Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nominacja doraźna, bo nadana „na czas nieokreślony ad nutum Sanctae Sedis”, czyli w każdej chwili papież może ją odwołać. Jaka potrzeba ją wywołała?
W enigmatycznej notce watykańskie biuro prasowe podkreśla, że jest to misja ściśle duszpasterska, będąca kontynuacją zadania powierzonego abp. Hoserowi w lutym ubiegłego roku – polski hierarcha pojechał wówczas rozpoznać potrzeby duszpasterskie pielgrzymów, którzy masowo (ok. 2,5 miliona rocznie) przybywają do miejsca wciąż niezalegalizowanych objawień maryjnych (odbywających się od 1981 r.). Sam abp Hoser podkreślał, że jego misja nie obejmuje badania prawdziwości objawień, ale powrócił, będąc pod wrażeniem duchowej siły tego miejsca.
Nieoficjalnie wiadomo, że o prawdziwości siedmiu pierwszych objawień pozytywnie wypowiedziała się komisja kard. Camilla Ruiniego, powołana w 2010 r. przez Benedykta XVI. Zaleciła ona wyjęcie parafii spod jurysdykcji miejscowego biskupa (diecezji Mostar) i uczynienia z niej sanktuarium bezpośrednio podlegającego papieżowi. Od dawna istnieje bowiem napięcie między obsługującymi parafię franciszkanami a biskupami Mostaru, którzy uznają objawienia za fałszywe.
Papież wybrał rozwiązanie, które wszystkich powinno zadowolić. Franciszkanie otrzymują opiekuna o szerokich kompetencjach. Biskup Mostaru może „z twarzą” zaprzestać zwalczania objawień. Sam papież zaś na razie trzyma w bezpiecznej odległości od Watykanu wciąż odbywające się, a przez to kłopotliwe objawienia. ©℗
Czytaj także: ks. Andrzej Draguła: Lekcja z wizyty w Medziugorju