Afryka: „To już epidemia”

Na pierwszy rzut oka wygląda to jak obóz na safari: namioty rozstawione według planu, a pośrodku potężne drzewo, którego konary dają mnóstwo cienia.

07.07.2014

Czyta się kilka minut

 / Fot. Cellou Binani / AFP / EAST NEWS
/ Fot. Cellou Binani / AFP / EAST NEWS

To wrażenie burzą jednak płócienne płoty-ekrany otaczające obozowisko. Ale w dalszym ciągu trudno byłoby się domyśleć, że to klinika, i to specjalna: tu zwożeni są podejrzani o zarażenie się śmiertelnym wirusem, tu przechodzą obserwację. A jeśli podejrzenie się potwierdzi, są leczeni. Czy raczej: próbuje się utrzymać ich przy życiu oraz izolować od otoczenia. Temu służy polowy szpital w Conakry, stolicy Gwinei (na zdjęciu). Jeden z wielu, jakie organizacja Lekarze bez Granic prowadzi od wiosny tego roku – od chwili, gdy w Afryce Zachodniej pojawiło się coraz więcej zarażeń ebolą.

Od tego czasu choroba nie wygasła. Przeciwnie: w minionym tygodniu Światowa Organizacja Zdrowia ostrzegła, że w Afryce Zachodniej mamy już do czynienia z epidemią. Tylko w Gwinei, Sierra Leone i Liberii wirus zabił 467 ludzi (na 544 potwierdzone przypadki zarażeń), a liczba infekcji rośnie. Ile osób faktycznie zmarło, nie wiadomo: edukacja medyczna jest tam niska, wielu chorych może nie zgłaszać się do lekarza, sądząc, że przechodzą grypę.

Już kilka dni wcześniej Lekarze bez Granic, którzy mają na miejscu kilkuset lekarzy i wolontariuszy, ostrzegli, że epidemia w Afryce Zachodniej „wymknęła się całkowicie spod kontroli”, a w Liberii, Sierra Leone i Gwinei jest już 60 „aktywnych ognisk” eboli.

To największy wybuch tej choroby w historii. Jak dotąd za najpoważniejszą epidemię eboli uważano tę w Kongo z 1976 r., gdy w ogóle po raz pierwszy zidentyfikowano wirusa; zmarło wtedy 280 ludzi. Ebola to tyleż rzadka, co jedna z najbardziej śmiertelnych chorób: statystycznie umiera dziewięciu na dziesięciu zarażonych. Nie ma na nią lekarstwa. Jedyny sposób na zwalczenie epidemii to izolowanie chorych i grzebanie zmarłych w taki sposób, by nikt nie miał kontaktu ze zwłokami.

Na razie nie wiadomo, skąd pochodzi wirus, który doprowadził do obecnej epidemii. Podejrzewa się, że nosicielami mogły być nietoperze megachiroptera (tzw. latające lisy).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 28/2014