21 tygodni i 6 dni

Czy można szukać oszczędności w dziedzinie tak delikatnej jak poronienie? Owszem. PZU Życie SA zakwestionowało prawo rodziców do odszkodowania, jeśli martwe dziecko urodziło się... zbyt wcześnie.

23.03.2010

Czyta się kilka minut

Siedemnasty tydzień ciąży to czas, kiedy już wyobrażasz sobie, jakie będzie. Jeszcze nie kupujesz mu ubranek, ale już wybierasz imię. Szukasz miejsca w domu. Szczególnie, jeśli na świat mają przyjść bliźniaki. Tak jak Marcin i Damian - synowie Moniki Markowskiej, którzy powinni urodzić się w tym roku, w kwietniu.

Ale czasem coś idzie nie tak. Nagle odchodzą wody płodowe, natychmiast trzeba jechać do szpitala, i odbywa się przedwczesny poród. Wcale nie łatwiejszy od terminowego. Jej dzieci rodzą się siódmego grudnia 2009 r., martwe. Potem wszystko jest trochę jak we śnie. - Idziesz do Urzędu Stanu Cywilnego, gdzie rejestrujesz dziecko i otrzymujesz jego akt urodzenia z niewielką adnotacją u góry kartki: "dziecko martwo urodzone". W ZUS-ie zasiłek pogrzebowy, też bez zbędnych formalności. Nikt, jeśli nie musi, o nic cię nie pyta. - Tylko w PZU jest inaczej - ironizuje Markowska.

Wkrótce po porodzie Sebastian, mąż Moniki, złożył w PZU w Warszawie wniosek o wypłatę odszkodowania. Oboje byli wysoko ubezpieczeni w PZU Życie SA, polisa TYP P PLUS. Regularnie płacili składki, czytali umowy. Ubezpieczyciel miał obowiązek w ciągu trzydziestu dni dać odpowiedź i wypłacić odszkodowanie. Czekali i czekali...

Fora pełne skarg

Kiedy Markowscy składali wniosek, jeszcze nie wiedzieli, że na forum Stowarzyszenia Rodziców po Poronieniu zarejestrowały się już dziesiątki osób, którym odmówiono wypłat.

Jedną z nich jest Julia, która urodziła synka Juliana 27 listopada, ale dokumenty złożyła do PZU dopiero pierwszego grudnia. O cały dzień za późno. Przed świętami otrzymała co prawda decyzję, że zostało jej przyznane odszkodowanie, ale pieniędzy nie zobaczyła. Po kolejnych dwóch tygodniach listonosz przyniósł pismo od ubezpieczyciela z prośbą o dostarczenie dodatkowej dokumentacji, aby można było określić wiek ciąży.

- Po miesiącu dostałam odmowę. Według firmy ubezpieczeniowej nie urodziłam, ale poroniłam - żali się Julia. - Poprosiłam o uzasadnienie pisemne. Przysłali mi okropny dokument: "Poronieniem określa się wydalenie lub wydobycie z ustroju matki płodu, który nie oddycha ani nie wykazuje żadnego innego znaku życia, jak czynność serca, tętnienie pępowiny lub wyraźne skurcze mięśni zależnych od woli, o ile nastąpiło to przed upływem 22. tygodnia ciąży (21 tygodni i 6 dni)".

Julia: - Czułam się podle. Nie chodzi tylko o pieniądze, bo to była kwota 1400 zł i gdyby to było odszkodowanie za samochód, to bym nie walczyła. Ale zrozumiałam, że ta firma chce coś odebrać mojemu synkowi. Coś więcej niż tylko świadczenia.

Na tym samym forum zarejestrowała się Marta Kruszyńska z Torunia.

- Mój mąż miał "Indywidualnie kontynuowane ubezpieczenie pracownicze typ P Plus". Nasze dziecko urodziło się w 16. tygodniu, dokładnie 26 stycznia. Kiedy kilka dni później poszliśmy złożyć wniosek, pracownik PZU natychmiast poprosił nas o wypis ze szpitala, a następnie rzucił, że na pieniądze nie mamy co liczyć. Zapytałam, dlaczego? Usłyszałam, że zmieniły się wewnętrzne przepisy z ostatnim dniem listopada 2009 roku.

Kruszyńska: - Mam żal, że agent wyłudził ode mnie kartę wypisu ze szpitala. Nie wiedziałam, że nie mogą ode mnie tego żądać, bo nie ma tego sprecyzowanego w umowie. Nie poinformowano nas też o żadnych zmianach. W ogóle nikt się z nami nie kontaktował. To my musieliśmy wydzwaniać i dopytywać się czy odwołania zostały rozpatrzone.

Według informacji zdobytych przez Stowarzyszenie Rodziców po Poronieniu przed 30 listopada 2009 r. wystarczyło zarejestrować dziecko i otrzymywało się świadczenia. Ale już od grudnia kobiety, które urodziły nawet w 21. tygodniu ciąży, uzyskiwały odmowy. Czasami zabrakło im jednego lub dwóch dni. Pracownicy firmy byli wyjątkowo skrupulatni. Skąd ta nagła zmiana przepisów? PZU odmawia komentarza na ten temat. Być może - przypuszczają uczestnicy forum Stowarzyszenia Rodziców po Poronieniu - coraz więcej kobiet jest świadomych swoich praw i rejestruje swoje martwo urodzone dzieci w Urzędzie Stanu Cywilnego, a następnie domaga się odszkodowań. Stowarzyszenie skierowało skargę do Rzecznika Ubezpieczonych.

Niedozwolone postanowienie

Zdaniem Rzecznika w "Ogólnych warunkach dodatkowego grupowego ubezpieczenia na wypadek urodzenia dziecka" oferowanego przez PZU Życie SA znajduje się niedozwolone postanowienie umowne. Firma precyzuje swoje obowiązki następująco: wypłata nastąpi w przypadku "urodzenia martwego dziecka w rozumieniu przepisów dotyczących porodów i urodzeń, jeżeli urodzenie zostało zarejestrowane".

- Tak ogólnie sformułowany zapis pozwala ubezpieczycielowi powołać się na dowolny akt prawny, co jak się okazuje, może skutkować odmową wypłaty - tłumaczy Krystyna Krawczyk, dyrektor Biura Rzecznika Ubezpieczonych. - Tymczasem dla ochrony interesów konsumentów przepisy Kodeksu cywilnego i ustawy o działalności ubezpieczeniowej zobowiązują ubezpieczycieli do formułowania umów w sposób jednoznaczny i zrozumiały, a postanowienia niejednoznaczne tłumaczy się na korzyść konsumenta.

Krawczyk dodaje, że ubezpieczyciel opiera się na rozporządzeniu Ministra Zdrowia z 21 grudnia 2006 r., w którym rzeczywiście zdefiniowana jest różnica między poronieniem a zgonem płodu. Poronienie następuje przed upływem 22. tygodnia ciąży (21 tygodni i 6 dni); a zgonem płodu (urodzenie martwe) określa się zgon następujący przed całkowitym wydaleniem lub wydobyciem z ustroju matki, o ile nastąpił po upływie 2. tygodnia ciąży lub później.

- Jeśli w umowie znalazłyby się definicje, na które PZU się powołuje, odmawiając przyznania świadczenia, to trudno byłoby postawić zarzuty. Ale takich definicji nie ma, dlatego nie zgadzamy się z interpretacją ze strony PZU - wyjaśnia Krawczyk. - Wciąż czekamy na odpowiedź i liczymy na usunięcie kwestionowanego zapisu z warunków umowy.

Po zasięgnięciu opinii jednak płacą?

Markowskim podobnie jak innym odmówiono wypłaty i zażądano wypisu ze szpitala.

- Uznałam, że skoro w OWU nic nie ma o wieku ciąży i jest tylko ogólna informacja o przekazaniu ubezpieczycielowi "innych dokumentów niezbędnych do zasadności roszczenia", to im wypisu nie dam - mówi Markowska. - Poprosiłam o przesłanie pisma, w którym będzie wskazana podstawa prawna co do przymusu przekazania dokumentacji medycznej. Nie dostałam odpowiedzi. Przez dwa miesiące nikt się ze mną nie kontaktował.

Kiedy zamykaliśmy ten numer "Tygodnika", według informacji uzyskanych od osób poszkodowanych, PZU Życie SA zaczęło uznawać odwołania i wypłacać odszkodowania.Jednak sam ubezpieczyciel nie chciał potwierdzić tego faktu. Co więcej, nikt nie chciał z nami rozmawiać bezpośrednio. Od pracownika biura prasowego PZU, Agnieszki Rosy, otrzymaliśmy jedynie aktualne i mocno zawoalowane stanowisko firmy: "Zgodnie z zapisami we właściwych dla danej umowy ogólnych warunkach ubezpieczenia (OWU), odpowiedzialnością PZU Życie SA objęte jest urodzenie dziecka. Do zakresu ochrony włączona jest również odpowiedzialność za urodzenie martwego dziecka (w niektórych OWU jest zapis: urodzenie martwego noworodka). Odszkodowanie należy się i będzie wypłacone w oparciu o przedstawiony przez ubezpieczonego akt urodzenia z adnotacją »dziecko martwo urodzone«, wystawiony przez urząd stanu cywilnego. Zaznaczamy jednocześnie, że każda sprawa rozpatrywana jest indywidualnie, a o sposobie jej załatwienia informowany jest klient, który kontaktuje się z naszą jednostką". PZU Życie SA nie ustosunkowało się dotychczas również wobec pytań stawianych przez Rzecznika Ubezpieczonych. Odmówiło także odpowiedzi na nasze pytanie, czy firma zamierza w przyszłości wprowadzić w umowach zapis o 22. tygodniu ciąży (niektóre firmy ubezpieczeniowe mają takie zastrzeżenia).

Państwo Markowscy otrzymali właśnie pismo, że po zasięgnięciu dodatkowych opinii ubezpieczyciel uznał ich roszczenia. Na konto wpłynęła kwota 20 tys. złotych. Jest tak wysoka, bo oboje byli ubezpieczeni i urodziły się bliźniaki.

Marta Kruszyńska i pani Julia pieniędzy jeszcze nie otrzymały, ale usłyszały od swoich agentów obietnicę pozytywnego załatwienia sprawy. Niesmak jednak pozostaje.

Krystyna Krawczyk: - W całej sprawie ważny jest jeszcze jeden element. Takie błędy nie tylko ranią rodziców, ale i psują wizerunek całemu rynkowi ubezpieczeniowemu.

- Moim zdaniem to wyjątkowo bezmyślna próba szukania oszczędności na osobach i tak już wystarczająco poszkodowanych przez los - dodaje Monika Markowska.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2010