Bałkański łącznik

Komentujące aferę europejskie media ironicznie zauważają, że wielu podejrzanych to znów "Jugosłowianie". Dlaczego akurat bałkańscy mafiosi skorumpowali europejski futbol?

01.12.2009

Czyta się kilka minut

Byłe jugosłowiańskie republiki wiele dzieli, ale łączy jedno: w krajobrazie zarówno miast, parotysięcznych miasteczek, jak i maleńkich wiosek w górach występują dwa stałe elementy - tradycyjne piekarnie (pekara) i zakłady sportowe (kladionica). Rzymska maksyma "chleba i igrzysk" okazuje się aktualna w biednych państwach bałkańskich.

Ale dla wielu "Jugosłowian" zakłady to nie nałóg czy rozrywka, lecz praca, jak każda inna, i źródło dochodu, często jedynego. Tu nikogo nie dziwi, że operująca z Berlina "mafia futbolowa" ma w swych szeregach wielu "Jugosłowian", a na liście krajów, gdzie ustawiano mecze, są Chorwacja, Bośnia i Hercegowina, Albania oraz Słowenia. Tutejszych obserwatorów dziwi brak Serbii - zwykle obecnej przy wszelkich bałkańskich aferach.

Tajemniczy "Jugosłowianie" - to przede wszystkim berlińscy Chorwaci Ante i Milan Šapina, dobrze znani dzięki aferze z 2005 r., gdy przekupili sędziego Bundesligi [patrz tekst Joachima Trenknera na stronie obok - red.]. Po tamtej historii Niemiecki Związek Piłki Nożnej i UEFA wprowadziły system monitoringu zakładów piłkarskich (tzw. Sportradar), który miał na czas ostrzegać o zakładach na uderzająco wysokie sumy - co mogłoby sugerować, że ktoś "ustawia" mecz (jak widać, system niewiele pomógł). Wśród aresztowanych jest też kilku innych Chorwatów żyjących w Niemczech (w tym koszykarz Ivan Pavić). Z nimi powiązany jest zatrzymany Turek Deniz C. Kolejny oskarżony "Jugosłowianin" to Słoweniec Dragan Mihelič, aresztowany na przejściu granicznym między Chorwacją i Słowenią.

W ubiegłą środę, po spotkaniu szefów UEFA z przedstawicielami dziewięciu zamieszanych w aferę lig europejskich, UEFA wydała oświadczenie, w którym wskazała na podejrzane kluby: albańską Tiranę i Vllaznię, słoweńską Lublanę, węgierski Honvéd i łotewski Dinaburg. Chorwaci i Bośniacy odetchnęli. Może przedwcześnie, bo media donosiły o 14 ustawionych meczach w Chorwacji (policja prowadzi tu dochodzenie).

Przedstawiciele chorwackiego Związku Piłki Nożnej twierdzą, że UEFA na razie sprawdza tylko jedno pierwszoligowe chorwackie spotkanie: mecz Split Hajduk-Zadar. Na jego przykładzie widać, jak funkcjonowało oszustwo: Zadar, który gościł ekipę ze Splitu, za wysoką porażkę miał przyjąć ok. 30 tys. euro. Nie wiadomo dokładnie, ile dzięki temu zarobiła mafia; poszlaką może być fakt, że w jednym z berlińskich zakładów na wygraną Hajduka postawiono 70 tys. euro. Przedstawiciele obu klubów milczą, a na chorwackich forach internetowych trwa wojna między kibicami obu drużyn. Dalmatyńskie derby miały być zaciętą walką, a wygląda na to, że jej rezultat został ustalony przed pierwszym gwizdkiem. Podobnego kaca mogą doświadczać kibice słoweńscy: ich kraj też jest na "czarnej liście", a wśród sprawdzanych meczów jest pierwszoligowe spotkanie Drava Ptuj-Nafta Lendava czy kwalifikacyjny mecz Ligii Europejskiej Lublana Interblock-Metalurg Donieck.

Przeczytaj także tekst Joachima Trenknera o największej aferze futbolowej w Europie >>>

Z kolei bośniackie media spekulują o co najmniej ośmiu ustawionych meczach w pierwszej lidze. O klimacie, jaki panuje tu wokół futbolu, może świadczyć fakt, że sekretarz bośniackiego Związku Piłki Nożnej Munib Ušanović za kilka dni wybiera się do więzienia, gdzie ma odbyć 5-letni wyrok (za m.in. malwersacje podatkowe). Na celowniku śledczych jest bośniacki klub z Travnika, który pod "protektoratem" gangu z Berlina miał rozegrać dwa mecze towarzyskie w Szwajcarii. Aresztowani mieli przyznać, że sfinansowali nawet podróż bośniackich piłkarzy do Szwajcarii, a na przegranych meczach Travnika ze szwajcarskimi drużynami Sion i Neuchatel Xamax gang miał zarobić co najmniej 152 tys. euro.

***

Bałkańscy socjologowie i dziennikarze sportowi zgodnie twierdzą, że tutejsza piłka nożna dawno przestała być uczciwą dyscypliną. Co więcej, piłka jest tu "lustrem" polityki. Niedawne szokujące wydarzenia - zamieszki wywołane przez kibiców chorwackiego Dinamo w Rumunii (Chorwaci skandowali na stadionie: "Zabij Serba!"), zabójstwo francuskiego kibica przez faszystowskich kibiców belgradzkiego Partizana czy "wojna" między Chorwatami a Bośniakami w bośniackim miasteczku Široki Brijeg podczas meczu z udziałem drużyny lokalnej z gośćmi z Sarajewa (podczas bitwy kibiców zastrzelono chłopaka z Sarajewa) - skłoniły tutejszych komentatorów do smutnej konstatacji, że po krwawej wojnie z lat 90. wielu "Jugosłowian" traktuje piłkę tak, jak jeszcze niedawno karabin.

Może także dlatego "afera futbolowa" chyba nikogo na Bałkanach nie dziwi. To po prostu naturalna strona tego - w byłej Jugosławii zhańbionego - sportu.

Przeczytaj także tekst Joachima Trenknera o największej aferze futbolowej w Europie >>>

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2009