Abram w Egipcie

Ziemia obiecana rychło okazała się wyjątkowo nieprzyjazna.

03.02.2014

Czyta się kilka minut

Przyszedł głód i patriarcha wraz z Saraj i Lotem ruszyli do Egiptu, krainy potomków Chama. Ruszyli do kraju, który ciału dawał pożywienie, ale duszę wystawiał na niebezpieczeństwa. Ta wyprawa jest oczywistą prefiguracją doświadczenia potomków Abrahama uwięzionych przez stulecia w Egipcie. Ruszył z piękną kobietą, zdając sobie sprawę z tego, że to ona stać się może powodem jego zguby.

W mniej znanym midraszu czytamy, że skrył ją w dużej skrzynce tak, by nie mogli jej zobaczyć Egipcjanie. Gdy dotarł do granicy, celnicy zapytali go, co wiezie w skrzyni. Odpowiedział: jęczmień. Odrzekli: musisz tam trzymać coś cenniejszego. Abram rzekł: weźcie ode mnie cło jak za zboże. Ale ty może wieziesz pieprz. W takim razie, odpowiedział, weźcie ode mnie cło jak za pieprz. Wieziesz złoto. To zapłacę cło jak za złoto. Może wieziesz jedwab. To zapłacę cło jak za jedwab. Pewnie masz drogocenne kamienie. To policzcie mi cło jak za cenne kamienie. Wtedy oni powiedzieli: musisz mieć coś jeszcze cenniejszego, skoro zgadzasz się na każdą zapłatę. Nie wejdziesz do Egiptu, rzekli, jeśli nie otworzysz skrzyni i nie pokażesz, co w niej masz. Gdy otworzył skrzynię, cały Egipt oślepiło piękno Saraj.

Abram bał się o swoje życie i wiedział lub przeczuwał, jak niegodziwie mogą obchodzić się Egipcjanie z obcym. I nakazał swej żonie: „Wiem, że jesteś piękną kobietą. Gdy zobaczą cię Egipcjanie, zapewne powiedzą: to jego żona. I zabiją mnie, a ciebie zostawią przy życiu. Powiedz zatem, że jesteś moją siostrą. Wtedy i mnie nic się nie stanie dzięki tobie i tak uratuję moje życie” (12, 11-13). Abram posuwa się do bardzo niebezpiecznego i dzisiaj moralnie wątpliwego zachowania. Gotów jest dać faraonowi swoją żonę, byle tylko się ocalić. Ważniejsze jest jego życie niż cnota i wierność Saraj. Nie kłamie mówiąc, że jest jego siostrą. Ale aż takie wiarołomstwo?

Abram zapewne wiedział, że w nim jest przyszłość wielkiego narodu i że jest to ważniejsze od wierności małżeńskiej. Wszak Bóg obiecał mu, że z jego lędźwi narodzi się liczny lud, a Saraj przy tym była bezpłodna. W niej nie można była pokładać nadziei, że urodzi mu prawego spadkobiercę. Do tego wszystkiego Abram przybył do Egiptu nie z nakazu Boga, ale z własnego wyboru. Nie obiecywał mu Najwyższy ochrony, a nie wiadomo też było, czy ma władzę nad lokalnymi bóstwami. Można usprawiedliwiać oszustwo Abrama jego roztropnością. Jego życie było wartością pierwszą. Zresztą Saraj nie sprzeciwiała się woli męża. Nie wykazała się stanowczością i własną wolą, jak w przypadku Hagar i jej potomka. Ale zostaje w czytelniku poczucie, że coś jest nie tak, że nasz praojciec zachował się mało świątobliwie. I dopiero faraon ostro pouczył Abrama po tym, jak plagi spadły na niego i na dom królewski. „Cóżeś mi uczynił? Czemuś mi nie powiedział, że jest ona twoją żoną?” (12, 17). Czytelnik dowiaduje się, że to Bóg zesłał kary na faraona, ale nie wiemy, czy wiedział o tym Abram.

Nauka z tej opowieści musi budzić zadziwienie. Z jednej strony Abram dowiedział się, że władza królewska nie jest nieograniczona, że ten półbóg może zostać pokarany i co najważniejsze – że Bóg Abrama tak samo uobecnia się w ziemi obiecanej, jak w innych krainach. A z drugiej strony widzimy, że dzięki temu, że sprzedał żonę, że dopuścił się oszustwa, stał się człowiekiem bogatym i razem z Lotem opuścili Egipt z licznymi stadami. Kłamstwo i niewierność się opłaciły.

Saraj w tej opowieści pokornie i w milczeniu znosi własne upokorzenie. Nic nie mówi, może dlatego, że jej pozycja jako kobiety była tak niska, a może dlatego, że rozumiała oszustwo męża. Brała udział w tej oszukańczej grze bez oporu, jakby z własnej woli, inaczej niż Izabella w Szekspirowskim dramacie „Miarka za miarkę”. Czy Saraj przez to wydarzenie nauczyła się, czym jest małżeństwo, nie wiemy. Natomiast fakt, że ocalała, że wyszła z mężem z Egiptu, pokazuje, że oni byli sobie przeznaczeni jako założyciele narodu liczniejszego niż gwiazdy.

Postępowanie Abrama budzi, w każdym razie we mnie, coś więcej niż znaki zapytania. Ale może właśnie w tym leży wielkość tej opowieści. Bohaterowie biblijni nie są świętymi z hagiograficznych opowieści. Grzeszą, kłamią, oszukują, bywają niewierni, lubieżni, chciwi. Przez swoje słabości są nam bliżsi i prawdziwsi. Oni potykają się o te same pokusy, które każdego dręczą. Lubię słowa papieża Franciszka: ten, kto nie wie, czym są pokusy, jest albo aniołem, albo głupcem.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
(1951-2023) Socjolog, historyk idei, publicysta, były poseł. Dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego. W 2013 r. otrzymał Nagrodę im. ks. Józefa Tischnera w kategorii „Pisarstwo religijne lub filozoficzne” za całokształt twórczości. Autor wielu książek, m… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2014