Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Tak mówi „Tygodnikowi” Adriana Porowska, szefowa Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej, prowadzącej m.in. ośrodek dla bezdomnych mężczyzn w stołecznym Ursusie. „Nie do przyjęcia jest sytuacja, w której nie można przyjąć człowieka tylko dlatego, że miał ostatni stały meldunek w innej części kraju. Jak Wy sobie to wyobrażacie? Że niby zmarzniętego, głodnego (...) odeślemy spod drzwi, bo nie jest miejski albo gminny?” – pytała w apelu do władz siostra Małgorzata Chmielewska.
Chodzi o zmienione przepisy, których uboczne skutki Warszawa może poczuć od 1 grudnia. Wtedy to organizacje, na które miasto ceduje zadanie pomocy osobom bezdomnym, wejdą w nowy okres finansowania. I przepisy, zgodnie z którymi schronisko – zanim przyjmie bezdomnego – będzie go musiało wysłać do ośrodka pomocy, by otrzymał „decyzję administracyjną”.
– Do tej pory było tak: przychodził człowiek, a ja go przyjmowałam. Teraz będę go musiała wysłać do ośrodka, by przeszedł długą procedurę. I by usłyszał, że skoro pochodzi z Puław, to niech sobie tam jedzie. Wiele z tych osób żyje w Warszawie od lat, i ma powody, by nie wracać – mówi Porowska.
Warszawa to największe skupisko osób bezdomnych (oficjalnie jest ich tu 3 tys., wedle szacunków organizacji – co najmniej dwukrotnie więcej). ©℗