Autoportret z tłem

Stanisław Ignacy Witkiewicz: LISTY DO ŻONY (1932-1935) - "Najdroższa Nineczko: strasznie mi przykro, że piszesz, iż Ci jest źle. Mnie też jest okropnie - jednak w stanie glątwy widzi się prawdę. A więc co bym nie zrobił, życie moje dalsze widzę w formie postępującej nędzy, zakończonej samobójstwem. Na tle nieszczęść i takiego stanu moje uczucia dla Ciebie, które są zawsze w tle zmięszanym, wystąpiły z szalloną siłą. Chcę Cię jeszcze raz zobaczyć i skonać".

25.01.2011

Czyta się kilka minut

Tak pisał Witkacy w październiku 1933, w stanie lekkiej depresji nie tylko poalkoholowej ("glątwa"); mucha siedząca na piórze, a potem "szerszeń ogromny" latający koło lampy wydawały mu się duchem Jadwigi Janczewskiej, narzeczonej, która popełniła przed laty samobójstwo... Tym wyraźniej przebija w tych słowach uczucie, będące spoiwem dziwnego małżeństwa Stanisława Ignacego i Jadwigi z Unrugów. Małżeństwa niedobranego fizycznie, które po rychłym kryzysie i licznych perturbacjach przekształciło się w mocny związek oparty na przyjaźni, wzajemnym zaufaniu i tolerancji, także w dziedzinie erotycznej.

To już trzeci z czterech tomów listów Witkacego do żony, pieczołowicie przechowanych przez Jadwigę Witkiewiczową i znajdujących się dziś w Książnicy Szczecińskiej. Zajmowała się nimi Anna Micińska, po jej śmierci podjął dzieło prof. Janusz Degler, teraz współpracuje z nim Tomasz Pawlak. A opracowanie tych listów jest przedsięwzięciem niezwykle trudnym, w swojej skrótowości tworzą bowiem niemal szyfr i dopiero po jego złamaniu - co wymaga doskonałej znajomości realiów epoki i orientacji w gęstej sieci kontaktów Witkacego, w tym klientów jego Firmy Portretowej - odsłaniają się w pełni walory zdumiewająco szczerego autokomentarza i autoportretu pisarza i artysty. Rozbudowane przypisy dają autoportretowi panoramiczne tło.

"Lata 1932-1935 to okres wyjątkowo pomyślny w życiu Witkacego" - pisze Janusz Degler i wylicza: stabilizacja "idealnego małżeństwa" z Jadwigą, której pisarz zwierza się ze wszystkich kłopotów, włącznie z tymi, jakich przysparza mu związek z Czesławą Oknińską-Korzeniowską; nowe przyjaźnie; wydanie książki o narkotykach dobrze przyjętej przez recenzentów. Powstaje powieść "Jedyne wyjście", a właściwie jej pierwsza część, która jednak nie znajduje wydawcy. Witkacy kończy też "Szewców", największą wagę przykłada teraz jednak nie do literatury, a do filozofii. Poprawiony po raz kolejny traktat "Pojęcia i twierdzenia implikowane przez pojęcie Istnienia", czyli tak zwany "główniak", ukazuje się w lutym 1935 w Kasie im. Mianowskiego i, jak zauważa Degler, "uprawomocnia pozycję Witkacego w środowisku filozofów".

Głównym źródłem dochodów pozostają portrety, kryzys sprawia jednak, że liczba klientów Firmy maleje. Trudniej też wydobyć pieniądze zarówno od portretowanych, jak i od redakcji czasopism, w których Witkacy zamieszcza artykuły. "Nie piszesz nic, czy to bydlę oddało flotę"; "Dłużnicy nie oddają mi floty, ale mam nadzieję, że przyszlą. Ohydna rzecz nieakuratność wobec »biednych«" - podobne zdania powracają w listach do żony niby refren.

Wśród nowych przyjaciół znalazł się ksiądz Henryk Kazimierowicz (1896-1942). Wszechstronnie wykształcony, z powodu konfliktów z władzami kościelnymi często zmieniający parafie, był entuzjastą Witkacego-dramaturga. Pożyczał od niego egzemplarze niedrukowanych sztuk i własnoręcznie przepisywał je na maszynie. "Miałem cudowny list od Księdza i zaproszenie na sałatkę z moich sztuk" - pisał Witkiewicz do Jadwigi w maju 1932. "Sałatkę" ową, wystawioną przez amatorski zespół przy parafii w Stolinie, autor obejrzał miesiąc później, a w miejscowym Kole Naukowym Inteligencji Katolickiej, również założonym przez ks. Kazimierowicza, wygłosił odczyt "Dlaczego powieść nie jest dziełem Sztuki Czystej".

Czwarty tom listów obejmie ostatnie przedwojenne lata, finał pięknej epoki, którą symbolicznie zamyka samobójcza śmierć Witkacego. A ksiądz Kazimierowicz zginie w komorze gazowej obozu w Dachau... (Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2010, ss. 686. Przygotowała do druku Anna Micińska, opracował i przypisami opatrzył Janusz Degler.)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 05/2011