Zmęczony liberalizm

Prawda o III RP jest złożona: to ani opowieść o sukcesie, ani katastrofa. Nie byliście głupi. Ale bywaliście. Zdając sobie z tego sprawę i nie trzymając się starych przesądów, możecie nie być głupi po szkodzie.

29.08.2016

Czyta się kilka minut

Paweł Śpiewak jako poseł PO w Sejmie. Warszawa, grudzień 2005 r. / Fot. Paweł Kula / PAP
Paweł Śpiewak jako poseł PO w Sejmie. Warszawa, grudzień 2005 r. / Fot. Paweł Kula / PAP

Polski liberalizm jest w głębokiej defensywie i ostatnim tchem walczy o usprawiedliwienie własnego istnienia. Przykładem przygnębiający artykuł Pawła Śpiewaka „Nie byliśmy głupi” („TP” nr 34/16). Wybitny historyk idei i dawny polityk PO usiłuje udowodnić, że idea liberalna, stojąca u źródła III RP, jest słuszna – ale nie jest w stanie podać ani jednego przekonującego argumentu na podparcie swej tezy.

Jego wywód jest czysto subiektywny i odwołuje się przede wszystkim do kategorii estetycznych. Śpiewak darzy „najwyższym obrzydzeniem” władzę autorytarną i antykomunizm wyrażający się obecnie w kulcie żołnierzy wyklętych. Gdy formułuje „dekalog wolnościowca”, pisze o tym, co liberałowie lubią, ale ani razu nie wskazuje na to, w co wierzą – i nie chodzi przecież koniecznie o credo religijne, wierzyć można także w wielkie wartości, „takie jak wolność, godność ludzką”. Te jednak liberałowie jedynie „cenią” – bo i jak mogą w nie wierzyć, skoro „nie ma wyższego powodu, by szanować wolność i liberalne minimum poza tym, że ktoś jednak woli rządy prawa od rządów prawników-populistów”?

Takie podejście spycha liberalizm (czy też demokratyczny liberalizm) do defensywy. Bo rzeczywiście – trudno powiedzieć, czemu porządek dyktatury i elegancja munduru jakiegoś generalissimusa miałyby nam podobać się mniej niż demagogia, za pomocą której politycy zdobywają głosy, i podkasane rękawy ich koszul, gdy na targowiskach przekonują drobnych kupców, że wywodzą się z ludu. Ale liberałowie popierali demokrację nie dla niej samej, tylko dla jej całkiem praktycznych walorów. Choćby tego, że umożliwia bezkrwawą wymianę ludzi u sterów władzy.

Pisząc, że brak „wyższego powodu, by szanować wolność”, prof. Śpiewak grubo przestrzelił. Wystarczy sięgnąć po dzieła takich myślicieli liberalnych jak Lord Acton czy Mirosław Dzielski, by dowiedzieć się, że bez wolności negatywnej trudno mówić o rozwijaniu cnót czy moralnym działaniu.

Te wstrętne lewaki

Relatywistyczne i estetyzujące podejście może prowadzić na manowce: być może to właśnie zauroczenie „piękną wrażliwością społeczną” zawiodło Śpiewaka do „nieopatrznego” głosowania na Partię Razem.

Co ciekawe, wielu liberałów, a nawet konserwatystów (!) popierało to ugrupowanie. Często kierowała nimi moda, wywołana efektem świeżości i wzmocniona sporym potencjałem intelektualnym jego członków. O tym, że jest to partia integralnie lewicowa, o nastawieniu socjalistycznym, wiadomo było od początku jej istnienia. To, że razemowcy ostro krytykują transformację, także nie było niczym zaskakującym. „Lewakami” (nadużywane dzisiaj słowo) nie stali się z dnia na dzień. Niektórzy liberałowie zagłosowali na socjalistów, ponieważ obecni na polskiej scenie politycznej politycy liberalno-demokratyczni zatracili umiejętność rozbudzania emocji. Partia Razem jawiła się jako siła, która potrafiłaby nieco zmienić kurs, w jakim płynie Polska. Jednocześnie, tak mniemam, liczono na to, że nie przesadzi w radykalizmie.

Problem w tym, że liberałowie sami nie wiedzą, w jakim kierunku chcieliby ten kurs zmienić, i właściwie nie wiadomo, czy chcieliby go zmienić z przekonania, czy może z nudy. Przez to nie zauważają, że radykalna, jak na polskie warunki, partia lewicowa mogłaby być dla nich co najwyżej sprzymierzeńcem w wybranych sprawach, całościowo zaś szanowanym i wymagającym intelektualnie przeciwnikiem ideowym. Liberał denerwujący się na „lewaków” za to, że konsekwentnie realizują działania wynikające z ich poglądów i nie chcą z nim śpiewać w jednym chórze – tak w dużej mierze wygląda tekst Pawła Śpiewaka. W dodatku pojawia się w nim nieuczciwy atak na to, że Partia Razem „śmiało podważa liberalny dogmat o potrzebie zachowania niezależności państwa oraz przestrzegania zasad równowagi sił i trójpodziału władzy”. Nic takiego nie miało miejsca. To ugrupowanie od początku nawoływało do opublikowania Wiadomego Wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Przy czym nie ograniczało się tylko do tego, mówiąc, że jego zdaniem od lat łamane są liczne artykuły naszej ustawy zasadniczej, o czym np. Komitet Obrony Demokracji woli milczeć.

Zapatrzony w przeszłość

Smutno się czyta obronę liberalizmu polegającą głównie na wyprowadzaniu złośliwych, ale niezbyt merytorycznych publicystycznych sztychów. W wywodzie prof. Śpiewaka nie ma też patrzenia w przyszłość, dużo za to sentymentalnych odwołań do przeszłości – nie tylko do klasyków, ale także do czasów, gdy polski współczesny liberalizm się kształtował; do nocy realnego socjalizmu, gdy wydawał się być antytezą totalitaryzmu. Przy okazji można odnieść wrażenie, że autor niezbyt odnajduje się w teraźniejszości, a może nawet mało go interesuje współczesne wcielenie polskiego liberalizmu, bo stwierdza, że myślenie liberalne jest dziś obecne jedynie w „Przeglądzie Politycznym” (a co np. z o wiele bardziej opiniotwórczymi mediami, takimi jak „Liberté!” lub „Kultura Liberalna”?) Określa też kwartalnik „Nowy Obywatel” mianem... portalu.

Rozumiem, że praktyka rządzenia ­PiS-u, a także wizja polityki Jarosława Kaczyńskiego mogą się Śpiewakowi nie podobać. Powinien jednak zauważyć, że obecny kryzys nie wziął się znikąd. Rację ma, pisząc, że zasada „checks and balance” zajmuje w liberalnym myśleniu o ustroju ważne miejsce – tyle że nie wspomina ani słowem o tym, że sędziowie Trybunału Konstytucyjnego na opinię zaangażowanych politycznie mocno zapracowali, i to długo przed obecnym konfliktem. Od liberałów oczekiwałbym odpowiedzi na pytanie, co zrobić, by w przyszłości nie powtarzały się karygodne przypadki aktywizmu sędziowskiego, polegającego np. na występowaniu w obronie własnego środowiska zawodowego, kierowaniu się „dobrem budżetu” zamiast Konstytucją lub nadużywaniu jej artykułu 2. w celu podpierania własnych decyzji, gdy nie ma możliwości powołać się na inny fragment ustawy zasadniczej. Zewsząd słyszymy o upadającej demokracji – a przecież zagrożeniem dla niej są także wychodzący poza swoje kompetencje sędziowie.

Czas na korektę

Podobnie sprawy się mają z kwestiami społeczno-gospodarczymi. Niedomogi naszego systemu po 1989 r. wynikały z tego, że decydenci nie wiedzieli, czego chcą. Zabrakło wizjonerstwa w budowaniu ram instytucjonalno-prawnych, w których może rozwijać się gospodarka rynkowa. Wiele działo się przypadkowo. Liberałowie nie doczytali też wywodów Adama Smitha na temat szokowego otwierania się na handel międzynarodowy i nie posłuchali Miltona Friedmana, przestrzegającego przed zbyt szybką prywatyzacją.

Prof. Śpiewak może lekceważyć tezy o podbijaniu Polski przez zachodni kapitał i istnieniu elity kompradorskiej. Nasz kapitalizm spotyka się często z przesadną krytyką, jednak o tym, że państwo polskie ma cechy organizmu pasożytniczego, mówią także ludzie dalecy od etatyzmu. System emerytalny był przez lata wielką pompą, ssącą pieniądze z kieszeni obywateli i wtłaczającą ją na konta powszechnych towarzystw emerytalnych, których liberałowie spod znaku Nowoczesnej bronią z uporem godnym lepszej sprawy, choć są jednym z głównych winowajców rosnącego w Polsce długu publicznego. Przykłady transferowania publicznych pieniędzy do różnych firm czy też utrzymywania grupowych przywilejów można zresztą mnożyć, podobnie jak innych patologii na styku polityki i biznesu. Jeśli to nie jest problemem zdaniem prof. Śpiewaka, to co nim jest?

Liberalna intuicja w tematyce gospodarczej jest bardzo potrzebna, nie może się ona jednak ograniczać do skądinąd koniecznego (zwłaszcza obecnie, gdy rząd szykuje nam rekordowo wysoki deficyt w 2017 r.) pilnowania dyscypliny budżetowej. Krytykujemy 500 plus za to, że jest kosztownym sposobem na redystrybucję pieniędzy do kieszeni także tych, którzy ich nie potrzebują? Słusznie, ale w takim razie trzeba zaproponować w zamian coś, co zniweluje problemy, z którymi rząd chce walczyć za pomocą tego narzędzia. I nie trzeba koniecznie obierać kursu w stronę socjaldemokracji. Przeciwnie, liberalizm gospodarczy ma także tradycje mądrej polityki społecznej i porządkującej – by wspomnieć niemieckich ordoliberałów albo wymienionego już wcześniej Miltona Friedmana.

Wizja prof. Śpiewaka nie będzie intelektualnym podglebiem dla budowy racjonalnej opozycji. Coś takiego rodzi się nie z narzekania, tylko z krytycznego podejścia do własnej spuścizny. To subiektywna propozycja, ale wydaje mi się, że wiele mogłaby tu wnieść „wspólnotowa korekta” liberalizmu i sięgnięcie do chrześcijańskich korzeni naszej cywilizacji. W czasach, gdy podział na prawicę i lewicę powoli zastępuje podział na globalistów i lokalistów, warto obronę praworządności i wolności jednostki przed rozrostem państwa wiązać z walką z kosmopolityzmem i z dbałością o silne państwo, będące obrońcą wolności. ©

​STEFAN SĘKOWSKI jest politologiem i zastępcą redaktora naczelnego internetowego miesięcznika idei „Nowa Konfederacja”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2016