Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
We wtorkowe przedpołudnie 26 lipca do kościoła w niewielkiej miejscowości Saint-Étienne-du-Rouvray nieopodal Rouen wtargnęło dwóch nastolatków uzbrojonych w noże. 85-letni ks. Jacques Hamel kończył właśnie odprawiać mszę św., w której prócz niego uczestniczyły jeszcze dwie zakonnice i dwie osoby świeckie. Napastnicy podeszli do księdza i kazali mu uklęknąć. Jeden z nich poderżnął mu gardło, drugi podobno filmował w tym czasie całe zdarzenie. Zranili też pozostałych zakładników. Jednej z sióstr udało się jednak wymknąć i wezwać policję. Kiedy powołujący się na związki z tzw. Państwem Islamskim młodzi zabójcy wyszli na plac przed świątynią, zostali zastrzeleni.
Wiadomość o napaści na kościół i śmierci ks. Hamela wywołała wstrząs nie tylko we Francji. Miejscem, w którym podawano ją sobie z ust do ust ze szczególnym przejęciem, był Kraków. Miasto zapełniało się właśnie pielgrzymami przybywającymi na Światowe Dni Młodzieży. Nie przesadzę, jeśli powiem, że obawa, iż w czasie ŚDM może dojść do aktów terroru, była powszechna. Wśród kolorowych grup z zagranicy była też 350-osobowa grupa pielgrzymów z diecezji Rouen. Towarzyszący jej abp Dominique Lebrun podjął decyzję, że wraca do ojczyzny, aby spotkać się z rodziną zamordowanego księdza i ofiarami napadu. „Najłatwiejszym rozwiązaniem byłaby zemsta i gniew. To wszystko mogłoby nas jednak udusić. To, co przeżyliśmy, możemy przezwyciężyć dzięki Chrystusowi i dzięki nadziei, którą On niesie”, powiedział na konferencji prasowej rzecznik francuskiego Episkopatu.
Potem zaczęły napływać kolejne informacje. Okazało się, że ks. Hamel był osobą nietuzinkową, szczególnie gdy chodzi o dialog międzyreligijny. W 2000 r., kiedy był jeszcze proboszczem w Saint-Étienne-du-Rouvray, jego parafia udostępniła wspólnocie muzułmańskiej teren pod budowę meczetu. To w tym meczecie odbywały się uroczystości pogrzebowe żołnierza Imada Ibn Ziatena, który w marcu 2012 r. został zastrzelony przez terrorystę przyznającego się do związków z Al-Kaidą. Matka żołnierza, Latifa Ibn Ziaten, założyła organizację Imad Ibn Ziaten pour la Jeunesse et la Paix (Imad Ibn Ziaten dla Młodości i Pokoju), która ma przeciwdziałać radykalizowaniu się młodych muzułmanów.
W ostatnich latach ks. Hamel regularnie spotykał się z imamem Mohammedem Karabilą, przewodniczącym Rady Muzułmańskiej Górnej Normandii. „Wszystkie nasze modlitwy są przy jego rodzinie i społeczności katolickiej. Jesteśmy oszołomieni”, oświadczył imam na wieść o śmierci katolickiego kapłana. W oświadczeniu nazwał go swoim przyjacielem. Francuska Rada Kultu Muzułmańskiego wezwała duchownych i wiernych, aby wyrazili solidarność z katolikami z powodu „podłego zabójstwa” ks. Hamela, a w niedzielę 31 lipca udali się do znajdujących się w ich sąsiedztwie kościołów, by wziąć udział w nabożeństwach.
W Polsce na pewno trudno byłoby o powszechne zrozumienie dla otwartej postawy ks. Hamela. Zresztą nie tylko w Polsce. Dziś w całej Europie ludzie zadają sobie pytanie: czy nie byliśmy zbyt ufni, zbyt gościnni, zbyt tolerancyjni? Kiedy słyszę takie pytania – które właściwie są danymi z góry odpowiedziami – myślę o niezwykłej odwadze tego duchownego. Wszystko wskazuje na to, że napastnicy wybrali ofiarę nieprzypadkowo. Człowiek szukający porozumienia to dla radykałów wszelkiej maści ogromne zagrożenie. Terrorystom działającym w Europie zależy przede wszystkim na podsycaniu wrogości wobec muzułmanów. Jedyne, co potrafią, to zarządzać strachem, dlatego robią wszystko, by strachu było jak najwięcej.
Nie bądźmy wspólnikami strachu. ©