Albo Nasrallah, albo Netanjahu

Libańczycy nie mówią o niczym innym, tylko o spodziewanej wojnie z Izraelem. Tel Awiw nie będzie tolerować rosnącego w siłę Hezbollahu, którego bojownicy udowodnili latem 2006 r. - podczas poprzedniej wojny - że Izrael nie jest niezwyciężony. "Lato znów będzie gorące" - martwią się w Bejrucie.

23.02.2010

Czyta się kilka minut

Najpierw Tel Awiw oskarża Bejrut, że pozwala Hezbollahowi zbroić się na potęgę, i sugeruje, że jeszcze trochę, a południe Libanu, ostoja Hezbollahu, może znów znaleźć się na celowniku armii izraelskiej. "Jesteśmy gotowi, czekamy tu na was" - brzmi odpowiedź Hezbollahu. Poparcie dla Libanu na taką ewentualność deklaruje natychmiast Syria. Groźby sypią się na zmianę z Tel Awiwu i Damaszku. "Obalimy Asada" - taki los zapowiada prezydentowi Syrii izraelski minister spraw zagranicznych Awigdor Lieberman. "Wojna w regionie nie oszczędzi izraelskich miast" - odparowuje jego syryjski odpowiednik Walid al-Muallim. "Izrael będzie gorzko żałować wojny z nami" - dorzuca syryjski premier Muhammed Nażi al-Utari. Jednocześnie izraelskie samoloty niemal co drugi dzień naruszają libańską przestrzeń powietrzną. Ostatnio armia libańska odpowiada ostrzałem izraelskiego pogranicza.

To wszystko działo się w ciągu kilku minionych dni.

Hezbollah walczy, Hezbollah buduje

- To nie jest kwestia, czy nas zbombardują, tylko kiedy - mówi Ali Hajdar, gdy przechadzamy się po Dahje, tak zwanej ziemi Hezbollahu i jednocześnie dzielnicy Bejrutu, która najbardziej ucierpiała podczas izraelskich bombardowań latem 2006 r.

- Wiadomo, że zaatakują latem, w telewizji roi się od samozwańczych jasnowidzów, prześcigających się w dokładności określenia daty ataku - przewraca oczami Ibrahim. - Niektórzy twierdzą, że Izrael najpierw ruszy na Gazę, a dopiero potem na nas. Myślę, że raczej będzie się starał pchnąć nas do kolejnej wojny domowej, co zaabsorbuje i osłabi Hezbollah. Wówczas siły Hasana Nasrallaha, przywódcy Partii Boga, będą łatwiejszym celem.

Ali mieszka w Dahje, w jednym z nowych bloków, które Hezbollah zbudował w miejsce tych zbombardowanych przed ponad trzema laty przez izraelskie lotnictwo. W ogóle Dahje jest dziś jedną wielką budową. Pracownicy to głównie mieszkańcy dzielnicy: wszyscy obowiązkowo odziani w identyczne ubrania robocze z napisem Łaid (po arabsku: obietnica, zobowiązanie). Tak nazywa się firma powołana przez Hezbollah do odbudowy zniszczeń.

W przekształcenie południowych przedmieść Bejrutu w nowoczesną dzielnicę mieszkaniową Łaid wpompowała już co najmniej 400 mln dolarów. Jednak wartość mieszkań w Dahje jest i tak niższa niż w pozostałych, nieszyickich dzielnicach; nie tylko ze względu na ich położenie. Zasada jest prosta: im mniejsze prawdopodobieństwo izraelskich bombardowań, tym droższe mieszkania. Wiadomo, że na pierwszy, jeśli nie jedyny ogień, pójdą szyickie rejony.

Zarówno Łaid, jak i jej siostrzana firma zajmująca się naprawą uszkodzonych domów figurują na amerykańskiej liście organizacji terrorystycznych. O samym Hezbollahu nie wspominając. - Po co Hezbollah tak buduje, skoro spodziewa się izraelskiego ataku? - pytam. - To forma oporu - wyjaśnia Ali. - Hassan Nasrallah nieraz już bowiem przyrzekał: "Mogą nas bombardować, my i tak się odbudujemy, mogą nas wyniszczać, a i tak się podniesiemy".

Obozy, koalicje, wyznania

Zarówno ta "filozofia oporu", jak też realna pomoc dostarczana przez Hezbollah przysparzają mu zwolenników nie tylko, jak by się wydawało, wśród "szyickiej biedoty", ale również wśród lewicowych libańskich intelektualistów.

W Partii Boga (hizb - partia, alla - bóg) pociąga ich uosabiana przez nią idea ruchu oporu wobec Izraela. Latem 2006 r. opór, jaki Hezbollah stawił nieporównywalnie silniejszemu przeciwnikowi, przyprawił o dumę cały region.

Miejscem spotkania Hezbollahu i lewicy jest np. najbardziej poczytny w Libanie dziennik "Al-Achbar" ("Wiadomości"). Choć zdarza mu się krytykować organizację, nieoficjalnie wiadomo, że Hezbollah ma w nim udziały, a szefostwu gazety bliżej jest do tzw. Obozu 8 Marca (to koalicja Hezbollahu i części maronickich chrześcijan skupionych wokół Miszela Auna, popierana przez Syrię i Iran) niż do Obozu 14 Marca (koalicji sunnitów i maronitów Samira Żaży, popieranej przez Arabię Saudyjską i USA).

Liban to nie tylko skomplikowana mozaika grup wyznaniowych (oficjalnie jest ich 17), ale i zmieniających się koalicji politycznych. Dwa główne dziś obozy (8 Marca oraz 14 Marca) ukształtowały się po zabójstwie byłego premiera Libanu Rafika Haririego, przez wielu uważanego za "ojca Libanu", który nie tylko odbudował kraj po zniszczeniach z czasu wojny domowej (1975-1990), ale zapewnił też przyszłość wielu ubogim Libańczykom.

Obóz 14 Marca, któremu przewodzi syn zamordowanego - Saad Hariri, jednocześnie dziś premier Libanu - skupia tych, którzy o zabójstwo Haririego seniora obwiniają Syrię i są przeciwni syryjskim wpływom w Libanie. Obóz 8 Marca - to sojusznicy Syrii.

Dziś jednak nawet Hariri junior szuka dobrych stosunków z Syrią. W grudniu 2009 r., zaledwie kilka tygodni po objęciu władzy, złożył wizytę w Damaszku. Na niedawnym wiecu w piątą rocznicę śmierci ojca Saad Hariri tak to tłumaczył: "Pojechałem do Damaszku, ponieważ interesy Libanu stawiam na pierwszym miejscu, a dobre relacje z krajami arabskimi, zwłaszcza z Syrią, są w naszym interesie".

"Wojna zastępcza"

Dziś Syria jest znów w centrum uwagi Bliskiego Wschodu, inaczej niż pięć lat temu. Wówczas, oskarżana o zabójstwo Haririego i izolowana międzynarodowo, była zmuszona wycofać swe wojska z Libanu, po blisko trzech dekadach obecności tam. Dziś ma coraz lepsze stosunki z głównymi sojusznikami bloku Haririego, czyli z USA i Arabią Saudyjską, a do Damaszku niebawem przybędzie ambasador USA, po pięciu latach nieobecności.

Pozostali przywódcy Obozu 14 Marca, jak maronita Samir Żaża, nie kryją swego krytycznego nastawienia do Syrii i Hezbollahu. "Broń w rękach Hezbollahu jest zaproszeniem dla wroga" - mówił Żaża, który wolałby Hezbollah rozbroić i pozbawić rosnącej popularności. Choć Partia Boga nie zdobyła władzy w ostatnich wyborach parlamentarnych w czerwcu 2009 r., i tak ma dużo do powiedzenia w kwestiach wewnętrznych.

- Zarówno Izrael, jak i USA długo nie będą tolerować takiego stanu rzeczy: coraz silniejszego, niezależnego Hezbollahu, pozostającego poza ich kontrolą - mówi mi Sami Mubajjed, syryjski politolog. Absolwent brytyjskiego University of Exeter, jest redaktorem naczelnym anglojęzycznego miesięcznika "Forward", wydawanego w Syrii. - Dlaczego atak Izraela miałby nastąpić właśnie latem? - spekuluje Mubajjed. - Bo niemal wszystkie jego wojny miały miejsce latem, gdy niebo jest przejrzyste, a ziemia wystarczająco twarda, by podołać ciężarowi izraelskich czołgów: tak było w roku 1967, 1982 i 2006.

Mubajjed: - To będzie oczywiście "wojna zastępcza". W tym sensie, że Izrael będzie realizować interesy USA, a Hezbollah interesy Iranu. Mocodawcy sami nie spieszą się na pole bitewne, przynajmniej tak długo, jak Ameryka jest uwiązana w Iraku.

Ali Hajdar ma nadzieję, że jego dzielnicy, Dahje, nie będzie trzeba znów odbudowywać. Ani że w nadchodzące lato on i jego ciężarna żona nie będą musieli uciekać z domu.

Sami Mubajjed upiera się przy swej prognozie: - Letnia rozgrywka będzie ostatecznym porachunkiem Izraela z Hezbollahem. Albo Nasrallah zostanie obalony, albo izraelski premier Benjamin Netanjahu będzie musiał podać się do dymisji.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2010