Armaty zamiast masła

Podczas triumfalnego powrotu z wakacji na Międzymorzu, na rynkach wszystkich mijanych miast niezliczone tłumy naszych wielbicieli skandowały żądanie, byśmy oto gibko zajęli się kazusem Jarosława Gowina.

31.07.2017

Czyta się kilka minut

Próżno tłumaczyliśmy naszym wielbicielom, że nie jest to temat dla nas ani nie przez nas do udźwignięcia. Nie możemy przecież opisywać przygód każdej Wandzi, co nie chciała Niemca czy uchodźcy, ni każdego przypadku daltonizmu przedstawianego w kategoriach heroicznych legend, ani krępujących oświadczeń bliźnich w rodzaju „wytrzymałem”. Podobnie zresztą nie jesteśmy w stanie wytłumaczyć nikomu tzw. przypadku dwu orędź. Wiele uniwersytetów na świecie ma na swych pokładach specjalistów od rozdzielania bliźniąt syjamskich, żaden jednak – mniemamy – nie ma eksperta od krajów, w których praktykuje się podobne naszym zabiegi propagandowe.

Nie podejmujemy się takoż wyjaśnienia masom, dlaczego prezydent Duda podpisał trzecią ustawę, skoro w uzasadnieniu zawetowania dwu solidnie uzasadnił takoż konieczność zawetowania tej trzeciej. Ponieważ nie mamy nic do powiedzenia na wyżej zadane tematy, postaramy się dziś mistrzowsko i odświeżająco uogólnić.

Do uogólnień o charakterze podstawowym należy bezwzględnie świeże spostrzeżenie, że kraj nasz produkuje wyłącznie polityków przegranych. Jest to specjalność domu. Z początku ta konstatacja wydała nam się tyle efektowna, co nieprawdziwa, a może i niesprawiedliwa. Gdyśmy jednak przewertowali sumy działań wszystkich mężów stanu, od Piłsudskiego po mężów dzisiejszych, uznaliśmy, że – jak zwykle – mamy rację. Jeżeli uznać zatem naszą opinię za wiążącą na przyszłość, możemy spokojnie i bez żadnych obaw zaczekać.

Każda polityczna udatność wisi bowiem u nas na jedwabnej niteczce. Ponieważ każdy Polak przychodzi na świat z nożyczkami bądź z piłką do cięcia gałęzi, na której siedzi, prawdopodobieństwo, że tych narzędzi nie użyje, jest żadne. Wszystkich zlęknionych osobowością i wszechmocą Gospodarza wypada więc uspokoić. Obsesyjna mitotwórczość pomoże przetrwać zarówno jego zwolennikom, jak i przeciwnikom, ponieważ jednak i mity zamieniają się tu w groteskę, w ogóle – tak mniemamy – nie ma co zawracać sobie głowy. Dekonstrukcja bądź autodestrukcja w polityce polskiej jest po prostu rodzajem cieczy doskonale lepkiej. Jest niczym niezastąpioną ingrediencją tutejszej polityki.

Ponieważ mamy wakacje, wypada takoż uogólnić turystycznie. Otóż marzenia mas o egzotyce można spełnić wreszcie tanio. Szukanie egzotyki na antypodach (to w „Szwejku” padają jakże ważne dziś słowa, że „kto wierzy w antypody, nie dostąpi zbawienia”) jest zabawą dla ludzi niespostrzegawczych. Polska jest dziś niewątpliwie jednym z najbardziej egzotycznych miejsc na planecie. Wystarczy poczytać gazety, poezję propagandystów partyjnych, posłuchać ministrów i parlamentarzystów. Przejażdżka na słoniu wobec tych atrakcji jest jakby wycieczką do Ciechocinka poza sezonem. Łakniesz przygody? Siedź w domu.

I sprawa ostatnia. Oto weszliśmy w pełnię długiej – śmiemy mniemać – fazy upadku, a znakiem tego jest propaganda. Gdy propaganda zastępuje politykę czy dyplomację, mamy zawsze do czynienia z bankructwem. Nie ma chyba żadnej wątpliwości, że Gospodarz powoli przestaje gospodarować i że z siewnika przesiadł się na miotłę, na której zaraz odleci – hen dokądś. Na razie kołuje nad naszymi głowami. Nasze lunety są skierowane na te manewry, patrzymy na nie z podobną nadzieją, z jaką żaby komentują przygotowania bocianów do podróży ku afrykańskim zimowiskom.

„Aha, dlaczego w tytule są armaty i masło?” – pytają zdezorientowane rzesze naszych Czytelników. To proste. Armaty tanieją, a masło drożeje.©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 32/2017