Biskup, czyli Bóg

W zachodnioafrykańskiej Ghanie za język nienawiści wobec mniejszości seksualnych odpowiadają również duchowni chrześcijańscy.

28.06.2021

Czyta się kilka minut

Julia Selman Ayetey, prawniczka dwudziestu jeden aktywistów zatrzymanych przez policję i oskarżonych o nielegalne gromadzenie się oraz promowanie programu LGBT, rozmawia z dziennikarzami w Sądzie Okręgowym w Ho. Region Wolta, Ghana, 4 czerwca 2021 r. / FRANCIS KOKOROKO / REUTERS / FORUM
Julia Selman Ayetey, prawniczka dwudziestu jeden aktywistów zatrzymanych przez policję i oskarżonych o nielegalne gromadzenie się oraz promowanie programu LGBT, rozmawia z dziennikarzami w Sądzie Okręgowym w Ho. Region Wolta, Ghana, 4 czerwca 2021 r. / FRANCIS KOKOROKO / REUTERS / FORUM

Przewodniczący ghańskiego episkopatu abp Philip Naameh ma co do tego jasność: to, że ktoś jest gejem lub lesbijką, nie powinno być karane, ale już wszelkie „akty homoseksualne” należy uznać za grzeszne. Dlatego też w wywiadzie dla lokalnej telewizji Joy News arcybiskup przekonuje, że w Ghanie nie ma miejsca na „praktykowanie homoseksualizmu” i potrzeba przepisów, które zdefiniowałyby to zjawisko jako „odchylenie od normy”.

To nie pierwsze takie wystąpienie hierarchy. Dzień wcześniej wezwał do zamknięcia pierwszego w Ghanie ośrodka dla osób LGBT. Komunikat episkopatu oraz nagonka ze strony antygejowskich aktywistów zadziałały – w lutym, zaledwie po trzech tygodniach funkcjonowania, ośrodek skontrolowała i zamknęła policja. Choć minęły ponad cztery miesiące, nagonka na mniejszości seksualne trwa. Episkopat ma w tym niemały udział.

Boski plan

Wszystko zaczęło się od wspomnianego komunikatu, w którym biskupi wezwali władze do zamknięcia ośrodka w stolicy Ghany Akrze i zaapelowali, by „bronić się przed naciskami mającymi na celu legalizację praw mniejszości seksualnych”. Episkopat tłumaczył punkt po punkcie, dlaczego Kościół katolicki sprzeciwia się „odrażającej praktyce, jaką jest homoseksualizm”. Biskupi zacytowali kilka fragmentów ze Starego i Nowego Testamentu oraz podkreślili, że homoseksualizm jest sprzeczny z biblijnym opisem stworzenia świata.

„W Księdze Rodzaju czytamy, że Bóg stworzył mężczyznę i kobietę, by »żyli w jedności« i »płodzili dzieci«. Jako że aktywność seksualna człowieka ma służyć prokreacji i przetrwaniu ludzkości, każda inna forma aktywności niż heteroseksualna jest sprzeczna z naturą i (...) stanowi pogwałcenie planu Bożego” – pisali ghańscy biskupi.

Jednocześnie episkopat nie miał oporów, by poprzeć w swoim oświadczeniu działania Narodowej Koalicji na rzecz Praw Seksualnych Człowieka i Wartości Rodzinnych. To czołowa antygejowska organizacja w Ghanie, której lider Moses Foh-Amoaning rozpoczął nagonkę prowadzącą do zamknięcia ośrodka dla osób LGBT.

Wspierany przez episkopat Foh-Amoaning działał bez skrupułów – nie tylko wezwał do aresztowania prowadzących ośrodek aktywistów, ale sugerował również, że mniejszościom seksualnym „potrzeba pomocy psychologicznej”, a nie „prawa do życia w zgodzie ze swoją orientacją homoseksualną”. Na efekty nie trzeba było długo czekać – działacze LGBT zaczęli otrzymywać pogróżki. Według cytowanego przez agencję Reutera ­Danny’ego Bediako, aktywisty z organizacji Rightify Ghana, niektórym osobom grożono podpaleniem i ukamienowaniem.

Ratunek przed szatanem

Nie powstrzymało to antygejowskich działaczy przed kolejną inicjatywą. Zaledwie miesiąc po zamknięciu ośrodka LGBT Moses Foh-Amoaning współorganizował modlitwę ekumeniczną, w której promocję zaangażowali się liderzy Kościołów chrześcijańskich, w tym m.in. abp Philip Naameh. Podczas spotkania w Akrze (pod tytułem „Homoseksualizm: obrzydliwy grzech wobec Boga”) zielonoświątkowcy, metodyści, charyzmatycy, a nawet liderzy muzułmańscy wygłaszali płomienne przemówienia wymierzone w środowisko LGBT.

„Nasz naród jest atakowany i musimy stawić temu czoło. Musimy uratować Ghanę przed szatanem!” – krzyczał do zgromadzonego tłumu przywódca Kościoła metodystycznego Paul Kwabena Boafo. W równie katastroficznym tonie wypowiedział się lider zielonoświątkowców Eric Nyamekye. Przekonywał wiernych, że „Ghana jak nigdy potrzebuje boskiej interwencji”. „Jeśli chcemy, by nasz kraj powrócił na ścieżkę moralności, musimy paść na kolana. Tylko siła modlitwy nas uchroni” – przestrzegał Eric ­Nyamekye.

Jeszcze dalej w swej retoryce posunął się były lider metodystów Opoku ­Onyinah. Określił działania na rzecz osób LGBT jako „zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego” i zasugerował, że tęczowi aktywiści powinni „mieć zakaz działania na terenie kraju”.

Terapia dla aktywisty

W półtoragodzinnym spotkaniu wzięło udział kilku parlamentarzystów. Ich nie trzeba zachęcać do upolitycznienia tematu LGBT. Już na początku marca ośmiu polityków przedstawiło projekt ustawy penalizującej działalność aktywistów LGBT, którzy w przypadku skazania przez sąd trafiliby na tzw. terapię konwersyjną.

W dyskusji wokół LGBT zawrzało również za sprawą kandydatów na ministrów, którzy na początku lutego pytani byli o stosunek do mniejszości seksualnych. Z kontrowersyjnej wypowiedzi zasłynęła wówczas przyszła minister spraw zagranicznych Shirley Ayorkor Botchway. Wypaliła, że homoseksualizm jest zachowaniem „nieafrykańskim”, a sam ruch na rzecz równości osób LGBT to wymysł Zachodu. Oburzała się, że w ceremonii otwarcia ośrodka dla osób LGBT w Akrze uczestniczyli zagraniczni dyplomaci – ambasador Danii w Ghanie, reprezentant australijskiego rządu i przedstawiciele Unii Europejskiej.

Suchej nitki na ruchu LGBT nie zostawiła też kandydatka na ministra ds. polityki społecznej Sarah Adwoa Safo. Stwierdziła, że homoseksualizm godzi w ghańską tradycję i zwyczaje, a „przestępczy charakter ideologii LGBT” nie podlega wątpliwości.

Oliwy do ognia dolał prezydent Nana Akufo-Addo, który ogłosił, że „podczas swoich rządów nie dopuści do legalizacji małżeństw jednopłciowych”. Jego wystąpienie wywołało konsternację wśród aktywistów, którzy nie formułowali nawet tego rodzaju żądań. Wystarczającym przełomem byłaby reforma kodeksu karnego, który przewiduje karę do 25 lat więzienia za tzw. nienaturalne stosunki cielesne. Choć w kodeksie nie ma wzmianki o stosunku z osobą tej samej płci, ghańskie władze przyjęły interpretację, że chodzi o „penetrację wszystkiego, co nie jest waginą”. Przepisy, do tej pory rzadko egzekwowane, od lat służą jako pretekst do nagonki na osoby homoseksualne.

Zaledwie trzy miesiące po policyjnym nalocie na ośrodek LGBT zawrzało za sprawą aresztowania 21 aktywistów w mieście Ho na południowym wschodzie kraju. Działacze, zatrzymani pod zarzutem „nielegalnego gromadzenia się” i promowania treści dotyczących LGBT, uczestniczyli w szkoleniu na temat praw mniejszości seksualnych. Aktywistów zwolniono za kaucją dopiero po trzech tygodniach aresztu. Jak alarmuje Human Rights Watch, nic nie wskazuje na to, by szybko wycofano postawione im zarzuty.

Powiedz, że jesteś lesbijką

Wydarzenia ostatnich miesięcy tylko pogorszyły sytuację osób LGBT w Ghanie. Jak wynika z raportu Human Rights Watch z 2018 r., geje i lesbijki padają ofiarami samosądów, gwałtów, szantażu, a także dyskryminacji w dostępie do edukacji, zatrudnienia czy przy wynajmie mieszkań.

Prześladowań trudno uniknąć nawet ze strony lokalnych władz. Przypomina o tym opisana przez Human Rights Watch historia Pearl, trzydziestoletniej aktywistki LGBT z południowej Ghany. Kobieta wspomina, jak wylądowała w siedzibie lokalnych władz, gdzie pięćdziesięcioosobowy tłum chciał zmusić ją do przyznania się, że jest lesbijką.

„Gdy odpowiedziałam na ich pytania przecząco, jeden z policjantów kopnął mnie w twarz i zaczęłam krwawić. Niedługo potem bili mnie wszyscy. Gdy wypchnięto mnie na zewnątrz budynku, młody chłopak założył mi na szyję oponę samochodową i oblał mnie benzyną. Wówczas stojący obok pastor powiedział, że powinnam wyznać wszystko przed śmiercią” – relacjonowała Pearl, która po tych wydarzeniach ostatecznie opuściła swoje rodzinne miasto.

Niektórych Ghańczyków do ucieczki zmuszają prześladowania ze strony członków rodziny. Raport Human ­Rights Watch przedstawia opowieść lesbijki, którą najbliżsi zaatakowali maczetą. Wyrzucona z domu kobieta nie miała szans na powrót, choć na miejscu została jej dwuletnia córeczka. Z kolei inną rozmówczynię, 21-letnią Aishę, rodzina wysłała na tzw. obóz modlitwy. To coś w rodzaju przymusowej terapii prowadzonej przez organizacje powiązane z ghańskimi kościołami ewangelickimi i zielonoświątkowymi. Podczas miesięcznego pobytu na obozie modlitwy Aisha była wielokrotnie okładana „świętym” kijem, gdyż w ten sposób próbowano... wygonić z niej demona homoseksualizmu.

Grzech Sodomy

Davis Mac-Iyalla, dyrektor organizacji Interfaith Diversity Network of West Africa (IDNOWA), mówi „Tygodnikowi”, że od dyskryminacji wobec mniejszości seksualnych trudno uciec również w parafiach katolickich.

– Podobnie jak w innych kościołach chrześcijańskich ghańscy księża ­katoliccy wygłaszają kazania o jedynym i ­słusznym modelu rodziny tworzonym przez kobietę i mężczyznę – podkreśla Davis Mac-Iyalla, którego ­organizacja promuje ­międzyreligijny dialog na temat LGBT w homofobicznych krajach Afryki Zachodniej. – Zdarza się, że wiernym, którzy nie kryją się ze swoją homoseksualnością, odmawia się udzielenia komunii świętej, a nawet grozi się wykluczeniem z życia religijnego. Wydarzenia ostatnich miesięcy i apel episkopatu w sprawie zamknięcia ośrodka LGBT tylko nasiliły ten problem. Ghana to kraj, gdzie głos biskupów traktowany jest jak głos Boga – dodaje.

W odpowiedzi na kontrowersyjne oświadczenie episkopatu z lutego, Mac-Iyalla wydał własny komunikat, w którym oskarżył biskupów o opieranie się na „przestarzałych” interpretacjach teologicznych. Chodzi dokładnie o fragment Księgi Rodzaju (19, 1-29), który zdaniem ghańskich biskupów sugeruje, że to homoseksualizm ściągnął na Sodomę karę Bożą. Mac-Iyalla przypomina jednak, że według dokumentu Papieskiej Komisji Biblijnej „Czymże jest człowiek? Droga antropologii biblijnej” opowiadanie o grzechu Sodomy „nie ma na celu przedstawienia obrazu całego miasta zdominowanego przez nieokiełznane żądze natury seksualnej”. Zdaniem teologów z Papieskiej Komisji Biblijnej historia ta potępia niegościnność mieszkańców Sodomy. Mac-Iyalla wytknął również ghańskim biskupom, że ignorują słowa papieża Franciszka, który w poświęconym mu filmie dokumentalnym „Francesco” poparł związki partnerskie dla par jedno­płciowych.

– Hierarchowie Kościoła katolickiego w Ghanie i innych krajach Afryki Zachodniej mogą pozwolić sobie na ignorowanie tego rodzaju sygnałów ze strony papieża – przekonuje Mac-Iyalla. – Dzieje się tak między innymi z prostego powodu: wielu Ghańczyków ma utrudniony dostęp do internetu, przez co nie wiedzą, co dzieje się na świecie ani tym bardziej jak kształtuje się watykańska debata na temat LGBT – dodaje.

Gra pozorów

Nie jest jednak tak, że ghański Kościół całkowicie ignoruje papieskie stanowisko w sprawie mniejszości seksualnych. W lutowym oświadczeniu biskupi zacytowali fragment adhortacji „Amoris ­laetitia”, w której papież Franciszek stwierdza, że „każda osoba, niezależnie od swojej skłonności seksualnej, musi być szanowana i traktowana z troską tak, by uniknąć »jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji«”.

Choć lutowe działania ghańskiego episkopatu z tymi słowami się kłócą, widać, że abp Philip Naameh stara się zrównoważyć swoją retorykę. Tuż po tym, jak zaapelował o zamknięcie ośrodka dla osób LGBT, mówił w wywiadach radiowych, że gejom i lesbijkom należy się szacunek oraz ochrona przed dyskryminacją w dostępie do pracy, edukacji czy mieszkalnictwa.

„Choć osoby należące do społeczności LGBT żyją w sposób niezgodny z wolą Boga, są wciąż naszymi krewnymi i przyjaciółmi, którym należą się takie same prawa jak innym ludziom”– przekonywał.

Arcybiskup Naameh próbował też studzić emocje w oświadczeniu wydanym już po zamknięciu ośrodka. W odpowiedzi na krytykę ze strony Davisa ­Mac-­Iyalli hierarcha napisał, że „osoby ze skłonnościami homoseksualnymi mogą liczyć na taką samą opiekę duszpasterską jak inni członkowie Kościoła”.

Innego zdania jest Rosebud, ghańska katoliczka, lesbijka, której historię opisano w raporcie holenderskiej organizacji European Forum of LGBT Christian ­Groups. Kobieta wychowuje 14-letniego syna i dla bezpieczeństwa rodziny woli ukrywać swoją prawdziwą tożsamość przed członkami lokalnej parafii. „Wiem o tym, że Bóg mnie kocha. Gdybym miała okazję porozmawiać z biskupami dyskryminującymi osoby LGBT, spojrzałabym im prosto w oczy i powiedziała, że nie wybrałam swojej orientacji seksualnej” – mówiła Rosebud.

O ten rozdźwięk między rzeczywistością a oficjalnymi komunikatami episkopatu chciałam zapytać abp. ­Naameha. Przed zamknięciem tego numeru „Tygodnika” otrzymałam tylko krótką odpowiedź od sekretarza generalnego episkopatu Lazarusa Anondee. Odesłał mnie do tego samego oświadczenia, w którym w jednym akapicie pisano o szacunku dla gejów i lesbijek, a w drugim nawoływano do zamknięcia ośrodka LGBT. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka specjalizująca się w tematyce amerykańskiej, stała współpracowniczka „Tygodnika Powszechnego”. W latach 2018-2020 była korespondentką w USA, skąd m.in. relacjonowała wybory prezydenckie. Publikowała w magazynie „Press”, Weekend Gazeta.pl, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 27/2021