Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nie chcę nikogo krzywdzić twierdzeniem, że każdy obraz jest gorszy od poprzednich. Na film "Jan Paweł II. Szukałem was" poszedłem nastawiony sceptycznie. Informacja, że "jest największą światową produkcją dokumentalną poświeconą polskiemu Papieżowi" bynajmniej mnie nie zelektryzowała. No bo i co z tego, że produkcja jest największa?
Tymczasem obraz ten przemówił do mnie bardziej niż jakikolwiek z dotychczas widzianych. Pomysł na scenariusz (Jarosław Szmidt, Mariusz Wituski) i realizację (reż. Jarosław Szmidt) jest niezwykle prosty. W konwencji reportażu z autentycznym Janem Pawłem II w roli głównej, film odtwarza z zachowanych taśm ważne (najważniejsze?) momenty pontyfikatu. Sięgnięto do archiwalnych zbiorów różnych telewizji i instytucji oraz zbiorów prywatnych, co nie jest niczym nadzwyczajnym. Nadzwyczajny jest znakomity wybór z tej masy materiałów. Układ poniekąd chronologiczny (choć rozpoczyna się od santo subito), poniekąd tematyczny, w efekcie daje poczucie pełni obrazu.
Wielkie tematy pontyfikatu komentują, na ogół ciekawie, czasem bardzo osobiście, wielcy i mniej wielcy świadkowie: Dalajlama, były naczelny rabin Izraela Yisrael Meir Lau, patriarcha Konstantynopola Bartłomiej I, Plácido Domingo, Joaquin Navarro-Valls, znakomita meksykańska watykanistka Valentina Alazraki, kreatorka mody Laura Biagiotti). Do kin film wchodzi 11 marca.