Batman od lat osiemnastu

Film Christophera Nolana został entuzjastycznie przyjęty na Zachodzie, gdzie chwali się jego "powagę" i "głębię". Od kiedy jednak powaga i głębia są rzeczami pożądanymi w ekranizacji komiksu?

12.08.2008

Czyta się kilka minut

Heath Ledger – Joker, który przestał być roześmianym błaznem /fot. materiały dystrybutora /
Heath Ledger – Joker, który przestał być roześmianym błaznem /fot. materiały dystrybutora /

Ludzie w kasie nie proszą o bilety na "Mrocznego rycerza", ale na "Batmana"; niektórzy prowadzą za ręce malców, jakimi sami byli w roku 1989, kiedy to wyświetlano w Polsce pierwszą część sagi. Oba zjawiska świadczą o grubym nieporozumieniu. Film Christophera Nolana nie ma nic wspólnego z gotycką, pełną humoru fantasmagorią Tima Burtona. Jest brutalnym filmem akcji - pełnym przemocy psychicznej i fizycznej - od którego dzieci należy trzymać z daleka.

Czy samemu należy się wybrać, to kwestia osobna. Film został entuzjastycznie przyjęty na Zachodzie, gdzie chwali się jego "powagę" i "głębię". Od kiedy jednak powaga i głębia są rzeczami pożądanymi w ekranizacji komiksu? Nolan, specjalista od filmów o wydrążonych ludziach bez tożsamości ("Memento", "Prestiż"), idzie w "Mrocznym rycerzu" jeszcze dalej niż w swym "Batmanie - początku" sprzed trzech lat. Najnowszy film to antybohaterski film o superbohaterze, bajka bez dobra, widowisko bez cyrkowego namiotu. Widzowi funduje się nie przejażdżkę, ale dwie i pół godziny w matni: z kina wychodzi się nie z ekscytacją, ale z poczuciem sponiewierania. Sądząc po wynikach kasowych, tego właśnie publiczność chce dzisiaj najbardziej.

W tej części Batman zmaga się znowu z Jokerem; stawką jest utracona praworządność Gotham City. Ale to inny Joker niż ten sprzed dwóch dekad - i inne Gotham. Miasto zbrodni odarte zostało z makabry i groteski - kręcone jest w pełnym świetle dnia i nietrudno rozpoznać w nim współczesne Chicago. Joker przestał być roześmianym błaznem ze skrzącymi się frajdą oczami Jacka Nicholsona; w "Mrocznym rycerzu" nosi makijaż upodobniający go do Bergmanowskiego klowna z "Wieczoru kuglarzy", zabłąkanego na terytorium Davida Lyncha. Przedwcześnie zmarły Heath Ledger bardzo pracowicie zbudował swego Jokera: nadał mu rys sadystyczny i potępieńczy zarazem. Nie jest to rola wybitna (ileż razy można cmokać i mlaskać, by urozmaicić melodię wypowiadanych zdań...?), ale na niej opiera się cały film Nolana. Joker reprezentuje zło bezinteresowne, niepoparte ani żądzą zysku, ani pragnieniem władzy. Jest anarchistą: "lubi - by zacytować Alfreda, lokaja Bruce’a Wayne’a - patrzeć, jak świat płonie".

Tę ostatnią kwestię łatwo przeoczyć, tymczasem jest ona kluczowa dla zrozumienia nie tylko Jokera, ale i samego Batmana. Ten szczególny superbohater, o czym często się zapomina, nie dysponuje żadną nadprzyrodzoną mocą. Jego molekuły nie pomieszały się z molekułami pająka, nie przyleciał z planety Krypton. Mimo to wykonuje akrobacje, których nie powstydziliby się jego komiksowi krewniacy. Co mu na to pozwala? Odpowiedź obecna w "Początku..." - wskazująca na odbyte w młodości szkolenie w quasi-zakonnej wspólnocie wojowników - jest tylko częściowa wobec materiału dowodowego dostarczanego przez samą akcję: Batman zawdzięcza swoją siłę szczęśliwej fuzji prawości, pieniędzy i technologii. Milioner Bruce Wayne ma silny kod moralny, nieograniczone środki finansowe i zaufanego inżyniera: te trzy rzeczy wystarczają, by stać się niepokonanym bojownikiem o dobro innych.

Oglądany pod tym kątem "Batman" okazuje się ikoną myślenia kapitalistycznego; nic dziwnego, że zrodził się w protestanckiej z ducha Ameryce. Batman nie jest ani przybyszem, ani mutantem: jest obywatelem. Troszczy się o dobro wspólnoty, w której się wychował, i chce mu się tej wspólnoty bronić. Joker natomiast reprezentuje element chaosu, zagrażający wspólnocie - nie dlatego że chaos jest brutalny, ale dlatego że jest bezcelowy. Gotham jest miastem unurzanym w grzechu chciwości, ale tamtejsi strażnicy sprawiedliwości nie wątpią, że nawet najgorszą plątaninę korupcji uda się kiedyś rozwikłać. Zagadka Jokera natomiast jest nie do rozwikłania, w talii kart pokonuje on wszystkie pozostałe - nie można go ukarać, można go tylko zniszczyć.

Zaskakującym wątkiem "Mrocznego rycerza" - aż proszącym się o doraźną wykładnię polityczną - jest dyskomfort Batmana, związany z tajnością jego wysiłków. Jest on chyba pierwszym superbohaterem, któremu przeszkadza fakt działania incognito. Kiedy powiada, że "to miasto zasługuje na bohatera z odsłoniętą twarzą", werbalizuje tak naprawdę sen o udanej demokracji, w której struktury władzy byłyby całkowicie przejrzyste. Później jeszcze, kiedy wdraża system monitorowania wszystkich telefonów komórkowych Gotham, odbywa pogadankę z inżynierem Foxem (Morgan Freeman) o moralnych pułapkach takiej inwigilacji. Ten Batman najwyraźniej żyje w kraju, w którym słowo "demokracja" bywa nadużywane.

Jak oglądać "Mrocznego rycerza"? Film zrywa łączność z Burtonowską zabawą, a nawet z pamiętanymi przez nas fabułami - dziwimy się, gdy Batman mówi, że nie wie, skąd wzięły się blizny Jokera. I gdy nie wypomina mu śmierci swoich rodziców. Czy to inny Joker? Może inny Batman?

Najlepiej chyba potraktować ów film jako kulturowe świadectwo fazy, w której przygoda została zdewaluowana na równi z moralnymi opozycjami. Wszystko - od gatunkowej przynależności "Rycerza..." do jego moralnego wydźwięku - jest rozmyte i niepewne. Jeśli któregoś z rodziców nie przeraża przemoc zawarta w tym filmie, niech zrezygnuje z rodzinnej wycieczki choćby z wyżej wymienionego powodu. Trudno powiedzieć, na jaki film przyjdzie prowadzić dzieci tym maluchom, które dziś chłoną "Mrocznego rycerza" - i czy nie będzie to już film bardziej o przygodach Jokera niż jego adwersarza.

MROCZNY RYCERZ, reż.: Christopher Nolan; zdj.: Wally Pfister; muz.: James Newton Howard, Hans Zimmer; wyst.: Christian Bale, Heath Ledger, Aaron Eckhart, Maggie Gyllenhaal i inni; USA 2008.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 33/2008