Bądź mądry przed szkodą

Relacje między państwem a Kościołem wyłączono z kompetencji Unii Europejskiej, ale niekoniecznie musi być tak w przyszłości. Unijne ustawodawstwo może mieć wpływ na nasze prawo także w dziedzinie życia religijnego. Zmiany prawne, jakie już zaszły w krajach członkowskich, pokazują, że sytuacja rozwija się w dosyć niebezpiecznym kierunku.

29.08.2004

Czyta się kilka minut

Przykład: w Niemczech świeccy katecheci - mocna i dobrze zorganizowana grupa nacisku - wymusili wprowadzenie zakazu nauczania religii przez księży. Kontrowersje budzi też sytuacja, gdy biskup cofa katechecie missio canonica, ponieważ nauczyciel nie spełnia np. wymagań moralnych. Z jednej strony decyzja jest wiążąca, z drugiej jednak - nauczycielowi przysługują roszczenia na podstawie prawa pracy, m.in. nadal otrzymuje pensję.

Póki atmosfera sprzyjająca...

Często sprawy przybierają wręcz paradoksalny (przynajmniej w naszym odbiorze) obrót, gdy wymagania, jakie Kościół stawia zatrudnianym, dotyczące choćby deklarowanego światopoglądu, sąd ocenia jako działania dyskryminacyjne, a co za tym idzie niedopuszczalne, nielegalne, w konsekwencji - nieskuteczne. Krótko mówiąc: państwo narzuca Kościołowi, jakich ludzi winien zatrudniać i to w tak fundamentalnej dla wiary dziedzinie jak katecheza.

Nie chodzi mi o wywoływanie paniki, ale zwrócenie uwagi na niektóre tendencje w europejskim prawie, które odbiegają od naszego spojrzenia na miejsce Kościoła w społeczeństwie i gwarantowane mu swobody. Nie wolno zwlekać: Kościół już dziś powinien zabezpieczyć się przed ewentualnymi ingerencjami prawa państwowego. Jeśli zaniedba tę dziedzinę, a za kilka lat dojdzie do starcia ze zwolennikami państwa radykalnie laickiego, wtedy reakcja biskupów będzie spóźniona i zapewne nerwowa - przez radykałów zaś z pewnością wykorzystana, żeby wzbudzić niechęć społeczeństwa do Kościoła “walczącego o przywileje" i “zmierzającego do katolizacji kraju". Pouczającą lekcją niech będzie ciągnąca się latami debata nad konkordatem, gdy w mediach nieraz wypaczano intencje Episkopatu, czy ostatnie wydarzenia wokół składki zdrowotnej księży. Zatem, póki atmosfera w miarę sprzyjająca, Kościół powinien zająć się np. sprawą podatku kościelnego. Problem pojawi się wkrótce i tak.

Najkorzystniejszy wydaje się model włoski, gdzie podatnik decyduje, na jaki cel przeznaczyć 1 proc. dochodów. Niekorzystny byłby natomiast system niemiecki, gdzie podatek kościelny stanowi dodatkowe, dla niektórych rodzin poważne obciążenie domowego budżetu. Każdego roku z Kościołów katolickiego i ewangelickiego występuje ponad 250 tys. Niemców - wielu czyni tak właśnie z przyczyn finansowych. Czy można być członkiem Kościoła i jednocześnie nie płacić podatku kościelnego? Nie. Przy przyjęciu do pracy lub składaniu deklaracji podatkowej obywatel jest zobowiązany poinformować, czy należy do Kościoła - jeżeli tak, wówczas podatek pobiera się automatycznie. Zresztą rozwiązanie niemieckie budzi wątpliwości natury nie tylko kościelnej, ale i prawnej. Wyznanie jest wedle demokratycznych standardów prywatną sprawą obywatela, w którą państwo nie powinno mieć wglądu, a tym bardziej pełnić nad nią nadzoru.

Z Brukselą można się spierać

Przed 1 maja burzliwie dyskutowano, czy Kościół utraci ulgi celne po wejściu Polski do UE, ponieważ ulgi te były często traktowane jako źródło nadużyć ze strony przedstawicieli Kościoła. Działo się tak zwłaszcza w przypadku sprowadzania bez cła samochodów z zagranicy, nawet jeżeli proceder miał służyć jedynie pozyskaniu pieniędzy np. na remont dzwonnicy w kościele. Szlachetne intencje mogła szybko zagłuszyć chęć i możliwość szybkiego zysku.

Prawo europejskie nie przewiduje wprost dla Kościołów i organizacji kościelnych żadnych ulg celnych. Natomiast polskie przepisy, dzięki nowelizacji ustawy o stosunku państwa do Kościoła katolickiego z 17 maja 1989 r., gwarantują ulgi na sprowadzane z zagranicy przedmioty przeznaczone na cele charytatywne. Ostatnio pojawiły się interpretacje tych zapisów, powołujące się na opinię urzędników Komisji Europejskiej, jakoby kościelnych osób prawnych nie obejmowały ulgi celne na przedmioty przeznaczone na cele charytatywne, ponieważ podstawową misją Kościoła jest ewangelizacja, a nie pomoc potrzebującym. Choć owe interpretacje wydają się błędne (prawo europejskie nie stwarza podstaw do takiego zróżnicowania działalności w zależności od podmiotu), jednak sam fakt ich pojawienia się jest wyrazem coraz bardziej widocznej tendencji: usprawiedliwiania żądań ograniczenia roli Kościoła wymogami prawa europejskiego lub oczekiwaniami UE.

W niektórych artykułach prasowych pojawiły się zarzuty, że księża walczą o przywileje. Sęk jednak nie w tym, czy Kościół planuje wielki import aut ze Stanów Zjednoczonych bądź Japonii. Chodzi wyłącznie o rzecz podstawową: aby miał możliwość skutecznego wykonywania misji religijnej i charytatywnej. Poza tym biskupi dążą do realizacji ustanowionego już prawa, a nie kreowania nowych przywilejów. Niestety, spora część społeczeństwa o tym nie wie i wiedzieć nie będzie, ponieważ do zbiorowej świadomości przenikną tylko slogany. Warto zatem rzetelnie zbadać stan prawny.

Polski parlament może, bez negocjacji ze Stolicą Apostolską, zmienić ustawę z 17 maja 1989 roku o stosunku Państwa do Kościoła katolickiego, wykreślając z niej zapisy o ulgach celnych, gdyż w konkordacie - umowie międzynarodowej - nie ma gwarancji status quo takich ulg. Załóżmy jednak, że parlament nie chce zmieniać ustawy, generalnie rzecz biorąc dobrze funkcjonującej przez ostatnie kilkanaście lat. Co mogłoby się stać, jeżeli taki warunek postawiłaby nam kiedyś Bruksela? To wprawdzie może i mało prawdopodobne, ale niech sytuacja posłuży nam jako modelowa.

Przede wszystkim trzeba pamiętać, że niedostosowanie przepisów do prawa unijnego nie oznacza, że administracja celna przestanie się do nich stosować. Czyli - mówiąc językiem prawniczym - że staną się nieważne ex lege. Dopiero procedura skargi do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (ETS), wszczęta przez Komisję Europejską (KE), może pozbawić nasze przepisy mocy wiążącej.

Komisja stara się pełnić rolę mediatora: nie dąży do wygranej przed Trybunałem, lecz chce zapewnić przestrzeganie unijnego porządku prawnego. Gdy jednak sprawa trafi przed Trybunał, sędziowie na ogół podzielają opinię Komisji, co z kolei potwierdza, że KE działa na ogół rozważnie, nie nadużywając uprawnień. Procedura wnoszenia skargi ma dwie fazy: administracyjną i sądową. Procedura administracyjna (art. 226 Traktatu Europejskiego) jest trzyetapowa. Najpierw Komisja stara się rozwiązać problem we współpracy z państwem członkowskim poprzez nieformalne konsultacje. Bruksela zdobywa informację o naruszeniu unijnego prawa np. z prasy, rozmów z politykami, debat parlamentarnych czy doniesień osób fizycznych (nieanonimowych). Państwo może przedstawić własne stanowisko i złożyć wyjaśnienia. Na tym kończy się większość postępowań.

Jeśli jednak negocjacje zakończą się fiaskiem, a KE ustali, że wadliwa transpozycja unijnego prawa bądź wręcz jej brak wynikają z problemów o charakterze systemowym, których nie można szybko skorygować - wtedy podejmuje formalne działania administracyjne. Wysyła najpierw pismo ostrzegawcze do władz państwa. Nie ma obowiązku odpowiedzi na ten list. Jeżeli w czasie około miesiąca Bruksela nie zdoła nakłonić kraju członkowskiego do wypełnienia zobowiązań, KE może wystosować tzw. umotywowaną opinię. Opinia musi być uzasadniona i wskazywać termin, w którym państwo powinno wykonać zobowiązanie (na ogół dwa miesiące). Jeżeli kraj nie zastosuje się do opinii, Komisja może złożyć skargę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Trybunał wydaje orzeczenie: albo oddala wniosek Komisji, albo nakazuje państwu zmianę przepisów. Czynności wykonawcze muszą być podjęte natychmiast i powinny być zakończone w najkrótszym możliwym terminie. Jeżeli ETS stwierdzi, że państwo nie zastosowało się do orzeczenia, może na wniosek Komisji nałożyć karę pieniężną lub ryczałt. Na tym procedura się zamyka.

Nie tylko Komisja, ale także inny kraj członkowski może skierować sprawę do Trybunału - jeżeli uzna np., że Polska nie wypełniła zobowiązań wynikających z traktatu akcesyjnego. Nie może natomiast wnosić o nałożenie ryczałtu lub kary pieniężnej. To jednak bardzo rzadka droga postępowania.

Jak bronić się przed Trybunałem? Można powołać się na okoliczności wyłączające odpowiedzialność państwa członkowskiego. ETS bardzo restrykcyjnie ocenia tłumaczenia - uwzględnia jeden na dziesięć przypadków. Najczęściej przywoływane okoliczności to siła wyższa albo uzasadnienie, że unijny przepis, który należało wprowadzić, jest bezprawny.

Warto o tych procedurach pamiętać. Nie musimy pilnie zmieniać wszystkich dziedzin życia pod presją Unii. Możemy dochodzić naszych uzasadnionych, narodowych racji, a takimi są bez wątpienia swobody Kościoła i możliwości realizowania jego misji.

Między Francją a Grecją

Przeciwnicy utrzymania zwolnień celnych twierdzili również, jakoby tzw. klauzula kościelna w Traktacie Amsterdamskim miała znaczenie wyłącznie polityczne. By szczegółowo rozważyć sprawę, należy przeanalizować całe dotychczasowe ustawodawstwo unijne dotyczące religii i Kościoła.

Do przyjęcia Traktatu Amsterdamskiego Unia jedynie pośrednio przyjmowała postanowienia dotyczące religii. Zgodnie z Traktatem z Maastricht “Unia respektuje tożsamości narodowe Państw Członkowskich, których systemy rządów opierają się na zasadach demokracji" (Tytuł I, Art. F, I).

Prawie wszystkie państwa członkowskie uregulowały zarówno konstytucyjnie, jak i w ustawach zwykłych, stosunek państwa do Kościoła i religii. W Unii reprezentowane są różne modele tych relacji. Pierwszy z nich, radykalny, przetrwał we Francji. Charakteryzuje się absolutnym dystansowaniem się struktur państwowych wobec jakiegokolwiek uczestnictwa w działaniach wyznaniowych. Model “przyjaznego rozdziału" występuje na obszarze niemieckojęzycznym (Niemcy, Austria, Lotaryngia, francuska Alzacja) oraz w krajach romańskich (Włochy, Hiszpania, Portugalia). U jego podstaw leżą dwustronne umowy o charakterze konkordatowym, gdzie świeckość państwa oznacza jego neutralność światopoglądową, a nie antykościelny laicyzm. Z kolei tzw. unifikacja stanowi model zbliżony do państwa wyznaniowego lub Kościoła państwowego (narodowego). Reprezentują go kraje protestanckie: Wielka Brytania, Dania i Szwecja oraz prawosławna Grecja. Decyzje polityczne państwa ingerują tam w wewnętrzne sprawy Kościoła, zaś Kościół zachowuje historycznie określoną obecność w strukturach państwa.

Choć Unia szanuje wszystkie wspomniane modele i nie narzuca żadnego z nich, ustanowione przez unijne organy prawo wtórne zawiera jednak - co naturalne - przepisy dotyczące życia Kościoła, np. zgodnie z europejską dyrektywą transmisja nabożeństw nie może być przerywana reklamami. Z kolei dyrektywa dotycząca ochrony danych osobowych pozwala na gromadzenie danych religijnych w imię społecznego interesu (kartoteki parafialne).

W 1997 r. w Traktacie Amsterdamskim zamieszczono (jako aneks 11) “Deklarację w sprawie statusu Kościołów i związków wyznaniowych" - po raz pierwszy wprowadzono wtedy do unijnych umów pojęcie Kościoła. Unia nie narusza statusu, jakim cieszą się Kościoły oraz stowarzyszenia i wspólnoty religijne w państwach członkowskich zgodnie z tamtejszym ustawodawstwem. Nie narusza także statusu organizacji o charakterze filozoficznym i bezwyznaniowym. Deklaracja jest wyrazem neutralności Unii w sprawach religijnych i światopoglądowych - w stosunku do państw członkowskich, jak też pośrednio w stosunku do Kościołów, wspólnot religijnych i światopoglądowych. Deklaracja jest też znakiem uznania roli i znaczenia Kościołów w życiu publicznym. Chroni przed ingerencją prawa wspólnotowego stosunki między krajem członkowskim a miejscowym Kościołem.

Trzeba jednak pamiętać, że w wielu dziedzinach UE posiada kompetencje w kwestii religijnie motywowanej działalności - w sytuacji, gdy Kościoły funkcjonują jako pracodawcy, prowadzą przedszkola, szpitale, banki, gdy klasztory utrzymują się z rolnictwa itp. Europejski Trybunał Sprawiedliwości zajmował się już emeryturami dla księży czy kwotami mlecznymi w klasztorze dominikanek. Zgodnie z Deklaracją Amsterdamską prawo europejskie musi jednak uwzględniać status prawny Kościoła w danym kraju. Kłopot w tym, że porządkowi prawnemu Unii brakuje pojęć i struktur prawnych, które uwzględniałyby wielowątkowość religijnej tożsamości, np. księdza często traktuje się jak zwykłego przedsiębiorcę.

Po co tak szczegółowa wiedza? Otóż trzeba informować społeczeństwo o skutkach prawnych klauzuli kościelnej z Traktatu Amsterdamskiego, aby uniknąć potem manipulacji w stylu: “Skreślamy ulgi celne, bo tak żąda Unia" - zwłaszcza w sytuacji, gdyby zmiany iść miały w kierunku sprzecznym z naszą tradycją, a nawet wbrew woli większości społeczeństwa.

Kobiety na Bielanach

Ktoś mógłby zapytać, jaką moc wiążącą posiada aneks do Traktatu Amsterdamskiego? Może ta deklaracja ma charakter wyłącznie życzeniowy, a nie prawny?

Deklaracje do umów są często stosowane w prawie międzynarodowym, nie stanowią jednak integralnej ich części. Wyróżniamy deklaracje wspólne i jednostronne. Niestety, jak dotąd Europejski Trybunał Sprawiedliwości nie rozstrzygnął ostatecznie prawnej natury deklaracji w europejskim prawie wspólnotowym. Trybunał w Luksemburgu, który w pewnych dziedzinach jest sądem pierwszej instancji w stosunku do ETS, orzeka jednak często na podstawie załączonych do umów deklaracji. Także kraje członkowskie powoływały się wiele razy w postępowaniu przed ETS właśnie na deklaracje. Trzeba też pamiętać, że w przeciwieństwie do np. deklaracji dotyczącej roli sportu w UE, deklaracja z Traktatu Amsterdamskiego nie jest tylko oświadczeniem zamiarów i woli, lecz ma znaczenie normatywne. Dlatego można i należy przyjąć, że tzw. klauzula kościelna stanowi kamień węgielny prawa religijnego na poziomie europejskim.

A jednak Parlament Europejski przekraczał nieraz granice zakreślone przez aneks 11. Komisja Europejska oświadcza np., że zakaz wstępu kobiet na teren hiszpańskiego klasztoru kartuzów narusza równość kobiety i mężczyzny, bo wartościowe dobra kultury nie są dostępne dla obu płci. Podobnie było z prawosławną “republiką mnichów" na Athos. Możemy sobie zatem wyobrazić, że organizacje feministyczne - powołując się na prawo UE - zażądają otwarcia klasztoru kamedułów na Bielanach dla kobiet, bo narusza się tam zasadę równości kobiety i mężczyzny. Powstała także kontrowersja dotycząca obowiązku stosowania przez Kościoły przepisów o zamówieniach publicznych. Zgodnie z rygorystyczną interpretacją budowa organów w kościele wymagałaby przeprowadzania międzynarodowych przetargów, co powodowałoby oczywiście znaczące koszty. Pewna duńska parlamentarzystka złożyła w tej sprawie interpelację.

Czy są gdzieś granice szaleństwa w uproszczonym myśleniu o prawie i równości wobec niego? Odpowiedź jest, na szczęście, prosta. Te granice wyznacza właśnie deklaracja kościelna Traktatu Amsterdamskiego z 2 października 1997 roku. W razie ewentualnych sporów trzeba powoływać się na taką właśnie wykładnię, a nie milczeć czy chwytać się argumentacji pozaprawnej.

Ponadto istnieją także pozytywne przykłady orzecznictwa ETS. Trybunał w swoim orzeczeniu z 1989 r. w sprawie Torfaen Borough Council/B & Q Limited, uznał ochronę niedziel i dni świątecznych poprzez ograniczanie godzin pracy handlu detalicznego, kompetencje do wprowadzania takich ograniczeń pozostawiając państwom członkowskim. Z kolei w orzeczeniu dotyczącym pani Prais/Rat Trybunał uwrażliwił państwa członkowskie na uwzględnianie i chronienie prawa do wolności wyznania obywateli. W tym konkretnym przypadku ETS przychylił się do skargi pani Prais, która z powodu wyznania nie mogła przystąpić do egzaminu na stanowisko urzędnika, gdyż w tym konkretnym dniu jej religia nie pozwalała na wzięcie udziału w konkursie, a tym samym zaistniało zagrożenie złamania zasady niedyskryminacji ze względu na wyznanie przy wyborze na stanowisko urzędnicze.

Konstytucja przyjazna Kościołowi

Projekt unijnej konstytucji bywa ostro krytykowany przez Kościół przede wszystkim za brak odniesienia do Boga i chrześcijańskiej tradycji w preambule. Pomijając te kwestie, warto jednak zauważyć, że w art. 51 - zatytułowanym “Status Kościołów i organizacji bezwyznaniowych" - świetnie uregulowano stosunki państwo-Kościół. W dwóch pierwszych paragrafach nadano moc, już konstytucyjną, postanowieniom z deklaracji kościelnej Traktatu Amsterdamskiego. Unia zobowiązuje się uznawać tożsamość Kościołów i wspólnot religijnych oraz ich ważną rolę społeczną. Równocześnie przyznaje, że stosunki między Kościołem a państwem należą do kompetencji państw członkowskich. Projekt zakłada także istnienie otwartego, przejrzystego i regularnego dialogu między Kościołami i organizacjami religijnymi a instytucjami unijnymi.

W sytuacji, gdyby projekt Konstytucji wszedł w życie w obecnym kształcie, wtedy gwarancje zachowania statusu prawnego Kościoła miałyby już charakter ściśle prawny, a nie jedynie quasi-prawny.

Paweł Kuglarz - ukuł i jako pierwszy zastosował w Polsce pojęcie “małżeństwo konkordatowe". Pracownik Wydziału Prawa i Administracji UJ, radca prawny w międzynarodowej kancelarii prawniczej Beiten Burkhardt Rastawicki, specjalizuje się m.in. w prawie konkordatowym i bankowym. Wydał m.in. “Małżeństwo konkordatowe" (wspólnie z Fryderykiem Zollem), “Prawnik katolicki a wartości prawa", “Od totalitaryzmu do demokracji. Pomiędzy »grubą kreską« a dekomunizacją. Doświadczenia Polski i Niemiec". Był członkiem rady parafialnej w jednej z krakowskich parafii. Współtworzył Polskie Stowarzyszenie Prawników Katolickich, założyciel i członek Zarządu Głównego Prawa i Sprawiedliwości. Jest również członkiem Stowarzyszenia Kanonistów Polskich.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 35/2004