Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
okruchy słowa
Twarde słowa Jana Chrzciciela padły w sytuacji, gdy równie dobrze mógł on się szczycić powiązaniami łączącymi go z Chrystusem. Mógł przecież przywołać pamiętną scenę, gdy spotkały się ich matki; mógł opisać bliskość rodzinnych więzów, zaakcentować wspólnotę wartości i celów. Może nawet byłoby to wychowawcze, gdyż pozwalałoby wielu osobom uniknąć rozterek sumienia i pytań, za którym prorokiem winny pójść.
Tymczasem prorok adwentu odwraca uwagę od siebie, by skierować ją w stronę Chrystusa. Potrafi znikać, aby Chrystus mógł wzrastać. Nie jest to bynajmniej postawa wyćwiczonej ascezy, lecz następstwo spojrzenia wiary, które otwiera na niewidzialną rzeczywistość Ducha Świętego. Kiedy odkrywamy Jego działanie, milknie nasz donośny głos i z pokorą kierujemy całą uwagę na nadchodzącego Zbawcę.
Duchowa przemiana w stylu ukazywanym przez Jana Chrzciciela wyraża się w umiejętności odejścia od narcystycznego zapatrzenia we własne plany. Trzeba opanować trudną sztukę odchodzenia od celebracji osobistych trosk; od tych wartości, które wydają się nam szczególnie efektowne, od osób, które zawsze całkowicie podzielają nasze poglądy. W krajobrazie pustynnych piasków trzeba ukierunkować spojrzenie w stronę Nadchodzącego i znikać bez zbędnych słów roztkliwiania się nad sobą.