Bez ostatniego postulatu

Nikt by nie chciał dostać się w ręce przemęczonego z niewyspania, nieprzytomnego po dodatkowych dyżurach lekarza.

23.10.2017

Czyta się kilka minut

 /
/

Mało, że może być niewyspany, to jeszcze zamiast pogłębiać lekarską wiedzę, czas i siły musi z konieczności życiowej poświęcać dyżurom.

Społeczna sympatia jest więc po stronie strajkujących lekarzy. Dlaczego tak jest? Bardzo przekonująco brzmi wyjaśnienie, że system jest tak skomponowany, by rezydenci (dawniej określani jako stażyści) brali dodatkowe dyżury, bo bez nich, z powodu niedoboru lekarzy, cały system by się do reszty zawalił. Strajkujący, w dokumencie „Stanowisko i postulaty...” wyliczają mankamenty służby zdrowia, przeciw którym protestują, m.in.: „upokarzające pacjenta i medyka kolejki (pilna wizyta u kardiologa dziecięcego 4 miesiące, oczekiwanie na diagnozę raka piersi jedyne 37 tygodni), (...) braki personelu medycznego (w Polsce na 1000 mieszkańców mamy tylko 24,6 osób zatrudnianych w sektorze medycznym, w tym lekarze 2,2, pielęgniarki 5,1”.

Dlatego się domagają „zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia do poziomu europejskiego nie niższego niż 6,8% PKB w ciągu trzech lat. Likwidacji kolejek. Rozwiązania problemu braku personelu medycznego. Zlikwidowania biurokracji w ochronie zdrowia. Poprawy warunków pracy i płacy w ochronie zdrowia”.

Nikt, nawet minister Radziwiłł, potrzeby zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia nie neguje, lecz rząd twierdzi, że nie da się tego osiągnąć w ciągu postulowanych trzech lat. Strajkujący nie są tym usatysfakcjonowani, pacjenci zresztą chyba także nie bardzo. Jedni i drudzy zarzucają rządowi zmarnowanie czasu. Strajkujący są zdecydowani strajkować do skutku, rząd zaś nie przejawia skłonności do zmiany stanowiska.

Jeśli moja sympatia jest po stronie lekarzy, których wolę mieć w dobrej formie, nie w złej, bo jak wszyscy prędzej czy później dostanę się w ich ręce, to jednocześnie nie dziwię się rządowi. Nawet gdyby starczyło pieniędzy na zrealizowanie strajkowych postulatów, to czy by ich starczyło dla następnych? Widząc, że lekarze rezydenci wygrali wojnę o docenienie ich pracy, wystąpią jako następni np. nauczyciele stażyści.

Chociaż przemęczony chirurg wydaje się groźniejszy od przemęczonego nauczyciela, to jednak w obu sytuacjach jest sporo analogii. Nauczyciele mają nawet więcej powodów, by strajkować. Nauczyciel stażysta zarabia równie mało jak lekarz rezydent, a nawet mniej i nie ma możliwości ratowania domowego budżetu dyżurami. Znalazłem gdzieś wyliczenie, z którego wynika, że lekarz rezydent może – nadludzkim wysiłkiem – „wyciągnąć” miesięcznie ponad 10 tys. zł, podczas gdy stażysta nauczyciel może, co najwyżej, dorobić korepetycjami: 25-40 zł za godzinę. Szczyty kariery zawodowej lekarza różnią się od szczytów kariery nauczyciela. Kiedy ten ostatni za własne pieniądze ukończy dodatkowe studia i zostanie nauczycielem kontraktowym, będzie otrzymywał... sami zresztą sprawdźcie.

Strajkujący wśród postulatów umieścili także poprawę warunków pracy i płacy w ochronie zdrowia. Minister Radziwiłł mówił wprawdzie o żądaniach sięgających dwóch średnich krajowych, w materiałach publikowanych przez strajkujących mowa jest jednak o 1,05 średniej krajowej (średnia krajowa to ok. 4,5 tys. zł, więc na rękę ok. 3,2 tys.).

Myślę, że dla sprawy byłoby lepiej, gdyby strajkujący zrezygnowali z postulatu ostatniego. Niewątpliwie, wzrost nakładów na ochronę zdrowia będzie się przekładał także na zarobki lekarzy, jednak postulat większych zarobków dla siebie nie gra dobrze z postulatami dotyczącymi dobra wspólnego. Postulat (nawet jeśli uzasadniony) poprawy własnych zarobków osłabia siłę całej akcji.

Nie wiadomo, jak się potoczą dalsze rozmowy stron, jednak wycofanie się strajkujących z ostatniego postulatu, oświadczenie o gotowości do zrezygnowania z podwyżek zabrzmiałoby jak Dzwon Zygmunt. ©℗


CZYTAJ TAKŻE:

System opieki zdrowotnej lepiej radzi sobie z konserwowaniem odwiecznego polskiego poczucia krzywdy u lekarzy i pacjentów niż z samym leczeniem. Dodatkowe miliardy złotych nie wyciągną go z tej pułapki. TEKST MATEUSZA JANISZEWSKIEGO >>> 

Walczymy o ukrócenie biurokracji, kolejek i zwiększenie nakładów na służbę zdrowia. Będziemy głodować do skutku – mówią młodzi lekarze.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 44/2017