Znicze na placu Trafalgar

Jeśli zamiarem zamachowca, który uderzył na Moście Westminsterskim, było podzielenie Brytyjczyków, to go nie osiągnął. Przeciwnie: przynajmniej na chwilę zniknęły podziały wokół Brexitu.

26.03.2017

Czyta się kilka minut

Przed stacją metra naprzeciwko parlamentu, Londyn, 24 marca 2017 r. / Fot. Jack Taylor / GETTY IMAGES
Przed stacją metra naprzeciwko parlamentu, Londyn, 24 marca 2017 r. / Fot. Jack Taylor / GETTY IMAGES

Dokładnie w pierwszą rocznicę zamachów w Brukseli doszło do kolejnego – na londyńskim Moście Westminsterskim. Podobnie jak w poprzednich atakach na Wyspach, sprawcą okazał się urodzony w Wielkiej Brytanii obywatel tego kraju, inspirowany ideologią islamistyczną. I podobnie jak poprzednio, zamiast dzielić, tragedia ta połączyła londyńczyków – wszystkich nacji, ras i wyznań.

W środę 22 marca zginęły cztery osoby, w tym sprawca, a ok. 40 odniosło rany. W niektórych przypadkach krytyczne, które doprowadziły potem do wydłużenia listy ofiar zamachu – najkrwawszego w Londynie od 2005 r., gdy jednego dnia w serii eksplozji, zorganizowanych przez Al-Kaidę w metrze i autobusie miejskim, zginęły 52 osoby, a 700 zostało rannych.

Atak: rekonstrukcja

Około godziny 14.40 szary samochód marki Hyundai, jadący przez most w stronę siedziby parlamentu, gwałtownie wjechał na chodnik, celowo uderzając w przechodniów. Pierwszą śmiertelną ofiarą był amerykański turysta Kurt Cochran, strącony napołożony kilka metrów niżej betonowy bulwar.

Auto jechało dalej po chodniku, trafiając w kolejne osoby – w większości turystów, w tym w trójkę uczniów z Francji. Do Tamizy wpadła kobieta, turystka z Rumunii, najprawdopodobniej potrącona, którą wyciągnięto potem z rzeki; trafiła do szpitala w ciężkim stanie.

Tymczasem auto przejechało przez most i zatrzymało się po lewej stronie, uderzając w mur okalający Pałac Westminsterski. Zamachowiec wyskoczył z auta i pobiegł w stronę wjazdu do parlamentarnego kompleksu, chronionego policyjną obstawą. Zmierzał do bramy, akurat w tym czasie otwartej, żeby umożliwić ministrom wjazd na głosowanie w izbie. W budynku przebywała też premier Theresa May. Zamachowiec dźgnął nożem nieuzbrojonego policjanta, na którego najpierw trafił – po czym sam padł, rażony kulami obstawy ministra obrony Michaela Fallona.

Atak uruchomił procedurę antyterrorystyczną, paraliżując pracę parlamentu, wywołując dramatycznie wyglądające sceny na ulicach, zatrzymując pracę obu izb, a nawet – w geście solidarności – wstrzymując zaplanowane wcześniej głosowanie w sprawie referendum niepodległościowego w szkockim parlamencie w Edynburgu.

Przez dłuższy czas nie było wiadomo, kto i gdzie atakuje, a także ile jest ofiar. Tymczasem na podjeździe brytyjski wiceministerspraw zagranicznych ds. Bliskiego Wschodu i Afryki, Tobias Ellwood – były oficer armii – usiłował reanimować ranionego policjanta. Na próżno.

Miastu i światu

Pełny obraz wydarzeń wyłaniał się powoli i nie bez problemów.

Już wieczorem jeden z kanałów telewizyjnych mylnie zidentyfikował zamachowca – po czym okazało się, że wskazana osoba przebywa w więzieniu. W nocy policja aresztowała podejrzewanych o potencjalny współudział. Nazajutrz roszczenie do autorstwa zamachu zgłosiło tzw. Państwo Islamskie, nie podając jednak nazwiska swojego rzekomego bojownika – co mogło wskazywać na próbę propagandowego wykorzystania ataku, bez jego rzeczywistej koordynacji.

Tymczasem londyńczycy wracali do normalnych zajęć. Wznowiono obrady parlamentu i otwarto most, na którym doszło do zbrodni. Wszystko po to, żeby pokazać miastu i światu, że terroryzm poniósł porażkę.

Nie zapomniano o ofiarach. Posłowie oddali hołd 48-letniemu policjantowi Keithowi Palmerowi, który oddał życie, broniąc symbolu demokracji i wolności. Wspominano Ayshę Frade – Brytyjkę, córkę Cypryjczyka i Hiszpanki, która zginęła, idąc odebrać córki ze szkoły. Nie pominięto rannych, obywateli wielu krajów, w tym jednej osoby z Polski.

Początkowy brak identyfikacji zamachowca otworzył pole do spekulacji. Zarówno główny finansjer kampanii na rzecz Brexitu, Arron Banks, jak też jego naczelny orędownik, Nigel Farage, uznali za przyczynę zamachu niekontrolowaną imigrację i wyizolowane środowiska imigranckie. Nad Tamizą nie uszła uwagi zbieżna w czasie wypowiedź premier Beaty Szydło o związkach pomiędzy terroryzmem a polityką migracyjną Unii Europejskiej.

Masood vel Elms

Dopiero po 24 godzinach policja upubliczniła tożsamość zamachowca. Okazał się nim 52-letni mężczyzna, ostatnio nazywający się Khalid Masood, ale urodzony w Darford na wschód od Londynu pod nazwiskiem Adrian Elms. Był od dawna znany policji – zarówno ze względu na łamanie prawa, w tym napaść z nożem w 2003 r., jak też ze względu na podejrzenie, iż po swoim przejściu na islam gwałtownie się zradykalizował. Pozostawał jednak, według słów premier May, poza głównym polem zainteresowania służb antyterrorystycznych.

Według wstępnych ocen, Masood vel Elms pasuje do typu zamachowca określanego przez policję mianem „samotnego wilka”, przed którym najtrudniej się obronić – o ile jest to w ogóle możliwe. Mógł mieć wspólników, ale mógł też działać na własną rękę. Mógł inspirować się wezwaniem „kalifatu” do używania samochodów do atakowania cywili w zachodnich miastach, zwłaszcza po zamachach w Nicei i Berlinie. Mógł też szukać zemsty za kolejne porażki, jakich bojownicy tzw. Państwa Islamskiego odnoszą ostatnio na terenie Iraku (zwłaszcza w Mosulu) oraz w Syrii. Mógł jednak kierować się też innymi względami, emocjami czy impulsami.

Z jednej strony jego czyn wpisuje się więc w szablon ataków związanych z dżihadem i przypomina brutalne morderstwo z 2013 r. w dzielnicy Woolwich. Wówczas to starszy szeregowiec armii brytyjskiej Lee Rigby został najpierw celowo potrącony samochodem, a potem zmasakrowany nożem przez dwóch napastników – w imię rzekomej zemsty za muzułmanów zabitych przez wojsko brytyjskie. Także w tamtym przypadku sprawcami byli urodzeni na Wyspie neofici, Brytyjczycy z imigranckimi korzeniami.

Chwila jedności

Ale zbrodnia na Moście Westminsterskim może mieć też coś wspólnego – w swojej wymowie – z zabójstwem Jo Cox, prounijnej posłanki Partii Pracy. Została ona postrzelona i następnie zasztyletowana tuż przed referendum w sprawie Brexitu przez niezrównoważonego psychicznie napastnika, który krzyczał: „Po pierwsze Brytania!”. Coś wspólnego w tym sensie, że jest także przejawem zła, którego przyczyny niebezpiecznie jest upraszczać czy generalizować.

Paradoksalnie, każda taka tragedia przynosi skutki niezamierzone przez terrorystów. Wyrazem tego było wieczorne czuwanie na placu Trafalgar, gdzie tysiące ludzi, o najrozmaitszym pochodzeniu i światopoglądzie, zapaliły znicze i słuchały słów mera Londynu Sadiqa Khana – Brytyjczyka wyznania muzułmańskiego.

Po raz pierwszy od dawna, przynajmniej na chwilę, zniknęły podziały wokół Brexitu. A na głosy sugerujące rozkład społeczeństwa odpowiedziała na Twitterze J.K. Rowling, autorka serii popularnych książek o przygodach Harry’ego Pottera: „Policjant zginął w obronie demokracji parlamentarnej. Poseł ratował mu życie. Pogrążamy się w żałobie, walczymy dalej. To jest ten kraj, w którym żyjemy”. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2017