Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jeszcze na tydzień przed uroczystością bp Raymundo J. Pe?a z Brownsville wezwał amerykańskiego prezydenta, by zrezygnował z wizyty w Notre Dame za przykładem Benedykta XVI, który w styczniu - na skutek protestów - odwołał swój wykład na rzymskim uniwersytecie La Sapienza.
Obama, nawiązując do protestów, których nie zabrakło także w dniu laudacji na samej uczelni, podkreślił, że nie zamierza "cofać się przed sprawami, które są niewygodne". "Wasza generacja - zwrócił się do studentów i ich rodzin - musi znaleźć drogę do pojednania naszego stale kurczącego się świata z jego stale rosnącą różnorodnością: myślenia, kultury i wiary. Musimy znaleźć sposób, by żyć razem jako jedna rodzina".
Kierujący Notre Dame ks. John Jenkins, na którego przede wszystkim spadła krytyka za zaproszenie Obamy, tj. oskarżenie o zdradę wiary, wskazał na wagę dialogu, nade wszystko z inaczej myślącymi, szczególnie na uczelni katolickiej. I podkreślił: "Prezydent Obama przybył do nas, chociaż wie, że w pełni popieramy nauczanie Kościoła o świętości ludzkiego życia i sprzeciwiamy się jego polityce w sprawie aborcji i badań na komórkach macierzystych. Inni z tej racji mogliby unikać takiego miejsca. Prezydent jednak nie należy do tych, którzy nie rozmawiają z kimś, kto się z nim nie zgadza. Podzielamy tę zasadę".