Życie na poczcie

Rzecz jasna wybory organizowane przez pocztę – zwłaszcza pocztę tutejszą – widzimy w świetle silnie różowym.

13.04.2020

Czyta się kilka minut

FOT. GRAŻYNA MAKARA /
FOT. GRAŻYNA MAKARA /

Pomysł bardzo się nam podoba, jest to coś absolutnie na miarę sprawdzianu dla tej organizacji, znanej raczej z tego, że łatwiej w jej placówkach doznać nawrócenia bądź historycznego wyklęcia, niźli przykleić do koperty właściwy znaczek.

Serio mówiąc, póki w projekcie głosowania pocztowego była kara więzienia za nieoddanie karty – bodaj trzy lata – póty ta impreza nas interesowała. Wybór izolatki nas interesował, bo przecież nie wybór Andrzeja Dudy. Poza tym ta regulacja prawna ustanawiała, poprzez groźbę uwięzienia, wybory po prostu obowiązkowymi, co bodaj umknęło nie tylko specom od kodeksów, ale też elektoratowi, o którym wiemy tyle, że wyborami interesuje się raczej średnio. Wizja połowy społeczeństwa idącego czwórkami, zamiast na pocztę, do więzień, w których też nic nie działa, była powabna. Teraz, gdy chwilowo za niezagłosowanie nic nie grozi, nasze zainteresowanie tym wydarzeniem spadło do zera.

Choć nie. Ewidentna jawność wyborów zachęca nas do występu w tym cyrku, idzie nam o powiązanie głosu z danymi wrażliwymi. Chcecie, żeby Ziobro z Kamińskim wiedzieli, na kogo zagłosowaliście? Głosujcie korespondencyjnie. Wszędy słyszalne porównania tej sytuacji do Bawarii uważamy za celne, ale nieco w innym sensie i kontekście, niż robią to zatrudnieni w publicznych mediach funkcjonariusze partyjni.

Otóż, co zapewne też ważne – nie jesteśmy już ani dziećmi, ani członkami klubów „Gazety Polskiej” – by znajdować przyjemność w uczestniczeniu w nominacji Dudy na prezydenta. Bo te wybory nie będą wyborami, lecz partyjną nominacją i tejże celebrą. To już są naprawdę zabawy dla amatorów, dla działaczy powiatowych z marzeniami o zapachu centrali, dla pewnej określonej kasty o konkretnej umysłowości. I tyle, bo o gustach się przecież nie dyskutuje. Nawiasem: nie uczestniczyliśmy w podobnych imprezach organizowanych przez Jaruzelskiego z Kiszczakiem. Obaj – jak pamiętamy – świetnie sobie dawali radę bez nas, ogłaszając tu wybory czy referenda bez angażowania naszego cennego czasu ani naszej delikatnej wrażliwości, nie demolując nam planów na niedzielę. Każdy wtedy kombinował, jedni ratowali próchniejący system, inni lecieli do urn z obawy, że nie dostaną paszportu, a większość patrzyła obojętnie. Teraz Kaczyński i Duda będą się szarpać z wynikami tych wyborów zapewne już do końca swych karier politycznych, czy jak to coś, co uprawiają, nazwać.

Ale, ale. Jest jednak wydarzenie, które nas interesuje znacznie bardziej niż nominacja Dudy na strażnika pustki, i które zbiegało się swym terminem z tym świętem. Są to mianowicie matury. Jak słyszymy, matura odbędzie się najwcześniej w czerwcu, albo kiedy indziej, bo jednak różnie być może. W tej sprawie naszej propozycji nic nie przebije. Czemu w czerwcu? – pytamy. Skoro można iść do sklepu, to można też zdawać maturę. W maju. Na poczcie, w miejscu, które Kaczyński tak lubi i które wraz z Błaszczakiem uważają za ośrodek zdrowia. Oczywiście matury musiałyby się odbyć w obecności policji, wojska i grubasów z obrony terytorialnej. Wszyscy mogliby też pomóc te matury sprawdzać. To jest tu realne. W ogóle zresztą, zważywszy na wszystko, co się tu wyprawia, a nasza wyobraźnia jest zawsze krok przed innymi, jesteśmy przygotowani. Też na to, że oto resztę naszego życia spędzimy może nie w więzieniu za niegłosowanie na Dudę, może nie w szpitalu, bo tam miejsc już nie ma, nie w lesie, bo lasy są zamknięte, ale na poczcie właśnie, czytając z nudów dewocyjne pisemka, wersje historii świata i przepisy na zdrowie opracowane przez rzesze tutejszych znachorów na etatach państwowych bądź gwarząc z Gowinem czekającym na jakiejś poczcie, w okienku, na zmianę koniunktury. Do tego to zmierza i to jest jakoś przykre, bo naprawdę mieliśmy inne plany. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 16/2020