Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Powstaje zatem wrażenie, jakby w partii rządzącej ustalono podział ról: przywództwo zajmuje stanowisko umiarkowane, poseł z Lublina zaś jest zagończykiem. Jeśli podział ról jest faktem, to znaczy, że przy różnicy używanych środków cel jest ten sam. Tym celem byłoby zdestabilizowanie prezydenta przy pomocy - domniemanych lub prawdziwych - jego problemów zdrowotnych.
Jakkolwiek by ze zdrowiem Lecha Kaczyńskiego było, nie może to być przedmiotem politycznej rozgrywki. Jeśli prezydent jest zdrów, byłoby to - tylko - wykorzystywanie pewnej medialnej niezręczności Pałacu Prezydenckiego i PiS-u w reakcjach na zaczepki Palikota. Jeśli prezydent choruje, byłoby to - dodatkowo - wykorzystywanie cierpienia człowieka chorego.
Są kraje, w których cyklicznie podaje się do publicznej wiadomości raport o stanie zdrowia głowy państwa. W Polsce nie było dotąd takiego zwyczaju, nie istnieje też taki prawny obowiązek. Taki zwyczaj można wprowadzić, można nawet wprowadzić taki obowiązek (zresztą nie tylko w odniesieniu do prezydenta). Dawałoby to życiu publicznemu pewne pożytki, pod warunkiem, że podawane informacje byłyby prawdziwe (we Francji przez wiele lat publikowano raporty poświadczające dobry stan zdrowia François Mitterranda, podczas gdy prezydent ciężko chorował).
Można przyjąć taki model, można inny. Ważne, by zawsze robić to z klasą.