Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Niemal półtora miesiąca po ujawnieniu przez „Gazetę Wyborczą” jednej z największych zapewne prób korupcyjnych w III RP o kulisach afery nadal nic więcej nie wiemy. Dowiedzieliśmy się za to wiele o funkcjonowaniu rozmaitych instytucji demokratycznych w Polsce.
Okazuje się, po pierwsze, że jak dotąd z większym zdecydowaniem i profesjonalizmem do wyjaśnienia sprawy zmierza nie prokuratura, lecz sejmowa komisja śledcza. A przecież wydawać się mogło, że to właśnie prokuratorzy winni mieć tu większe doświadczenie i lepsze przygotowanie. Więcej: komisji parlamentarnej z natury grozi upartyjnienie (tu na dodatek, wbrew dobrym zwyczajom dojrzałych demokracji, na jej czele postawiono reprezentanta koalicji rządzącej), co zawsze potęguje podejrzenia o brak obiektywizmu. Wyjaśnienie źródeł tego paradoksu - czyli analiza statusu i podporządkowania prokuratury - będzie jednym z najważniejszych odprysków tej sprawy.
Po drugie, sprawa Rywina stała się wielkim testem dla polskich mediów. Egzamin wciąż trwa, ale już pojawiają się pytania o reguły odpowiedzialności środków przekazu (w sytuacji powtarzających się - i to w czołowych tytułach - przypadków zwlekania bądź rezygnowania z podejmowania kluczowych dla przejrzystości życia publicznego tematów w imię innych, wyższej ponoć rangi, wartości - od racji stanu po solidarność zawodową bądź towarzyską), o poziom polskiej publicystyki (wszak niektórzy publicyści oskarżonym zrobili Michnika), o zasady relacjonowania afer z udziałem osób publicznych (symbolem niech tu będzie zamazywanie w programach informacyjnych TVP twarzy Lwa Rywina, co ma chyba świadczyć o respektowaniu przepisów prawa procesowego i kulturze prawnej dziennikarzy, a w rzeczywistości dowodzi albo nieznajomości standardów obowiązujących media w takich przypadkach albo, co gorsza, oportunizmu redakcji). Spotęgowały się wreszcie już bardziej prozaiczne objawy chorób polskiego rynku medialnego: choćby w postaci prób wygrywania tak poważnej sprawy dla bynajmniej nie merytorycznej, ale wyłącznie ambicjonalnej walki z konkurencją (bryluje tu TVN wobec TVP oraz „Rzeczpospolita” wobec „Gazety Wyborczej”). Bez wątpienia za to przełomem okażą się publiczne transmisje z przesłuchań przed sejmową komisją śledczą - jako nieoczekiwana, a znamienna, gwarancja jawności życia publicznego.