Lot w noc

Jubilat Batman na tle innych trykociarzy zawsze się wyróżniał. Bez super mocy z naddatkiem pozaziemskiego pochodzenia. I tragiczny.

28.12.2019

Czyta się kilka minut

Pierwszy „Batman” autorstwa  Boba Kane’a i Billa Fingera, 1939 r. /  / DOMENA PUBLICZNA
Pierwszy „Batman” autorstwa Boba Kane’a i Billa Fingera, 1939 r. / / DOMENA PUBLICZNA

Bruce Wayne udaje, że znów dał się zaskoczyć. Siedział zamyślony w swojej rezydencji lub prowadził kolejne biznesowe spotkanie w Wayne Enterprises – czyli udawał, że potrafi żyć normalnym życiem – gdy dostrzegł połyskujący na niebie bat-sygnał. Znak, że komisarz Jim Gordon już czeka na niego na dachu budynku policji w Gotham City. Joker właśnie uciekł z Arkham Asylum, zatem zaraz spadnie deszcz, czas ruszać... Przerabiamy te sceny w kolejnych wersjach od 80 lat.

Batman – zamaskowany bohater, wzorowany na Zorro, pojawił się po raz pierwszy na łamach komiksów Boba Kane’a i Billa Fingera w roku 1939. Ot, przeciętne historyjki obrazkowe, w których tam, gdzie policja nie może, tam Nietoperz dotrze. Pojawiają się coraz to nowi przeciwnicy. W 1940 r. debiutuje Joker, w tym samym Kobieta-Kot, rok później Pingwin, a w kolejce czekać już będą Dwie Twarze, Brzuchomówca, Strach na Wróble... Bez nich nie byłoby Batmana.

Znaki pokuty

Zamaskowani bohaterowie w przyciasnych kostiumach – Spider-Man, Wolverine, Superman – stali się odpowiednikami bohaterów z poematów rycerskich. Jednak o ile dawni bohaterowie, jak król Artur czy Robin Hood, wydają się grubo ciosani, o tyle ci komiksowi stali się postaciami skomplikowanymi wewnętrznie, balansującymi na krawędzi dobra i zła, z dramatem wpisanym w życie. Kolorowe historyjki obrazkowe ewoluowały od kilkustronicowych lekkich przypowiastek o wyższości dobra nad złem do odwołujących się do świata literatury i filmu psychologicznych powieści graficznych. Batman miał do nich wyjątkowe szczęście.

„Zabójczy żart” Alana Moore’a i Briana Bollanda z 1988 r. pokazał, jak płynna jest granica między samozwańczym mścicielem a psychopatycznym mordercą. Przełożenie tej powieści graficznej na film animowany dla dorosłych w 2016 r. jedynie uwiarygodniało stwierdzenie, że „Zabójczy żart” jest tym dla kultury masowej, czym książka Hannah Arendt „Eichmann w Jerozolimie” dla współczesnej humanistyki. Obydwa tytuły rozważają – w sposób sobie właściwy – jakie jest uzasadnienie dla popełnianego zła. Zbrodniarze wojenni powiedzą: „Wykonywaliśmy rozkazy”, Joker odpowie: „Miałem zły dzień”.

Dlaczego zostaje się superbohaterem? Bo pamięta się rzeczy, których się nie zrobiło, ponieważ zrobić się nie dało (młody Bruce Wayne jest bezradnym świadkiem napadu na swoją rodzinę i śmierci rodziców – tak rodzi się Batman), albo rzeczy, których nie chciało się zrobić (młody Peter Parker nie powstrzymał rabusia, który później zabił jego wujka – to historia Spider-Mana). Pamięta się i pragnie się odpokutować. Ale się nie da. Choć inni mówią, że dług został już skreślony, bohater wie, że tak nie jest. Jego strój, imię, metody działania to znaki pokuty właśnie.

Bohater działa, bo życie uczyniło go kimś innym. Działa, bo próbuje zrozumieć samego siebie (nie świat, gdyż ten zdradził). Stawanie się bohaterem to szukanie ducha opiekuńczego, przewodnika. Im bardziej archaicznego, pierwotnego, zwierzęcego – tym lepiej. Nietoperza albo pająka. Jest naznaczony wewnętrznym konfliktem, jak Wolverine (Rosomak) – mutant z wysuwanymi szponami o dzikim, wręcz zwierzęcym charakterze. Opowieść o bohaterze w trykocie jest wielką opowieścią o braku równowagi. Jeśli odnosi się sukces w życiu prywatnym, przegrywa się w życiu zamaskowanym. Na pytanie „Kim właściwie jestem?” odpowiedź, której sobie udziela bohater – na przemian zdejmując cywilne ubranie i zakładając maskę – nigdy nie jest wystarczająca.

Nietoperz jest jakiś inny

Batman na tle innych trykociarzy zawsze się wyróżniał. Bez super mocy i to z naddatkiem pozaziemskiego pochodzenia. Posiadał zmysł detektywistyczny, nie tylko twarde pięści. Z czasem postać zamaskowanego mściciela została wzbogacona o mocny rys psychologiczny. Kolejne odsłony ukazywały postać rozdartą wewnętrznie, zżeraną przez pragnienie zemsty na oprawcach, a jednocześnie kontrolującą swój gniew. Prowadził morderczy trening sztuk walki, badania naukowe, i był postacią tragiczną.

Przeciwnicy mówią o nim więcej niż on sam o motywach swoich działań. Joker, główny adwersarz, rzuca wprost wyzwanie: jesteś tak samo obłąkany jak ja. Trudno się z tym nie zgodzić. Inny przeciwnik, Dwie Twarze (pseudonim zarówno od zniszczonej części twarzy, jak od rozdwojenia jaźni), zdaje się być krzywym odbiciem Bruce’a Wayne’a: „Czyż nie jesteśmy do siebie podobni?”. Walka w świecie Batmana rozgrywa się raczej na płaszczyźnie duchowej i psychologicznej niż na poziomie nagiej przemocy.

Motywem napędzającym Batmana do maskarady w imię sprawiedliwości jest z jednej strony pragnienie zemsty, a z drugiej bezradność wobec przemocy: daremne „to się nie może powtórzyć!”. Narzucone sobie wysokie wymagania działania – bez broni palnej i bez ofiar śmiertelnych – sprawiają, że w miejskiej dżungli Batman staje się błędnym rycerzem, jedynym przestrzegającym reguł.

Motyw zemsty wynikającej z przysięgi złożonej na grobie rodziców, ciężaru, którego dziecko nie jest w stanie udźwignąć, nieustannie znajduje w nas żywy odzew. Dlatego szczególnie interesująco wyglądają te próby, które chcą pogłębić traumatyczne doświadczenie Bruce’a Wayne’a lub zaproponować własną, alternatywną wizję powstania Batmana.

W powieści graficznej „Batman. Ziemia Jeden” Geoff Johns i Gary Frank przekonują, że winę za śmierć swoich rodziców pośrednio ponosi sam Bruce. Gdyby nie jego buńczuczne zachowanie i opryskliwe odzywki, bandyta zapewne nie zwróciłby na nich uwagi. Jeszcze dalej idzie „Rycerz zemsty” Briana Azzarella i Eduarda Rissa z 2011 r. wchodzący w skład komiksowego crossoveru „Flashpoint”. W tej alternatywnej wersji Batmanem zostaje Thomas Wayne, który mści śmierć swojego syna, Bruce’a. Staruszek Batman nie waha się używać broni palnej ani zabijać przeciwników. Jokerem w tej przewrotnej wersji zostaje Martha Wayne, matka Bruce’a, niepotrafiąca pogodzić się ze stratą pierworodnego i osuwająca się w szaleństwo. Podobnym tropem podąża Sean Murphy, który w wydawanym na przełomie 2017 i 2018 r. „Białym Rycerzu” przedstawił losy Nietoperza zdążającego w stronę choroby psychicznej. W konsekwencji staje się psychopatycznym przestępcą. Wtedy z kolei Joker zaczyna zdrowieć i brać odpowiedzialność za Gotham...

Te wątki rozpisane na powieści graficzne wnikają głęboko w sytuację osoby pogrążonej w traumie.

Aż 80 lat zemsty? Czy po tak długoletniej traumie postać nie zasłużyła wreszcie na szczęście? Ciekawe rozwiązanie przedstawił ostatnio Tom King w swojej wersji przygód Batmana. Doprowadza do sytuacji, gdy Batman zdziera maskę i oświadcza się Kobiecie-Kocie. Czy odbiorcy Mrocznego Rycerza są jednak gotowi na ukojenie jego duszy? I czy Batman bez swojego cierpienia może być jeszcze skuteczny i wiarygodny na ulicach Gotham?

Niewidzialna ręka

80 lat zgłębiania traumy, cedzenia przez zęby słów przysięgi, której żadne dziecko nie powinno nigdy wypowiedzieć. Batman, bohater naszych neurotycznych czasów. Ale Joker, jego przeciwieństwo, zdaje się być równie silnym symbolem inspirującym kolejnych szaleńców. W styczniu 2009 r. w Belgii Kim de Gelder, z twarzą pomalowaną na wzór komiksowego Jokera, wkracza do żłobka i zabija nożem dwoje dzieci i rani 13 kolejnych. 20 lipca 2012 r. James Holmes (Aurora, USA) zabił na premierze filmu „Mroczny Rycerz powstaje” 12 osób i 58 zranił. Wyjaśnienia zatrzymanych i osadzonych w więzieniu są bełkotliwe. Na pytanie o przyczynę zbrodniczych czynów otrzymujemy milczenie lub śmiech, stylizowany na obłęd.

Żaden inny bohater powieści graficznych nie ma przeciwników, którzy inspirują przestępców w świecie realnym. Nie słyszymy o czynach samozwańczego Kingpina, Lexa Luthora, Darkside’a czy Dr. Octopusa. To Joker pociąga umysły skrzywdzonych i poranionych ludzi. W neurotycznej i płynnej nowoczesności uciekają przed bólem i odpowiedzialnością w obłąkany śmiech.

Ale czy ktoś chce stać się jak Batman? W 2011 r. powstał film dokumentalny „Superheros”. Jego reżyser, Michael Barnett, przedstawił kilkoro Amerykanów, którzy po zmroku wdziewają przebrania – stare hełmy, skórzane pasy, fantastyczne maski, hokejowe ochraniacze – i wyruszają w noc. Patrolują parki, udzielają pobitym pierwszej niezbędnej pomocy, informują napotkanych bezdomnych, gdzie mogą otrzymać pomoc. Są zaangażowani w to, co robią. Nie wchodzą w konflikt z policją, nie używają broni palnej, nie łamią prawa. Przebierańcy z pozytywną szajbą, są tam, gdzie policja nie zawsze dociera – gdyż jest zajęta chwytaniem prawdziwego Jokera.

Bob Kane i Billy Finger stworzyli postać, w której zamknęło się doświadczenie niezawinionego bólu, palącego poczucia odwetu i ciągłej walki wewnętrznej, aby nie osunąć się w mrok, który w nas czyha.

Joker właśnie uciekł z Arkham Asylum, Batman wyjeżdża ze swej jaskini. Pada deszcz, więc zaraz rozpocznie się obłąkany taniec na dachach Gotham. ©

Autor (ur. 1979) jest nauczycielem historii w I LO w Olsztynie. Autor zbioru esejów „Miasto wewnętrzne” oraz książek poetyckich „Ostatnie Królestwo” i „Czas przycinania winnic”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 1-2/2020