Żyć naprawdę

W niesamowitym „Holy Motors” widać hołd złożony kinu, a zarazem niepokój wywołany jego dehumanizacją.

07.01.2013

Czyta się kilka minut

„W jednej z najbardziej zaskakujących scen włóczęga porywa modelkę (Eva Mendes) i czyni zeń niewolnicę”. / Fot. Materiały prasowe
„W jednej z najbardziej zaskakujących scen włóczęga porywa modelkę (Eva Mendes) i czyni zeń niewolnicę”. / Fot. Materiały prasowe

Gdyby żył Luis Buñuel (w tym roku minie 30. rocznica jego śmierci), na pewno rozpoznał- by w filmie „Holy Motors” odciski swoich palców i ślady niegdysiejszych pazurów. Trudno byłoby znaleźć współczesny film tak mocno przesiąknięty surrealistycznym ekscesem. Jeszcze trudniej byłoby wskazać w dzisiejszym kinie tytuł, który z równą dosłownością, a zarazem z równą finezją ilustrowałby myśl o powinowactwach między kinem a snem. W pierwszej, iście buñuelowskiej scenie filmu Carax przystawia nam osobliwe zwierciadło: siedzimy w kinie, a po drugiej stronie ekranu, dokładnie naprzeciw nas, znajduje się inna filmowa widownia, ale pogrążona w drzemce. W taki oto sposób francuski reżyser zaprasza nas do zbiorowego śnienia, tyle że z szeroko otwartymi oczyma. Jego film będzie szaloną jazdą, a kolejnymi przystankami – nasze wcześniejsze filmowe sny. Mimo pozorów błahości, po przebudzeniu trudno będzie się opędzić od uporczywych pytań o sens tych snów.


***


Jeden dzień z życia tajemniczego pana Oscara, który przemierza limuzyną współczesny Paryż, to oniryczny korowód rozmaitych wątków, wcieleń i olśnień. Biznesmen wożony po mieście przez wiekową damę realizuje w trakcie jazdy zagadkowy scenariusz, przebierając się i charakteryzując do przeróżnych ról, które odgrywa podczas postojów (Denis Levant gra tu aż 11 postaci). Raz jest żebraczką, innym razem przybiera kostium do animacji komputerowej, potem staje się odrażającym monstrum, to znów troskliwym ojcem nastolatki, akordeonistą, bandytą i jego sobowtórem, umierającym starcem... Wraz z kolejnymi wcieleniami przenosimy się z filmu społecznie zaangażowanego do science fiction, potem w sam środek gotyckiego horroru, dramatu psychologicznego, musicalu, filmu gangsterskiego.


Nie wiemy, gdzie są kamery, kto za nimi stoi i czemu to wszystko służy. Najbardziej zdumiewa energia, z jaką pan Oscar realizuje kolejne zlecenia. W rozmowie z szefem wspomina coś o „pięknie gestu”, o silnej potrzebie bycia w ruchu, w nieustannej przemianie, w intensywnym akcie stwarzania. Na pierwszy rzut oka w tym karnawale przeobrażeń można dopatrzyć się syndromów „płynnej tożsamości”, ale Carax dostrzega w nadaktywności swego bohatera coś całkiem innego: szalony pęd do bycia naprawdę. Pełne poświęcenia aktorstwo pana Oscara ma w sobie coś z narkotyku, ale i odtrutki od życia na niby.


Powiedzieć, o czym jest „Holy Motors”, to nic nie powiedzieć, bo film mimo pozornej prostoty posiada strukturę kryształu: wiele w nim osi symetrii i kątów załamania światła. Niektórzy dostrzegą w nim przede wszystkim hołd złożony kinu, a zarazem niepokój wywołany jego dehumanizacją. Już w trakcie czołówki reżyser serwuje nam eksperymentalne próbki ruchu autorstwa Eadwearda Muybridge’a – protoplasty kina, które z radosnego eksperymentu z czasem stało się wykalkulowanym produktem. Sam film Caraxa stanowi istną antologię cytatów i autocytatów filmowych, pastisz gatunków, refleksję nad fenomenem tworzenia ruchomych obrazów, ich odbioru i ewolucji. Obok ikon, takich jak Michel Piccoli, pojawiają się współczesne gwiazdki, jak Kylie Minogue, obsadzona wbrew swemu wizerunkowi.


Obrazy następujące po sobie mocą jakiegoś surrealistycznego kaprysu nie służą olśniewaniu (jak w hollywoodzkim kinie), ale zaskakiwaniu, wytrącaniu nas z błogostanu, w którym zwykliśmy trwać, mechanicznie wypełniając popcornem usta. Weźmy choćby epizod z odrażającym włóczęgą, który porywa seksowną modelkę (Eva Mendes) w trakcie sesji zdjęciowej odbywającej się na cmentarzu i głęboko w kanałach czyni zeń muzułmańską niewolnicę. Jest w tej scenie rys satyry na współczesne targowisko próżności i wirtualne bycie („odwiedź moją stronę internetową” – czytamy na nagrobkach), jest bezczelne pomieszanie kulturowych toposów, ale przede wszystkim fantazja, która nie uznaje żadnych granic. Urzeka bezinteresownym, chropawym pięknem czy przewrotnym konceptem.


***


Trzynaście lat zajął Caraxowi powrót na duży ekran. Twórca związany niegdyś z nurtem zwanym „francuskim neobarokiem filmowym” uczynił z „Holy Motors” coś na kształt osobistego manifestu (nie przypadkiem główny bohater nosi drugie imię reżysera). Mowa w nim nie tylko o kinie, a ile o całej cywilizacji, która uczyniła nas zakładnikami technologii i niewolniczymi konsumentami. Cierpi na tym zarówno wszelka twórczość, jak i zwykłe, codzienne relacje między ludźmi.


W pamiętnej scenie otwierającej film „2001: Odyseja kosmiczna” Stanleya Kubricka kość rzucona w górę przez małpoluda zamieniała się w statek kosmiczny. Jedna z ostatnich scen „Holy Motors” z rodziną szympansów mieszkającą na osiedlu domków jednorodzinnych sugeruje, że wbrew pozorom kierunek przemian cywilizacyjnych może być całkiem odwrotny.  



„Holy Motors” – scen. i reż. Leos Carax, zdj. Caroline Champetier, wyst. Denis Lavant, Édith Scob, Eva Mendes, Kylie Minogue, Michel Piccoli i inni. Prod. Francja/Niemcy 2012. W kinach od 12 stycznia 2012 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 02/2013