Życiogranie

Młodych bezdomnych jest coraz więcej. Ta zmiana pokoleniowa zmieniła również sposób uprawiania futbolu. Młodzi potrafią nagle zniknąć. Szybciej się zniechęcają, trudniej utrzymać ich w drużynie.

12.08.2013

Czyta się kilka minut

Wrocław Cup 2013: z ekipą z Namibii grają zawodnicy ze schroniska Brata Alberta z Wrocławia i kadry narodowej „A” bezdomnych, prowadzonej przez Jacka Karczewskiego. 3 sierpnia 2013 r. / Fot. Marcin Maziej
Wrocław Cup 2013: z ekipą z Namibii grają zawodnicy ze schroniska Brata Alberta z Wrocławia i kadry narodowej „A” bezdomnych, prowadzonej przez Jacka Karczewskiego. 3 sierpnia 2013 r. / Fot. Marcin Maziej

Otoczone bandami boisko porównywalne jest do rozmiarów kortu tenisowego. Gra się 14 minut. Trzech na trzech plus bramkarz bez klasycznego podziału na obrońców i napastników. Lotne zmiany. Niskie, szerokie bramki powodują, że w spotkaniach pada sporo goli. Piłka jak po sznurku płynie po obwodzie „zamka”: zryw, wolniej, zryw, wolniej.

W Poznaniu trwają Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej Ulicznej Osób Bezdomnych i Środowisk Trzeźwościowych. Finał – 19 sierpnia.

Bezdomni mówią, że piłka jest do nich przyspawana, że jest jak organ wewnętrzny, niezbędny do poprawnego funkcjonowania organizmu. Doświadczeni przez los uprawiają na bocznych torach futbolu jego – być może – najczystszą formę. Nie chcą już być kopani przez życie i dlatego sami kopią piłkę. Trener reprezentacji polskich bezdomnych piłkarzy, 48-letni Jacek Karczewski, srebrny i brązowy medalista mistrzostw świata w Kopenhadze i Grazu, powtarza, że nie jest to gra dla „dzieci wątłych”, i wylicza elementy, bez których zwycięstwo jest niemożliwe:

– Najważniejsza jest umiejętność grania w „zamku”. W tej odmianie futbolu nie da się grać statycznie. Bramkarz nie może opuścić pola karnego. Zasada jest taka, że dwóch atakuje i trzech broni. Jeden zawodnik zawsze pozostaje na połowie przeciwnika. I gra się z bandami, które są piątym zawodnikiem.

FUTBOLOWA TERAPIA

Aby zostać takim piłkarzem, należy mieć na przestrzeni trzech lat epizod bezdomności, który następnie podtrzymany jest terapią. Bycie bezdomnym piłkarzem oznacza wejście na nowy etap bezdomności, to ścieżka, która ma doprowadzić człowieka do normalnego funkcjonowania w społeczeństwie. I często tak się staje. Piłkarze zakładają rodziny, kupują mieszkania, mają dzieci.

– Dążymy do tego, aby gra w reprezentacji była zaszczytem i zasługą. Z tego powodu nie każdy może zostać zawodnikiem kadry – opowiada Maciej Gudra, prezes Stowarzyszenia Reprezentacja Polski Bezdomnych, kierownik noclegowni św. Brata Alberta we Wrocławiu. – Staramy się nie brać osób bezdomnych, które nie są po ośrodkach terapeutycznych, ponieważ prawdopodobnie nie udźwignęłyby takiego obciążenia. Trzeba być przygotowanym terapeutycznie i psychologicznie, aby zagrać w reprezentacji.

Trener Karczewski podkreśla, że bezdomna piłka to terapeutyczna gra z samym sobą. Jego historia zaczęła się przed 10 laty pod koniec leczenia uzależnienia narkotykowego, kiedy dostał powołanie do kadry i został bramkarzem. Wcześniej było więzienie, mrok nałogu. Dzisiaj jest płytkarzem w firmie budowlanej, założył rodzinę i przekazuje młodszym swoje doświadczenie. Jest dumny, że wszyscy aktualni reprezentanci mają pracę:

– Nasz futbol nie jest zabawą, lecz ciężką pracą i rehabilitacją. Jesteśmy „spółką”, a gra jest odskocznią od stresu i daje sporo satysfakcji. W dziewięciu dotychczasowych turniejach dwa razy stanęliśmy na podium. Jesteśmy utytułowaną reprezentacją, do Poznania jedziemy po sukces. Co roku dochodzą do nas nowi zawodnicy, aby każdy, kto chce spróbować takiej drogi terapii, mógł otrzymać szansę i na nowo uwierzył w siebie. Piłka nożna bezdomnych uczy współdziałania, gdyż większość uzależnionych to indywidualiści, którzy nie potrafią działać w grupie. Wtedy rodzi się duch drużyny. Drugą zdobyczą piłki nożnej jest podniesienie godności i niezależności osobistej. Na początku nowej drogi zawodnicy mają zaniżony system wartości.

Jednym z takich reprezentantów jest 18-letni Patryk Gąsior z Lublina. Do kadry trafił z Monaru w Głoszkowie. Kradzieże, wyroki, wreszcie nakaz sądowy podjęcia terapii. Dzisiaj szuka szkoły, zdaje prawo jazdy i chce zostać kierowcą. A na boisku zaczyna walczyć o siebie:

– Fakt, że teraz gramy na ulicy, na której wczoraj żyliśmy, jest przeżyciem, którego się nie zapomina. Na boisku muszę mieć wsparcie i zaufanie kolegów, bez którego powróciłbym na prawdziwą ulicę. Na tym polega moje życiogranie. Gdy byłem w ośrodku, to właśnie granie motywowało mnie do poprawy swojego losu. Dzisiaj hymn narodowy i orzełek na piersi to powód do dumy. Granie na ulicy staje się areną, na której wypieram swoje ego i muszę działać w kolektywie. To jest ten najważniejszy punkt wyjścia.

NIE GRASZ – PRZEGRYWASZ

W Mistrzostwach Świata Bezdomnych można zagrać tylko raz. Wymóg federacji Homeless World Cup, organizującej turniej od 2003 r., podyktowany jest obawą, że niektórzy mogliby zapragnąć pozostać bezdomnymi na zawsze. Mistrzostwa Świata to nie tylko terapia dla zawodników. Mundial obejmuje swoim zasięgiem tysiące bezdomnych pracujących przy organizacji imprezy, zatrudnianych przez firmy współpracujące z organizatorem.

Maciej Gudra z kadrą pracuje od sześciu lat i wdraża sprawdzone w Europie rozwiązania. Jest dinozaurem polskiej bezdomnej piłki. Gdy przed laty otrzymał zaproszenie z wrocławską noclegownią do Gorzowa Wielkopolskiego na Mistrzostwa Polski im. Brata Alberta, zauważył, że granie w piłkę napędza człowieka do bycia lepszym. Co mi możesz zaoferować, jak już wszystko straciłem, często pytali piłkarze? Gdy grali z drużyną miejscowej „Castoramy”, po meczu jej kierownik zaproponował pracę jednemu z wrocławskich zawodników. Gudra wówczas przekonał się, że na bazie futbolu można oprzeć metodę terapeutyczną i pomagać. Była to nowa forma aktywizacji, a futbol stał się rytuałem splatania życia z piłką. Nie grasz, przegrywasz – mantrował swoim podopiecznym.

O ile najlepsi zawodowi piłkarze uprawiają na boiskach poezję, to o bezdomnych można rzec, że są prozaikami futbolu. Gdy zawodowcy walczą o splendor i pieniądze, to bezdomni toczą dwa mecze na raz. Jeden o zwycięstwo na boisku, a drugi o życie.

26-letni Kamil ze Świebodzic choruje na schizofrenię. Mimo młodego wieku ma na koncie 5-letni wyrok za kradzieże. Więzienie opuścił za dobre sprawowanie. Pracuje na okresie próbnym w charakterze konserwatora terenów zielonych. Życiowy poślizg, bezdomność. We wrocławskiej noclegowni przebywa niecałe dwa lata. Otrzymał ofertę futbolowej odskoczni i w kadrze jest już asystentem trenera Karczewskiego. Czuje się wyróżniony. Na treningach mierzy czas ćwiczącym zawodnikom, pokrzykuje, podpowiada taktyczne zagrywki i ustawia koperty z piłkami przy „zwodach Zidane’a”:

– Po wyjściu z zakładu psychiatrycznego nie miałem gdzie wrócić, rodzice odwrócili się ode mnie, bojąc się mojej choroby i nawrotów kradzieży. A ja przecież podjąłem ostateczną decyzję, że piłka zastąpiła w moim życiu kradzież. Uprawiamy pierwotną formę piłki i jest to lepsza terapia niż kozetka u psychologa. Jedna godzina na boisku jest warta dwudziestu spędzonych z terapeutą – wyznaje.

Kamilowi przypadł zaszczyt terapeutycznego uczestnictwa w zgrupowaniu reprezentacji. W Poznaniu ma się leczyć samą obecnością. Podobnie jak jego koledzy, zaprotokołowani w turnieju w roli zawodników rezerwowych. Gdy komuś z przyjezdnej drużyny przytrafi się kontuzja, wtedy organizator, czyli Reprezentacja Polski Bezdomnych, zapewnia im swojego zawodnika, z którego mogą skorzystać. Wtedy anonimowy Radek z anonimowej noclegowni być może zagra z bezdomnymi kolegami z reprezentacji Peru czy Kambodży, czego z pewnością nie zapomni do końca życia.

Bezdomne granie jeszcze dla nikogo nie okazało się trampoliną do zawodowej kariery piłkarskiej. Wyjątkiem jest Portugalczyk Bebe, odkryty w 2009 r. na MŚ w Mediolanie, rok później ściągnięty za 7,6 mln funtów do Manchesteru United przez samego sir Alexa Fergusona.

PIŁKA TO POTĘGA

Jeszcze 15 lat temu bezdomnego poniżej 30. roku życia można było szukać ze świecą. Dzisiaj młodych bez domu jest większość. Zmiana pokoleniowa zmieniła również sposób uprawiania futbolu. Z młodymi zawodnikami pracuje się ciężej. Potrafią nagle zniknąć. Wiadomo, młodzi szybciej się zniechęcają, a utrzymać ich w drużynie jest coraz trudniej.

– Gdy opowiadam o naszych statystykach kolegom z Zachodu, to łapią się za głowę, gdyż 80 proc. osób, które przechodzi przez reprezentację, wraca do społeczeństwa i nie powraca do nałogu. Bezdomność dopada z reguły narkomanów. W Polsce jest pomoc, ale nie ma polityki społecznej czy odpowiednio wysokich zasiłków socjalnych. Pomagamy bezdomnym, ale nie mamy narzędzi, aby zapobiegać ich patologiom. Natomiast na Zachodzie dba się o to, aby człowiek bezdomnym nigdy nie został.

Walory terapeutyczne takich turniejów są więc nieocenione, a skuteczność futbolu zaskakuje tym bardziej, że w Polsce pokutuje stereotyp bezdomnego brudnego, bez środków do życia. Ale ten obraz ulega przemianie, bezdomne kopanie piłki rozwija się i do krajowych ośrodków Monaru, oddziałów Towarzystw św. Brata Alberta czy poznańskiej „Barki” dołączyli również zawodnicy z ruchu abstynenckiego związani z klubami trzeźwości z Poznania i Zduńskiej Woli.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 33/2013