniesieniu do Niego, na Jego tle - lecz nie istnieje tło, na którym On mógłby zostać umiejscowiony i w ten sposób zrozumiany. Owszem, ludzie posiadają jakieś wyobrażenia, słowa, symbole, które próbują odnosić do Niego, jako jego nazwy, imiona, koncepcje. Świadomość Tajemnicy, o której mówił Augustyn, nie pozwala jednak utożsamić żadnego z tych ludzkich dzieł z samym ostatecznym Celem. Jest to więc świadomość ich prawdziwej natury - użytecznych narzędzi ukierunkowujących naszą wędrówkę, a nie rzeczywistych obrazów dających wiedzę o tym, gdzie zmierzamy.

Zauważmy, że taka świadomość jest ważnym, lecz niełatwym etapem rozumienia naszej wiary. Wiąże się ze zdolnością przekroczenia głęboko zakorzenionej tendencji do utożsamiania pewnych elementów świata uwarunkowanego z jego nieuwarunkowaną Podstawą. Jak przypomina inny wielki ojciec Kościoła, żyjący pokolenie przed Augustynem, Grzegorz z Nyssy, dopiero na pewnym etapie rozwoju duchowego przychodzi zrozumienie, że prawdziwe pojmowanie Boga polega na świadomości Jego absolutnej niepojmowalności, a zatem na świadomości nieadekwatności i prowizoryczności wszelkich naszych obrazów i pojęć Boga. Natomiast ktoś, kto pojmuje swoją wiarę jeszcze bardzo niedoskonale, może mniemać, że posiada jakieś pojęcie Boga, że jakoś zrozumiał, ku czemu zmierza. Taki człowiek ulega jednak złudzeniu - myli Boga z czymś, co Bogiem nie jest.

Jak przypomina Tomasz z Akwinu, oprócz pewnego kierunku naszego życia ("jaki jest stosunek stworzeń do Niego"), możemy zrozumieć tylko "kim Bóg nie jest". Wiara rozumna to wiara świadoma granic ludzkiego pojmowania, lub - używając słów jednego z największych teologów drugiego tysiąclecia, Mikołaja z Kuzy - to oświecona niewiedza.

Zrozumieć chrześcijaństwo

Powyższe uwagi posiadają stopień ogólności, który pozawala zastosować je właściwie do każdej tradycji religijnej. Na zakończenie chciałbym pokazać na konkretnym - chrześcijańskim - przykładzie, jak powyżej opisany proces rozumienia może przebiegać.

Chrześcijaństwo opiera się na wierze, że jedyny Bóg jest Trójcą: Ojcem, Synem i Duchem Świętym. Jak to jednak rozumieć?

Jeśli punktem wyjścia i treścią jest doświadczenie, zapytać trzeba, jak nauka o Trójcy wiąże się z nim i je rozjaśnia. Gdzie w doświadczeniu odnaleźć miejsce na to, co tradycja chrześcijańska mówi o Trójcy?

Miejscem takim jest samo dążenie, poszukiwanie ostatecznego sensu i spełnienia. A nawet wcześniej - sama zdolność do takiego egzystencjalnego "ruchu". Zdolność jak najbardziej nasza, głęboko w nas zakorzeniona, a jednak w pewien sposób większa od nas, będąca bowiem zdolnością wykraczania "poza", przekraczania własnych aktualnych uwarunkowań. Dążenie niepozwalające zadomowić się w żadnym osiągniętym - dobrym! - stanie. Poszukiwanie czegoś wielkiego i pięknego, ale nie zadowolone z niczego, co odnalezione: nie to, nie to... To właśnie doświadczenie Ducha - Bożej Mocy, na tyle immanentnej, wewnętrznej, że niemożliwej do precyzyjnego odróżnienia od tego, co ludzkie, a jednak niedającej sprowadzić się tylko do ludzkiego ducha.

Ta zdolność, to poszukiwanie prowadzi do odkrycia w świecie, w historii i w sobie Sensu, Uporządkowania, Miary, Rozumu - Logosu. Do świadomości, że istnieje Wzorzec; że świat, pomimo wszelkiej wartości, jaką ma, nie jest taki, jaki powinien być, i że zarówno dzięki swej wartości, jak i ze względu na swą ułomność domaga się zwrócenia ku Absolutnemu Ty: jednocześnie z dziękczynieniem oraz z krzykiem skargi i prośby o zbawienie. I że podobnie jest z każdym z nas, ze mną - że ów Wzorzec jest też moim Wzorcem, moim prawdziwym Ja, które nadaje absolutną wartość temu, kim jestem, wzywając jednocześnie do nieskończonego wzrostu.

(Nie)moja zdolność nieskończonego poszukiwania pozwala także przyjąć pouczenie tradycji i dostrzec, że Wzorzec ów nie jest ahistoryczną abstrakcją, lecz że można odnaleźć w historii jego pełne wcielenie - w Jezusie z Nazaretu. Im bardziej jednak poznaję ów Wzorzec, tym wyraźniej orientuję się, że nie On jest ostatecznym Celem, że - paradoksalnie - nie ma On w sobie własnej treści, treści, która by zatrzymywała na Nim samym, że Jego treścią jest wskazywanie dalej, w kierunku, z którego pochodzi, i zmierzanie Tam, gdzie nie ma już nic do rozpoznania, osiągnięcia, zdobycia. A więc, że całe uporządkowanie świata, jego miara i sens polega na nieustannym dążeniu, nieskończonym poszukiwaniu. Logos bowiem jest Synem, Tym, który sam z siebie nic nie ma i nic nie czyni, który idzie do Ojca, którego rozpoznać, znaczy iść z Nim razem. Duch, Syn i Ojciec - a jednocześnie jedna rzeczywistość, jedno dążenie, Jeden Bóg.

Powyższe słowa to tylko prowizoryczny szkic, niedoskonałe narzędzie, co najwyżej niewielka pomoc w niepojętej wędrówce życia. Rozumieć swoją wiarę to - nie widząc całości drogi - rozpoznawać, gdzie postawić następny krok...

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Akademii Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT®. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.

Artykuł pochodzi z numeru TP 30/2011