Bez uśmiechu

26.07.2021

Czyta się kilka minut

To jasne, że na starość ludzie raczej gorzknieją. „Słodziak” bądź „miodzio” czy – dla przykładu – „ciacho” to nie są określenia na człowieka w naszym wieku, i nie jest to wcale uogólnienie podpadające pod zakazany dziś ejdżyzm, czyli prześladowanie bliźnich z powodu wieku. Ta, tak znakomicie skondensowana myśl będzie nam dziś pomocna w wywodzie w założeniu pocieszającym. Pocieszyć ma nas przeżyta z uśmiechem przeszłość, ma ona pomóc w tym, co przed nami.

No więc nie ma się co rozczulać ani żyć niczym nieuzasadnionymi nadziejami, że – dajmy na to – wraz z postępem technologicznym, wraz z nadbiegnięciem wszechwiedzącego Pegasusa bądź to fikuśnego oprogramowania do aparatów słuchowych, czy w ramach jakiejś pociesznej akcji czipowania staruszków, osobnicy tacy jak my tu ponuro siedzący, znów jak kiedyś, za pierwszego Kwasa czy za wczesnego Kaczora, wejdą na poziom olimpijski w każdym sensie. A to – przypomnijmy sobie – osiągną szczyt ogromnej ruchliwości i skoczności umysłowej, że jakimś magicznym sposobem odzyskają znakomitą elegancję wyrazu twarzy czy okażą oszałamiającą wszystkich gibkość w robieniu pompek z przyklaskiem. Nie. Z tymi czynami, wspomnieniami i marzeniami należy się prędko pożegnać i starać się grzybieć z godnością, najlepiej w ciemnościach i w ciszy. Ktoś tu teraz, po tych jakby wątrobą pisanych słowach, słono załzawi. Niepotrzebnie. Ktoś zaś dla pocieszenia podeprze się łacińską, rosyjską bądź najlepiej niemiecką sentencją, ktoś powie, że tak być musi, że takie jest odwieczne prawo natury, ktoś znowuż machnie ręką, a ktoś inny zegnie ją w łokciu, w znanym z dawnej olimpiady geście. Wszystko to są jednak nic niewarte reakcje, odruchy czy też wynikające z braku zdolności obserwacyjnych gesty, powiedzmy szczerze – puste i nikogo nieobchodzące. Nie ma bowiem po co płakać, i – pardon – żałować róż, gdy płoną lasy. Tak nam się tu powiedziało mimochodem, ale sens jest taki, że wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, iż gibkość, skoczność wygimnastykowanie, uśmiech i śmiech, inteligentny wyraz twarzy, wszystko to już jest i niebawem będzie po nic. Przyszłość – popatrzmy – maluje się bowiem tak oto, że każda z tych cech, zdolności czy umiejętności jawić się będzie jako przeszkoda w normalnym i bezpiecznym funkcjonowaniu.

Jesteśmy niemal pewni, że już niebawem jakikolwiek przejaw inteligentnego myślenia, błyskotliwego kojarzenia, oryginalnej inwencji czy z nagła objawianie jakiegokolwiek talentu, cokolwiek z tego wachlarza – będzie najsurowiej karane. Nieprzyjęciem do szkoły, dajmy na to. Albo do żłobka. Człowiek podejrzanie się uśmiechający, choćby miał roczek, choćby nie rozumiał, czym jest nocnik, będzie mógł być w każdej chwili oskarżony o wyśmiewanie się z polskości, z polskiej tolerancji, z tradycji, z języka polskiego, z polskiego obyczaju turystycznego albo – dajmy na to – z religii przodków. Z drugiej strony, bo to jasne, uśmiechający się swym niemowlęcym, bezzębnym uśmiechem może już dziś wyrażać głęboką pogardę wobec ludzi ubogich, niewykształconych, nieczytających bądź niepiśmiennych, chromych dosłownie i chromych w przenośni. W zasadzie każdy uśmiech jest już teraz powodem może jeszcze nie śledztwa, tortur i uwięzienia, ale na pewno – popatrzmy uważnie – do uważnego dochodzenia przez wąskoustych speców. Czy aby – domagają się oni tłumaczenia – mieści się uśmiech ów w regulaminowym rozmiarze. Każda grupa treserów, lewicowych bądź prawicowych, ma już gotowe bardzo sztywne regulaminy tolerowanych długości i szerokości uśmiechów. Każde odstępstwo od rozmiarów jest natychmiast odnotowywane i publicznie ogłaszane. Walkę z nielegalnymi uśmiechami na moment zatrzymała pandemia i wynikająca z niej konieczność noszenia maseczek, ale to wstrzymanie jest chwilowe. Jeszcze – powiadamy – będzie strasznie, a nawet – to widać – będzie jeszcze straszniej.

Na pocieszenie pozostaje przekonanie, a może tylko nadzieja, że wszyscy szczerbato i resztką sił się jeszcze uśmiechający, śmiejący się bez zezwolenia wszelkiej maści treserów, przekonają się, czym jest prawdziwa komedia.©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 31/2021