Armia Wielkopolska

Kim byli powstańcy z Poznańskiego? Jak w ciągu kilku miesięcy udało się utworzyć tam ponad stutysięczne regularne wojsko?

15.10.2018

Czyta się kilka minut

Powstaniec przy ciężkim karabinie maszynowym podczas walk w Poznaniu, 28 grudnia 1918 r. / KRZYSZTOF CHOJNACKI / EAST NEWS /
Powstaniec przy ciężkim karabinie maszynowym podczas walk w Poznaniu, 28 grudnia 1918 r. / KRZYSZTOF CHOJNACKI / EAST NEWS /

Pierwsi byli ochotnicy – do zwycięstwa powstania wielkopolskiego przyczyniły się miejscowe formacje wojskowe, które początkowo składały się właśnie z ochotników, a dopiero później z oddziałów regularnych.

Ale także ochotnicy nie wzięli się znikąd. Ogromną rolę w przygotowaniu przyszłych żołnierzy Armii Wielkopolskiej odegrało Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół”. Skupiało głównie młodych przedstawicieli warstwy rzemieślniczo-kupieckiej i było dla nich szkołą wychowania – patriotycznego i paramilitarnego. Grupowe ćwiczenia fizyczne, musztra pododdziałem, wspólny mundur – wszystko to było namiastką „polskiego wojska”. Tak też „Sokół” był postrzegany przez władze zaborcze.

Podziemnie i legalnie

Wśród ochotników przyszłej armii istotną rolę mieli odegrać dezerterzy.

Gdy latem 1914 r. Rosja, Niemcy i Austro-Węgry ogłosiły mobilizacje, polscy poddani trzech cesarzy w większości wykazali się lojalnością państwową (dlaczego, to temat na osobną dyskusję). Historycy szacują, że podczas wojny światowej w armii niemieckiego cesarza służyło ok. 780 tys. Polaków – z Wielkopolski, Śląska i Pomorza.

Rozwój sytuacji na frontach, debata wokół „kwestii polskiej”, a także zwyczajne ludzkie zmęczenie wojną sprawiły, że od 1917 r. nasilała się akcja uchylania się poznańskich Polaków od służby w niemieckiej armii; wzrosła też dezercja. Dezerterzy zasilali konspirację – zwłaszcza Polską Organizację Wojskową Zaboru Pruskiego. Choć organizacji tej przyświecał ten sam niepodległościowy cel, co POW w Kongresówce, to POWZP działała samodzielnie. Niemniej od września 1918 r. obie organizacje – warszawska i poznańska – współpracowały, wykorzystując międzyzaborcze kontakty skautowe Wincentego Wierzejewskiego, komendanta poznańskich peowiaków.

POW Zaboru Pruskiego objęła Poznań i niektóre wielkopolskie miasta ­garnizonowe. Nie była jednak liczna: przed 10 listopada 1918 r. liczyła ok. 260 członków; potem do końca grudnia jej liczba wzrosła do 500-600 ludzi. Była jednak organizacją najbardziej skrajną, prącą do radykalnych rozstrzygnięć. To członkowie POWZP przyczynili się znacząco do sukcesów w pierwszych dniach powstania.

Największe liczebnie oddziały, o organizacji podobnej do wojskowej, istniały w Poznaniu. Były to – funkcjonujące legalnie – formacje Straży Ludowej (zwykle członkowie „Sokoła”) i Służby Straży i Bezpieczeństwa (niem. Wach- und Sichercheitsdienst), zorganizowanej w końcu listopada 1918 r. za zgodą władz berlińskich. Teoretycznie miały one mieć charakter mieszany, polsko-niemiecki. Miały pełnić służbę wartowniczą w garnizonach – jako przeciwwaga dla rewolucyjnego wrzenia, które ogarnęło armię niemiecką.

Jednak dzięki umiejętnej akcji werbunkowej w praktyce Straż miała polski charakter. Choć formalnie jej dowódcą był niemiecki podpułkownik Dobschütz, faktyczną komendę sprawował Polak, podporucznik Mieczysław Paluch. Prócz Poznania kompanie SSiB istniały m.in. w Jarocinie, Pleszewie i Wrześni. W dniu wybuchu powstania Straż liczyła 2 tys. ludzi.

Ochotnicy i poborowi

W pierwszym etapie powstanie miało charakter działań nieregularnych.

Tuż przed jego wybuchem w różnych oddziałach na terenie Wielkopolski znajdowało się 10-11 tys. gotowych do walki ochotników. Do połowy stycznia 1919 r. oddziały te, często lokalnej proweniencji, oswobodziły ponad dwie trzecie obszaru Poznańskiego. Na ten sukces i na wojskowe osiągnięcia organizacyjne znaczny wpływ mieli głównodowodzący: najpierw major Stanisław Taczak, a potem generał Józef Dowbor-Muśnicki.

Powołany 28 grudnia 1918 r., jeszcze jako kapitan, Taczak stworzył podstawy organizacyjne powstania i front osłaniający wyzwolony obszar. Z kolei Dowbor-Muśnicki rozwinął zalążki oddziałów w regularną armię, opartą także na przymusowym poborze. Podstawę korpusu oficerskiego stanowili zawodowi oficerowie, zwłaszcza – gdy w grę wchodziły wyższe stanowiska dowódcze i sztabowe, w tym Dowództwo Główne – dawni podkomendni generała z czasów, gdy dowodził I Korpusem Polskim w Rosji.

W jednym z pierwszych rozkazów ­Dowbor-Muśnicki zakazał wojsku odbywania wieców i udziału w życiu politycznym Wielkopolski. Zaapelował też do oficerów, „by walczyli o duszę żołnierską i bronili ją przed wszystkimi złymi wpływami”.

Wykorzystując wzorce organizacyjne z wojska niemieckiego i rosyjskiego, generał sformował armię regularną, w skład której wchodziły trzy dywizje piechoty, brygada kawalerii, trzy brygady artylerii, lotnictwo, wojska techniczne (saperskie, telegraficzne, kolejowe, samochodowe), żandarmeria i służby (sanitarna, weterynaryjna i sprawiedliwości).

Sformowano też lotnictwo wielkopolskie – cztery eskadry samolotów bojowych (74 maszyny) i kompanię balonów (służyły do obserwacji czy kierowania ogniem artylerii). Utworzono też służbę duszpasterską (dziekanem generalnym został ks. Marcin Dykier, a później ks. Józef Prądzyński).

W organizacji oddziałów przyjęto etaty niemieckie, znane wielu Wielkopolanom z ich służby w armii kajzera. Stosowano też niemieckie regulaminy i instrukcje szkoleniowe, które tłumaczono na polski (z modyfikacjami uwzględniającymi wielkopolską specyfikę).

Oficerowie i sierżanci

Rozbudowa wojsk wielkopolskich wiązała się z rosnącym zapotrzebowaniem na oficerów. Wcześniej w armii niemieckiej stopnie oficerskie uzyskało tylko ponad 600 Polaków. Choć nieliczni, walcząc na różnych frontach uzyskali oni sporą wiedzę wojskową i doświadczenie frontowe.

Jeszcze większą grupę stanowili Polacy, którzy ze względów narodowościowych kończyli służbę w stopniach podoficerskich. Armia niemiecka przykładała dużą wagę do szkolenia korpusu podoficerskiego – efekt był taki, że doświadczeni podoficerowie swoim poziomem ogólnym i kompetencjami dorównywali młodszym oficerom (porucznikom i kapitanom) z armii niemieckiej, a jeśli chodzi o doświadczenie wojenne, wielokrotnie ich przewyższali. Mimo klęski wojennej Niemiec z przegranej wojny wyszli w dobrej kondycji moralnej. Można było obsadzić nimi jedną trzecią stanowisk.

Wobec tych niedostatków oficerów w Armii Wielkopolskiej utworzono szkoły oficerskie poszczególnych rodzajów wojsk: Szkołę Oficerską Piechoty w Poznaniu, Szkołę Podchorążych Artylerii w koszarach na Sołaczu, na Ławicy – Szkołę Lotniczą i Oficerską Szkołę Aeronautyczną (Balonową) oraz Szkołę Oficerów Obrony Krajowej.

Na placu Wilhelma

Formowanie regularnej armii rozpoczęło się w drugiej połowie stycznia 1919 r. Chodziło o to, aby stworzyć siłę zbrojną, która utrzyma obszar wyzwolony przez oddziały ochotnicze. Już 17 stycznia Komisariat Naczelnej Rady Ludowej – jako polityczna zwierzchność nad wojskiem – wydał rozporządzenie o powołaniu do armii roczników ­1897-98. Kolejny pobór ogłaszano potem jeszcze dwukrotnie, powołując roczniki 1894-96 i 1900-01.

Spowodowało to zwiększenie stanu liczbowego wojska, ale miało też inny skutek: dotychczasowe oddziały regionalne utraciły swój jednolity terytorialny charakter, co zwiększyło dyscyplinę. Wpływ na podniesienie dyscypliny – poprzez uświadomienie ochotnikom, że odtąd są regularnymi żołnierzami – miało też wprowadzenie przysięgi, której tekst ogłoszono 21 stycznia. Oficerowie i szeregowi, którzy wcześniej składali przysięgę na wierność rządu warszawskiego, podpisywali tylko deklarację.

26 stycznia Dowództwo Główne i oddziały garnizonu poznańskiego zostały uroczyście zaprzysiężone na placu Wilhelma (dziś Wolności). Rota przysięgi brzmiała: „W obliczu Boga Wszechmogącego w Trójcy Świętej Jedynego ślubuję, że Polsce, Ojczyźnie mojej i sprawie całego Narodu Polskiego zawsze i wszędzie służyć będę, że kraju Ojczystego i dobra narodowego do ostatniej kropli krwi bronić będę, że Komisariatowi NRL w Poznaniu i dowódcom, i przełożonym swoim mianowanym przez tenże Komisariat, zawsze i wszędzie posłuszny będę, że w ogóle tak zachowywać się będę, jak przystoi na mężnego i prawego żołnierza-Polaka, że po zjednoczeniu Polski złożę przysięgę żołnierską, ustanowioną przez polską zwierzchność państwową”.

 Zaprzysiężenie wojsk powstańczych i wręczenie sztandaru 1. Dywizji Strzelców Wielkopolskich. Przysięgę na placu Wilhelma (dziś Wolności) składa gen. Dowbor-Muśnicki. Poznań, 26 stycznia 1919 r. / NAC

Żołnierze i rezerwiści

W końcu stycznia 1919 r. wprowadzono jednolite umundurowanie, wykorzystując zapasy uniformów niemieckich. Elementem wyróżniającym żołnierzy wielko­polskich była wysoka rogatywka z płowoszarego sukna, z pętlą w kształcie trefla z lewej strony oraz biało-czerwone wstążki na kołnierzu. Inne niż w powstającym wtedy Wojsku Polskim były też w Armii Wielkopolskiej oznaki stopni wojskowych, które noszono na rękawach i rogatywkach.

W ramach Komisariatu NRL funkcjonował Wydział Wojskowy, który pełnił funkcję lokalnego „ministerstwa wojny”. Od 20 marca 1919 r. kierował nim gen. ppor. Kazimierz Raszewski, były oficer huzarów armii pruskiej. Jako zaufany wielkopolskiego ziemiaństwa i Naczelnej Rady Ludowej pełnił rolę „kontrolera” poczynań Dowbora-Muśnickiego.

Wysiłki organizacyjne szybko dały efekty: o ile w połowie stycznia siły powstańcze liczyły 15-16 tys. ochotników, to miesiąc później żołnierzy było już dwa razy więcej. Kilka miesięcy potem powstała silna armia, która w końcu czerwca 1919 r. liczyła ponad 100 tys. żołnierzy, z tego 70 tys. w pierwszej linii. Natomiast ochotnicza Straż Ludowa (Obrona Krajowa; rodzaj sił rezerwowych) skupiała kolejnych 100 tys. członków. W oddziałach wielkopolskich znalazło się też 6-8 tys. ochotników z Pomorza, Śląska i byłej Kongresówki.

3 maja 1919 r. Armia Wielkopolska zaprezentowała się społeczeństwu, organizując – w rocznicę uchwalenia konstytucji I Rzeczypospolitej – wielką rewię na Ławicy.

Do końca maja 1919 r. front wielkopolski funkcjonował samodzielnie, nie podlegając operacyjnie Naczelnemu Dowództwu Wojska Polskiego w Warszawie. Wobec wzrostu zagrożenia ofensywą niemiecką [patrz też tekst Marka Rezlera – red.] Komisariat NRL zgłosił wniosek „jedności armii narodowej”. 30 maja naczelny wódz Józef Piłsudski potwierdził operacyjne podporządkowanie wojsk wielkopolskich. Prace zjednoczeniowe trwały do listopada tego roku. Rozkazem Naczelnego Dowódcy Wojska Polskiego nr 504/III z 1 czerwca 1919 r. jako dowódca Frontu Poznańskiego (Wielkopolskiego) został mianowany (de facto ­­potwierdzony w tej roli) gen. broni ­Dowbor-Muśnicki.

25-27 października 1919 r. w Poznaniu przebywał Piłsudski, przejmując oficjalnie władzę nad Wielkopolską i jej wojskiem.

W marcu 1920 r. front wielkopolski przestał formalnie istnieć.

Na Śląsku i na Wschodzie

Choć powstanie nie objęło wszystkich ziem zaboru pruskiego, wpłynęło na rozwój konspiracji na Pomorzu Gdańskim i Górnym Śląsku. Wojska frontu wielkopolskiego (2. i 3. Dywizja Strzelców Wielkopolskich) wzięły też udział w operacji włączenia do Polski Pomorza i tej części Wielkopolski, która – wcześniej nieobjęta powstaniem – została jej przyznana przez mocarstwa sojusznicze (styczeń 1920 r.). Potem obie dywizje przesunięto na wschód, na front litewsko-białoruski (3. DSW) i południowo-wschodni w Galicji (2. DSW).

Oddziały wielkopolskie walczyły również podczas wojny polsko-bolszewickiej 1920 r. Jewgienij Kakurin, jeden z dowódców Armii Czerwonej, analizując potem wojnę z Polską z punktu widzenia wartości bojowej formacji polskich, na pierwszym miejscu stawiał oddziały wielkopolskie – jako najbardziej zdyscyplinowane, bitne i wyszkolone.

Potem doświadczenia powstańcze i kadra oficerska z Wielkopolski przyczyniły się do zwycięstwa III powstania śląskiego w 1921 r. W organizacji akcji plebiscytowej i w powstaniach śląskich udział wzięło 3-4 tys. byłych powstańców wielkopolskich. Wymienić można tu kpt. Mieczysława Palucha (dowódcę II powstania śląskiego w 1920 r.) czy dwóch kolejnych dowódców III powstania śląskiego w 1921 r., podpułkowników ­ Macieja Mielżyńskiego i Kazimierza Zenktellera (do nich dodać można by kilkadziesiąt nazwisk dowódców zgrupowań, pułków czy szefów służb).

Darowizny i pożyczki

Organizowanie i utrzymywanie stu­tysięcznej armii wymagało znacznych środków finansowych. Dopiero w listopadzie 1919 r. Armia Wielkopolska pod względem finansowym przeszła w zakres kompetencji Ministerstwa Spraw Wojskowych w Warszawie.

Wykorzystano w tym celu rezerwy polskich banków i spółek oraz zwrócono się do społeczeństwa o udzielenie Pożyczki Odrodzenia Polski. Wyniki były pomyślne: do końca 1919 r. społeczeństwo polskie w Wielkopolsce subskrybowało i wpłaciło 348 mln marek i 12 mln rubli, złożono też złoto i srebro wartości 26 mln marek (dla porównania: w maju 1919 r. na utrzymanie frontu wielkopolskiego wydano 74 mln marek). Długie listy ofiarodawców ogłaszane były w poznańskich gazetach.

Generał Dowbor-Muśnicki szczególnie wysoko ocenił udział społeczeństwa w utworzeniu armii: „Nie zrobiłbym w Wielkopolsce połowy tego, co nazywano »doborowym wojskiem«, gdyby nie pomoc społeczeństwa oraz (w pewnym zakresie i do pewnego czasu) lokalnych władz” – pisał potem w „Moich wspomnieniach”, wydanych w 1936 r. Dalej podkreślał: „Przy niespełna 1,5 miliona ludności polskiej obojga płci wzięto do szeregów czynnych, regularnych wszystkie młode roczniki, a do Straży Ludowej wszystkich zdolnych do noszenia broni (w wieku od 19 do 42 lat). Przy warsztatach pozostali tylko ludzie starsi i ułomni, na nich spadł obowiązek utrzymania zmobilizowanych około 300 tysięcy żołnierzy”.

Zweryfikujmy, że autor zawyżył znacznie wielkość dowodzonej przez siebie armii.

Za Poznań i za Polskę

W latach 1918-21 w walce o Polskę oddało życie ok. 8 tys. Wielko­polan: członków formacji powstańczych i potem regularnych Armii Wielkopolskiej (a zatem niemal co dziesiąty z tych, którzy trafili do jej szeregów). Kilka razy tyle odniosło obrażenia; wielu spośród rannych zostało inwalidami.

Podczas walk powstańczych – najpierw tych do połowy lutego 1919 r., a potem wzdłuż linii demarkacyjnej (mimo formalnego rozejmu) – poległo 1800 żołnierzy (najwięcej na froncie północnym, gdzie w boju poległo 587, a 101 zmarło z odniesionych ran). Po uwzględnieniu strat oddziałów wielkopolskich walczących w Galicji Wschodniej i na froncie litewsko-białoruskim liczba poległych i zmarłych z ran oraz chorób żołnierzy wielkopolskich wyniesie ok. 2,5 tys. Dalszych co najmniej 5 tys. poległo podczas wojny 1920 r. i powstań górnośląskich.

Większość poległych żołnierzy Armii Wielkopolskiej zginęła więc nie tylko za polski Poznań, lecz w obronie niepodległości całej Polski. ©

PROF. JANUSZ KARWAT (ur. 1955) jest historykiem, kierownikiem Zakładu Studiów Gnieźnieńskich Instytutu Kultury Europejskiej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Autor książek, m.in. „1956. Poznań-Budapeszt” (wspólnie z J. Tischlerem), „Wspomnienia z powstania wielkopolskiego” (redaktor tomu), „Ziemia Gnieźnieńska w Powstaniu Wielkopolskim 1918/1919”. Współautor (z M. Rezlerem) „Encyklopedii Powstania Wielkopolskiego”, która ukazuje się w tym roku.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 43/2018

Artykuł pochodzi z dodatku „Wielkopolska niepodległa