Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dla ludzi, bo Sejm pokazał, że jest w stanie czasem przezwyciężyć podziały polityczne i biznesowe, by podjąć sensowną decyzję. Nowe przepisy byłyby bowiem w oczywisty sposób gorsze od obecnych. To nic, że dotyczy ona tylko zwierząt...
Dla zwierząt zaś, bo brak w proponowanej ustawie wyraźnego zakazu używania ich do testowania kosmetyków otwierał drogę do nadużyć. Testy na komórkach hodowanych in vitro nie niosą cierpień, a są równie skuteczne, co praktykowane dotąd przypiekanie żywcem chemikaliami oczu czy odbytów królików. A że są o wiele droższe? Trudno - cywilizacja kosztuje. Trzeba więc inwestować w nowoczesne i humanitarne metody badań. Stało się jasne, że taki zakaz musi się znaleźć kiedyś w nowej ustawie. Zawetowana ustawa nie gwarantowała też udziału organizacji społecznych w komisjach etycznych nadzorujących eksperymenty. Tymczasem jest to ważny element zdobywania przyzwolenia opinii publicznej na prowadzenie badań. Uczeni jednak bronią się przed taką współpracą, bo obrońcy praw zwierząt mogą czasem utrudnić im pracę. Jest to przejaw krótkowzroczności, bo wykluczenie społeczników z nadzoru nad losem zwierząt doświadczalnych może jeszcze bardziej skomplikować naukowcom życie i wyzwolić niepotrzebną agresję. Obrońcy zwierząt, czego przykładem choćby Wielka Brytania, gotowi są siłą oswobadzać laboratoryjne myszy i króliki (nie bacząc, że skazują je na śmierć, bo zwierzęta te nie są w stanie przeżyć na swobodzie) i niszczyć niepowtarzalne często instalacje laboratoryjne. Lepiej i taniej dojść z nimi zawczasu do porozumienia niż ustawiać policjantów pod bramami laboratoriów.