Trucizna i antidotum

Głębokie zaangażowanie religijne grozi popadnięciem w fanatyzm. Jak uniknąć tej pułapki?

10.02.2020

Czyta się kilka minut

Spalenie książek o Harrym Potterze przez członków ewangelickiej Wspólnoty Chrystusa, Nowy Meksyk, USA, grudzień 2010 r. / NEIL JACOBS / GETTY IMAGES
Spalenie książek o Harrym Potterze przez członków ewangelickiej Wspólnoty Chrystusa, Nowy Meksyk, USA, grudzień 2010 r. / NEIL JACOBS / GETTY IMAGES

Głośna niedawno dyskusja na temat książki „Pasterz serca dziecka”, której autor Tedd Tripp, protestancki pastor, powołując się na teksty biblijne, radzi stosować kary cielesne nawet wobec małych dzieci, wskazuje na fundamentalny problem, z którym mierzą się ludzie religijni. Krytycy podejścia „wychowawczego” Trippa podkreślali, że pozycji prezentujących takąż perspektywę ukazało się w ostatnich latach więcej.

To element zjawiska o szerszym zasięgu – tendencji religijnie zaangażowanych ludzi do ignorowania dobrze udokumentowanych badań naukowych. Te ostatnie bowiem wskazują, że kary cielesne nie przyczyniają się do rozwoju człowieka, wręcz przeciwnie, pozostawiają głębokie negatywne ślady na psychice.

Usztywnienie poglądów

Wielu głęboko wierzących rodziców ma trudności w zaakceptowaniu własnych dzieci, jeśli te nie pasują do religijnego wzorca – na przykład są homoseksualne. Boją się, że dając tę akceptację, przyczyniliby się do dziecka i swego własnego potępienia.

Podobne problemy nie dotyczą wyłącznie teorii i praktyki wychowania. W wielu wspólnotach ludzi, których nie zadowala letnie, „niedzielne” chrześcijaństwo, popularność zdobywają rozmaite ostrzeżenia przed zagrożeniami duchowymi, jak noszenie biżuterii o określonych kształtach, czytanie książek o Harrym Potterze albo halloweenowe zabawy z dynią. Obawiają się, że czynniki te mogą przyczynić się do poważnych problemów rodzinnych, ciężkich chorób, a nawet ostatecznego przegrania życia.

Tendencje do sztywnego fanatyzmu nie ograniczają się do osobistego życia ludzi wierzących. Religia stanowi bardzo dobre paliwo do napędzania ekstremizmów politycznych. Znaczna część amerykańskich wspólnot protestanckich wspiera Donalda Trumpa w jego konfliktogennej polityce na Bliskim Wschodzie. Buddyjscy radykałowie z Mjanmy inspirują prześladowania muzułmańskich Rohingów. Irańscy ajatollahowie czy afgańscy talibowie są zaangażowanymi muzułmanami i posłuch znajdują wśród podobnych sobie.

Zaangażowanie religijne wiąże się często z usztywnieniem poglądów i postaw niosących cierpienie w życiu osobistym i powodujących konflikty w życiu społecznym. Warto zadać sobie pytanie: skąd bierze się owa łatwość religii do ulegania osobistemu, wspólnotowemu lub społecznemu ekstremizmowi, usztywnieniu i zamknięciu na mocne, racjonalne argumenty? Wielu krytyków religii sądzi, że problem ten należy do istoty zaangażowania religijnego, że religia jest bezbronna wobec tendencji do ekstremizmu. Fakt, iż fraza „radykalizm religijny” nie budzi pozytywnych skojarzeń, nie jest w tej perspektywie przypadkiem.

Przyczyna tych zjawisk rzeczywiście leży, jak sądzę, w samej istocie religii. Z drugiej strony – co może wyglądać na paradoks – w tejże istocie znajdują się również lekarstwa na owo ekstremistyczne schorzenie.

Ryzyko ostatecznej porażki

W tym miejscu trzeba jednak wyraźnie wyartykułować, z jakiej perspektywy patrzy się na religię. Zakres pojęcia religii nie jest bowiem określony w sposób precyzyjny i powszechnie przyjmowany. Mianem religijnych określa się bardzo różne zjawiska – i trudno precyzyjnie znaleźć cechę wyróżniającą religię od tego, co nią nie jest (a co ją udaje). Religioznawcom i filozofom religii raczej się nie uda wypracować uniwersalnie akceptowanej definicji przedmiotu swoich badań.

Z perspektywy religii takiej, jaką jest chrześcijaństwo, można jednak w uproszczeniu uznać, że na miano religii zasługuje takie egzystencjalne zaangażowanie, które wiąże się z najbardziej fundamentalną orientacją życia i poszukiwaniem odpowiedzi na pytanie o jego ostateczny sens i wartość. To, co religijne, wiąże się zatem z najbardziej podstawową tożsamością człowieka. Ze względu zaś na relacyjny wymiar ludzkiej natury, zaangażowanie religijne wyraża się także w formach społecznych i wiąże z tożsamością nie tylko jednostek, ale także międzyludzkich wspólnot.

W tym sensie religijne zaangażowanie im bardziej jest autentyczne, tym bardziej ekstremistyczne, radykalne i totalne. Dobrze wyraża to fragment Apokalipsy św. Jana, w którym Chrystus, ­arché (źródło i zasada) całego stworzenia, mówi do niezbyt wiernej wspólnoty: „Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię zwymiotować z mych ust” (Ap 3, ­15-16).

Jeśli jednak tak właśnie jest, jaśniejszym się staje, skąd bierze się podatność religii na ekstremistyczne usztywnienie i skąd jej siła, którą od wieków usiłują wykorzystać społeczni inżynierowie do zdobycia i utrzymania władzy. Jeśli bowiem udaje się dotrzeć do autentycznej religijnej wiary ludzi, to dociera się do tego, co najważniejsze, co wzbudza najsilniejsze emocje, co określa na najgłębszym poziomie, kim są i dla czego są gotowi poświęcić wszystko inne.


Czytaj także: Tomasz Stawiszyński: Pokuta przez krew


W tej perspektywie bardziej zrozumiałe jest też, dlaczego radykalizm wiąże się często z lękiem, który z zewnątrz wydaje się irracjonalny: np. przed uczestnictwem w zabawie w drążenie dyni. W grę wchodzi bowiem kwestia ostatecznych wartości, wygrania bądź przegrania całego życia. Łatwo o wzbudzenie strachu przed utratą tego, co najcenniejsze. Gdy zaś tylko wkraczamy w obszar poznawczej niepewności, strachu trudno się pozbyć. Lepiej zatem – zaczyna myśleć człowiek wierzący – nie czytać danej książki czy spalić jakąś figurkę, skoro nie da się w niepodważalny sposób wykluczyć, że można przez nie utracić wieczne zbawienie.

Co innego figurki, co innego bicie dzieci – można powiedzieć. Niby prawda, ale poznawcza niepewność w odniesieniu do spraw ostatecznych jest na tyle trudna egzystencjalnie do zniesienia, że człowiek radykalnie religijnie zaangażowany łatwo ulega pokusie poszukiwania jednoznacznych autorytetów – literalnie rozumianego tekstu Biblii, nieomylnych rozstrzygnięć Urzędu Nauczycielskiego, jasnych wytycznych duchowego lidera. Gdy znajdzie zalecenie stosowania kar cielesnych, bezrefleksyjnie i bezkrytycznie wprowadzi je w życie.

Chrześcijanin Sokrates

Gdzie w samej religii znaleźć lekarstwo na negatywne strony ekstremizmu? Leży ono właśnie w tym, że autentyczne zaangażowanie religijne jest nie tylko radykalne, ale również całościowe. Znaczy to, że nie można z niego usunąć żadnego z aspektów człowieczeństwa. Czyli także rozumu. Owszem, zaangażowanie religijne dotyczy sfery ostatecznego sensu i fundamentalnych wartości, określa najbardziej podstawową ludzką tożsamość, porusza więc emocje – ale nie jest w pełni autentyczne, jeśli nie uruchamia w najwyższym stopniu ludzkiego rozumu – ruchu myśli.

Już w czasach przedchrześcijańskich pojawiali się ludzie, którzy zwracali uwagę na powyższy aspekt religijnego zaangażowania – co spotykało się z oporem. W starożytnej Grecji najbardziej znany przykład to historia Sokratesa. Filozof ten krytykował ówczesne formy tego, co dziś nazwalibyśmy religijnością fundamentalistyczną i upolitycznioną – i przypłacił to życiem. Jednak – jak wiemy z dzieł jego ucznia, Platona – sam był człowiekiem głęboko religijnym i właśnie z tych religijnych źródeł czerpał inspirację do swojej krytycznej postawy.

Ta postawa zdobyła uznanie we wczesnym chrześcijaństwie. Św. Justyn Męczennik w jednym z dzieł przywołał Sokratesa, uznając go za chrześcijanina właśnie dlatego, że „żył zgodnie z Logosem”. Justyn w swojej teologicznej ocenie Sokratesa czerpał ze źródeł biblijnych – hebrajskiej tradycji mądrościowej i wizji zawartej w Ewangelii Jana, wedle której Jezus uosabia Boską Mądrość – jest wcielonym Logosem, który przenika cały wszechświat i oświeca każdego człowieka.

Myśl, że chrześcijańskie zaangażowanie obejmuje całego człowieka, a więc łączy się z intensywnym rozwojem rozumu, podejmowali najwięksi święci Kościoła: Klemens z Aleksandrii, ojcowie kapadoccy, Augustyn czy Tomasz z Akwinu. Najbardziej wyrafinowaną postać wiary rozumnej – a jednocześnie świadomej, że zmierza ku tajemnicy – można znaleźć w pismach XV-wiecznego mistyka, filozofa i dyplomaty kard. Mikołaja z Kuzy, w jego koncepcji doctae ignorantiae – uczonej niewiedzy.

Religijność poszukująca

Rozumna mądrość wiary wiąże się bowiem – chyba od początku – ze świadomością ograniczeń ludzkich zdolności poznawczych wobec Boskiej Nieskończoności. To ona nie pozwala na usztywnienie poglądów i fundamentalistyczne roszczenie do posiadania prawdy. Jak zauważył ewangelicki teolog Paul Tillich, autentyczna wiara religijna jest skierowana ku Nieuwarunkowanemu. Podejmuje ryzyko zawierzenia temu, co absolutne, ale właśnie w Jego imię kwestionuje wszystko, co uwarunkowane i skończone; każe porzucać aktualne przekonania i formuły dogmatyczne, a poszukiwać więcej i głębiej.

Okazuje się, że sokratejskie (u swych podstaw głęboko religijne) stawianie pytań pobożnym fanatykom, którzy myślą, że są ekspertami od spraw boskich, a których światopogląd pełen jest sprzeczności i nieuzasadnionych tez, nieoczekiwanie spotyka się ze współczesnymi ujęciami racjonalności, takimi jak krytyczny racjonalizm Poppera. Filozof ten zauważył, że podstawowym wyznacznikiem racjonalności naukowej jest krytyczna samowiedza, iż wszystkie nasze teorie naukowe są hipotezami. Postawa racjonalna polega więc na tym, by tworzyć śmiałe teorie podatne na falsyfikację przez dane empiryczne, oraz by poddawać owe teorie jak najsurowszym testom.

W obszarze zaangażowania religijnego nie można stosować racjonalności naukowej bez modyfikacji. Tym niemniej i tutaj nie tracą na znaczeniu podstawowe aspekty racjonalności: świadomość własnych ograniczeń poznawczych, brak przywiązania do wszelkich konkretnych poglądów i testowanie ich w procesie nieustannego poszukiwania prawdy. Do istoty racjonalności, która powinna być elementem religijnego zaangażowania, należy więc pytanie, kwestionowanie, otwartość na sygnały i dane płynące z rzeczywistości, sprawdzanie aktualnie przyjmowanych twierdzeń i ich uzasadnień, poszukiwanie racji lepszych oraz gotowość do zmiany poglądów na bardziej adekwatnie opisujące rzeczywistość i gruntowniej uzasadnione.

W konsekwencji radykalne zaangażowanie religijne powinno obejmować krytyczną analizę źródeł, także kanonicznych (jak Biblia), badanie spójności doktryn, konfrontację religijnego obrazu świata z dobrze ugruntowanymi hipotezami naukowymi, sprawdzanie, czy dane religijne przekonania i reguły życiowe służą rozwojowi osoby, czy też są destrukcyjne i niosą cierpienie. Głęboka wiara w tajemnicę nieskończonego Boga nie stoi w sprzeczności z niepewnością i gotowością na zmianę w odniesieniu do wszelkich elementów rzeczywistości skończonej – także tam, gdzie elementy te noszą religijne etykietki.

Rozumna, poszukująca wiara nie jest łatwa. Istnieje bowiem w człowieku głęboko zakorzenione napięcie pomiędzy potrzebą bezpieczeństwa w dziedzinie tego, co najważniejsze, pewności co do podstawowej orientacji życia, nienaruszalności najgłębszej tożsamości i najwyższych wartości – a krytyczną samoświadomością własnej ograniczoności rodzącej konieczność nieustannego poszukiwania, kwestionowania, przemiany i wzrostu.

Można jednak znaleźć siłę do owego egzystencjalnego ruchu: wierząc, że Bóg jest naprawdę boski, a więc że „w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy” (por. Dz 17, 28) – w Nim poszukujemy Go, zawsze w Nim, nawet błądząc, i to On jest podstawą naszego ostatecznego bezpieczeństwa. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Uniwersytecie Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 7/2020