Afrykański zamach stanu

Mój znajomy, zanim został dyplomatą, podróżował sobie po świecie...

15.04.2013

Czyta się kilka minut

Kiedyś poleciał do Lomé i zaraz na lotnisku trafił do puszki.

Przesłuchał go umundurowany Togijczyk z wielkim koltem za pasem:

– Po coś przyjechał?

– Turystycznie.

– Łżesz! Mów, jak jest: fosforyty? Broń? Ja ci nawet pomogę...

– Tu-ry-sty-cznie!

– Jesteś pewny?

– Absolutnie.

– To bardzo źle.

– Ale dlaczego?

– Ostatnio, jak przylecieli do nas turyści z Europy, to mieliśmy tu próbę zamachu stanu. Więc mów: fosforyty czy broń? A jak nie, to się wynoś następnym samolotem.

No i wyleciał mój biedny znajomy następnym samolotem z niegościnnego kraju. Afrykańczycy to otwarci ludzie, ale lubią wiedzieć, o co chodzi.

Dlatego właśnie Nigeryjczycy byli zaskoczeni, gdy się dowiedzieli, że premier Donald Tusk leci do nich rejsowym samolotem.

Zrobił się taki ambaras, że kwiaty dostało najpierw trzech nawalonych Australijczyków w bermudach, którzy zeszli na płytę lotniska jako pierwsi.

Pomyłka jest wytłumaczalna. Gospodarze doszli do wniosku, że skoro premier nie ma własnego samolotu, to jest gościem ekscentrycznym i luzackim.

Kiedy jednak zobaczyli poważnego człowieka w garniturze i otoczeniu innych poważnych ludzi w garniturach, doszli do wniosku, że chodzi o coś innego.

Zaczęła się zadyma. Żeby zyskać na czasie, wsadzili Tuska do limuzyny i zabrali na przejażdżkę po mieście.

Tymczasem prezydent Nigerii Goodluck Jonathan zaczął nerwowo wydzwaniać do jedynego Polaka, jakiego miał w komórce.

– Cześć, Janek!

– Cześć!

– Jest tu u nas ten wasz Task.

– Tusk. Tak słyszałem.

– OK, Tiusk. Wiesz, że on nie ma samolotu?

– (milczenie)... no, nie ma...

– Ale jak nie ma? To mu kup!

– Słuchaj, u nas to nie jest takie proste.

– Jasne! Wiesz, to ja mu dam samolot, a ty mi potem oddasz. Good idea, Janek?

– Nie, nie, nie! Proszę cię, nie rób tego. To zły pomysł.

– Janek, robisz tu interesy, jesteś poważny gość, ja cię lubię. Wytłumacz mi: o co tu biega?

– (milczenie) Kiedy to skomplikowane...

– Janek, bo się pogniewam!

– No mówię ci, że nie da się tak przez telefon...

– No... świnia jesteś, nie kolega. Ale i tak cię lubię. Wpadaj w sobotę na łychę z lodem, pogadamy. Good luck, Janek!

– Good luck, Goodluck!

Kiedy Donald Tusk skończył przejażdżkę po mieście, odbyły się rozmowy plenarne. Goodluck założył na nie kapelusz. Premier Tusk podkreślił, że Nigeria jest jednym z najszybciej rozwijających się krajów Afryki. Powiedział, że liczy na współpracę w dziedzinach: handlu, rolnictwa, energetyki i polityki obronnej.

Goodluck Jonathan podrapał się za uchem. Zaproponował bezpłatne dostawy zboża do Polski w ramach pomocy humanitarnej. W tym celu oba kraje podpisały porozumienie w sprawie dialogu strategicznego.

– Może nie jesteśmy krezusami, ale przyjaciół nie pozostawimy w biedzie – stwierdził Jonathan, wygłaszając okolicznościowy toast na przyjęciu. – Jedzcie, panowie, do syta!

Dalej wizyta przebiegała w atmosferze wzajemnego zrozumienia.

Była sukcesem.

Oczywiście nie wszystkim (jakie to polskie) ten sukces był w smak:

– Trzy lata po tej straszliwej katastrofie Rzeczpospolita Polska nie jest w stanie kupić porządnego samolotu dla najwyższych władz państwowych. To rzecz przerażająca, która pokazuje skalę niemocy państwa i tchórzostwa polityków. To, że nie kupili porządnego samolotu, nie wynika z ich skromności, tylko ze strachu przed tabloidami i opinią publiczną. Władze Nigerii patrzą na to, jakimi samolotami przylatują do nich przywódcy innych krajów. To już na starcie wizytówka danego kraju – mówił profesor Antoni Dudek.

Patrzcie – profesor, a jątrzy.

Wielki wstyd, panie Dudek!

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, felietonista i bloger „Tygodnika Powszechnego” do stycznia 2017 r. W latach 2003-06 był korespondentem „Rzeczpospolitej” w Moskwie. W latach 2006-09 szef działu śledczego „Dziennika”. W „Tygodniku Powszechnym” od lutego 2013 roku, wcześniej… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 16/2013