Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jednak sytuacja jest odmienna. Generałowie w Birmie zachowali się wedle autorytarnego wzorca, blokując dostęp pomocy i informacji, zwłaszcza do najbardziej poszkodowanej Delty Irawadi. Dopiero dwa tygodnie po cyklonie wpuszczono ekipy ratownicze z sąsiednich krajów. Junta przyjmuje leki, pieniądze i żywność, które częściowo przechwytuje dla siebie, i boi się, że szersze otwarcie zachwieje reżimem, który ma przeciw sobie większość społeczeństwa. Okrutniejsza wersja głosi, że generałowie pozwalają wymrzeć mieszkańcom Irawadi, zamieszkanej w większości przez mniejszość Karenów.
I w Chinach, i w Birmie żywioły oznaczają gniewną ingerencję niebios. Jednak generałowie nawet nie ostrzegli ludzi przed cyklonem. Teraz Birmańczycy już wiedzą, kto i za co został ukarany. Reakcje obu krajów pokazują, jak różnią się te reżimy: Chinom daleko do otwartości w zachodnim stylu, ale okrutna postawa birmańskiej junty byłaby w Państwie Środka chyba niemożliwa.
Mimo to obie tragedie mogą mieć podobne skutki. Chińczycy poczuli się na chwilę podmiotem, a junta nigdy już nie odzyska moralnego mandatu do sprawowania władzy.