Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
„Ludwik [Flaszen] i ja – pisze Błoński – chcielibyśmy prosić, żeby Pan przerwał tymczasem kontakty ze mną tutaj”. Jest październik roku 1958, Błoński pisze z Krakowa, a odwilż Października ’56 (kiedy mówiło się nawet o legalnym rozpowszechnianiu paryskiej „Kultury” w kraju) należy do przeszłości. Miłosz – emigrant polityczny i autor „Zniewolonego umysłu” – znów znalazł się na cenzorskim indeksie, za kontakty z „Kulturą” można stracić paszport (wkrótce też wolność), a – jak tłumaczy Błoński – „bardzo bym chciał jeszcze bywać w Paryżu, między innymi dlatego, żeby móc z Panami jasno i szczerze rozmawiać”.
Potem interweniuje los, któremu zawdzięczamy tę książkę. Błoński obejmuje lektorat na Sorbonie, natomiast Miłosz, mieszkający wcześniej w Montgeron, wyjeżdża do Berkeley i tam zostaje. Więc znów potrzebne są listy, ale tym razem wolne od peerelowskiej cenzury. Zaczyna się korespondencyjna rozmowa między poetą a krytykiem. Znajdziemy w niej wyznania niemal miłosne (Błoński: „cieszyłem się jak mój młodszy syn, kiedy dostanie list od kolegi z Polski: bo to i z Kalifornii, z daleka, i od Ciebie przede wszystkim, a wiesz, jaka Ty jesteś dla mnie Bardzo Ważna Osoba”). Te listy mówią być może więcej niż publikowane wówczas teksty Błońskiego. A rozmowa, choć prowadzona ze sporymi czasem przerwami, staje się (zwłaszcza w latach 60. i 70.) dialogiem dotyczącym spraw istotnych: sensu pracy obu rozmówców, stanu współczesnej kultury, perspektyw dla Polski. Błoński uświadamia Miłoszowi, który miał wciąż poczucie braku rozumiejących czytelników, jak ważne jest jego pisarstwo i jak – mimo wszystkich trudności – oddziałuje w kraju. A Miłosz – jak we wspaniałym liście z 3 kwietnia 1963 r. – zdobywa się czasem na obszerne autokomentarze. I takie np. na poły ironiczne wyznania, jak to z maja 1980 r., po spotkaniu z Jerzym Turowiczem: „Tak naprawdę to myślę, że dobra droga życia to byłoby dla mnie wytrwać i pisać do »Tygodnika Powszechnego« i w ogóle trzymać się Kościoła i nie emigrować. Ale gdzie tam poecie było do kościelnej kruchty”... A na koniec wypada pochwalić solidne przypisy. ©℗
CZESŁAW MIŁOSZ, JAN BŁOŃSKI, LISTY 1958–1997. Zebrał, przepisał i opatrzył przypisami Adam Puchejda. Fundacja Terytoria Książki, Gdańsk 2019, ss. 352.