Afera podsłuchowa
 zmieniła polską politykę

Prokuratura zakończyła śledztwo w sprawie, która zatrzęsła polską polityką jak kiedyś afera Rywina. Platforma się zachwiała, PiS poszybowało – a wszystko przez biznesmena, jego szwagra i dwóch kelnerów. Tak przynajmniej mówią śledczy.

21.09.2015

Czyta się kilka minut

Ewa Kopacz na konwencji PO, Poznań, 12 września 2015 r. / / Fot. PAWEŁ F. MATYSIAK / REPORTER
Ewa Kopacz na konwencji PO, Poznań, 12 września 2015 r. / / Fot. PAWEŁ F. MATYSIAK / REPORTER

Prokuratorzy stawiają 81 zarzutów. Najwięcej Markowi Falencie, biznesmenowi, głównemu oskarżonemu. Pomagał mu szwagier i wspólnik w interesach, Krzysztof Rybka. Za zakładanie podsłuchów odpowiedzą dwaj kelnerzy, Łukasz N. z restauracji Sowa i Przyjaciele oraz Konrad L. z Amber Room. Ośmieszenie państwa i sprowokowanie politycznej rewolucji zagrożone jest karą pozbawienia wolności do lat dwóch.

Skala kompromitacji jest spora. Prokuratorzy zbadali aż 66 nagrań, na których występowało 100 osób – z tym że dokładna liczba zapisów nie jest znana. Może być ich znacznie więcej i mogą jeszcze kiedyś „wypłynąć”.

Nagrywano śmietankę – ministrów, posłów, biznesmenów, prezesów spółek i instytucji centralnych. W drogich knajpach lubili sobie zjeść i wypić. Dobrze i tanio, bo w większości za pieniądze podatników. Podchmieleni wygadywali różne rzeczy, które nagrywano przy bierności wszelkich służb specjalnych, których w Polsce nie brakuje.

Prokuratura ogłosiła, że „jedynym motywem działania były tzw. interesy biznesowo-finansowe. Materiał dowodowy nie dał podstawy do uznania, że podejrzani działali w zorganizowanej grupie przestępczej”. Tłumacząc to na ludzki język – nie ma w tej historii ani mafii, ani gier operacyjnych służb specjalnych. Nie ma też – jak to określał Donald Tusk – „scenariusza pisanego cyrylicą”. Jest tylko Falenta, szwagier Falenty oraz dwóch kelnerów. A motyw to łatwa kasa.

Czy tak było w istocie? Falenta – o którym pisano, że współpracował ze służbami – uważa, że śledczy poszli na skróty. Już wcześniej oświadczał, że informował służby o podsłuchach, ale nie było reakcji.

Biznesmen może mówić wszystko, bo broni się przed więzieniem. Ale jeśli założymy, że mówi prawdę, może to sugerować wielki spisek służb. Tyle że na to prokuratura dowodów nie znalazła. Czy to jej ostatnie słowo? Polityczne wiatry mogą powiać tak, że śledztwo ruszy z nowym impetem.

Tak czy inaczej skutkami prawnymi afery zajmie się sąd. Skutki polityczne możemy oglądać na własne oczy.
Taśmy sprawiły, że z polityki spadła kolejna zasłona. Ci, których wyborcy uważali za myślących o Polsce fachowców, okazali się pieczeniarzami łasymi na darmowy wyszynk. Do tego ludźmiwulgarnymi, wygadującymi potworności. Wystarczy przypomnieć frywolne wypowiedzi szefa MSZ Radosława Sikorskiego o tym, że sojusz polsko-amerykański jest nic niewarty, zaś Polacy cierpią na „murzyńskość”.

Dla Platformy (to jej działaczy przeważnie nagrywano) afera była mordercza. Nagrania alboinformacje ze śledztwa ciekły miesiącami. Partia usiłowała sprawę przeczekać, ale się nie udało. Coraz trudniej było się tłumaczyć, a siły i odwagi, by pozbyć się bohaterów taśm – nie było. Dopiero w czerwcu Radosław Sikorski zrezygnował z funkcji marszałka Sejmu. Sypnęły się też dymisje w rządzie (trzech ministrów, trzech wiceministrów, szef doradców, koordynator ds. służb). Mimo „czystki”, wielu bohaterów afery dostało jednak zgodę na start do Sejmu z list PO. Chyba postępowano zbyt opieszale, by odwrócić złą dla Platformy tendencję – po latach aferę opisywać się będzie jako przyczynę jej wyborczego niepowodzenia na równi z wyjazdem Donalda Tuska do Brukseli. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, felietonista i bloger „Tygodnika Powszechnego” do stycznia 2017 r. W latach 2003-06 był korespondentem „Rzeczpospolitej” w Moskwie. W latach 2006-09 szef działu śledczego „Dziennika”. W „Tygodniku Powszechnym” od lutego 2013 roku, wcześniej… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2015