Zdążyć przed boreliozą

Wszechobecne straszenie kleszczami nie jest bezpodstawne: jest ich z roku na rok coraz więcej. I coraz częściej są nosicielami groźnych dla ludzi patogenów. A do szczepionki jeszcze daleko.

04.07.2016

Czyta się kilka minut

 / Fot. Richard Bartz; MUNICH MAKRO FREAK / WIKIPEDIA.COM
/ Fot. Richard Bartz; MUNICH MAKRO FREAK / WIKIPEDIA.COM

Najgorzej jest wiosną. Wtedy przynosi się z terenu po kilka kleszczy dziennie, a więc kilkadziesiąt miesięcznie. Najwięcej łapie się w wysokich trawach, paprociach, w uprawach leśnych. Tam, gdzie sucho. Nie w starodrzewach, a raczej w młodnikach. Tam, gdzie buszuje zwierzyna – mówi Katarzyna Mruk, leśniczy Sobieszewa z Nadleśnictwa Gdańsk. – Ten rok w ogóle jest jakiś wyjątkowy, złapałam ich już więcej niż przez trzy ostatnie lata razem wzięte.

Dla kogoś, kto pracuje w lesie, kleszcze to codzienność. Tak samo jest zresztą z właścicielami psów wydłubującymi pasożyty ze swoich pociech. Cała reszta przypomina sobie zwykle o krwiopijcach wczesną wiosną, wraz z nadejściem pierwszych ciepłych dni. Podobnie było w tym roku. Na początku kwietnia Sanepid ogłosił: z uwagi na łagodną zimę kleszcze ruszą na nas ławą.

Żarłoczny jak nimfa

Kleszczowa armia to dość liczna rodzina. Do dziś odkryto około 825 gatunków tych pajęczaków, z czego od 18 do 20 stale występuje w Polsce. Ta liczba nie jest jednak niezmienna, zdarza się, że i obcy gatunek – choćby z południa Europy – zostanie tu zawleczony przez migrującego ptaka czy inne zwierzę. Potencjalnie groźne są dla człowieka wszystkie z nich, w praktyce wiele gatunków trzyma się od nas z dala. Choćby taki Ixodes hexagonus, bardzo liczny w środowisku miejskim, jednak pasożytujący niemal wyłącznie na jeżach. – Uznaje się, że niemal 100 proc. odkleszczowych chorób, z którymi mamy do czynienia w Polsce, pochodzi od gatunku kleszcz pospolity – mówi Krzysztof Dudek z Instytutu Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Amerykanie mają swoje kleszcze, jak jeleni i pacyficzny, ale tak naprawdę to wszystko bardzo podobne organizmy, właściwie nie do odróżnienia gołym okiem. Wszystkie wyglądają jak drobina ziemi z ośmioma nogami.

Życie kleszcza dzieli się na trzy etapy. Wczesną wiosną ze ściółki wygrzebują się dorosłe samice, by złożyć tysiące jaj. Latem wykluwają się z nich larwy. Przezroczyste, o średnicy ułamków milimetra, polują na małe ssaki i ptaki, a czasem i na człowieka. Najedzona larwa odczepia się od dawcy, przeobraża się w drugie stadium – nimfę. Ta żeruje na niskich roślinach, w trawach i paprociach, ale skacze nawet na półtora metra. Na czczo ma wielkość główki od szpilki, opita krwią – nawet centymetr. Gdy się pożywi i przezimuje, przeistoczy się w formę dorosłą, tzw. imago, półcentymetrowego wielkoluda, który podobnie jak poprzednie wcielenia czaić się będzie w trawach, niskich roślinach, na krzewach. Bo to właśnie tam, np. w leszczynowym gąszczu, lubią bywać jego ofiary.

Ale tak naprawdę z punktu widzenia człowieka wcale nie jest istotne, jaki gatunek go ugryzł i w którym stadium. Ważniejsze są konsekwencje.

Wszystko rozbija się o patogeny, których kleszcze bywają nosicielami. Najczęściej – bakterii z rodzaju Borrelia, wywołujących boreliozę (zwaną też chorobą z Lyme). Po raz pierwszy zidentyfikowano ją w 1975 r. Od tamtej pory rośnie zarówno liczba zachorowań, jak i jej geograficzny zasięg. Kiedy w 1982 r. w Stanach Zjednoczonych rozpoczęto monitorowanie choroby, odnotowano 491 przypadków. W samym tylko 2004 r. – niecałe 20 tys. W Europie co roku obserwuje się aż 60 tys. zachorowań na boreliozę.

Dla leśników to wręcz choroba zawodowa. Wciąż słabo zbadana, wywołuje odmienne objawy u różnych osób. Jedni cierpią na bóle stawów, inni mają objawy neurologiczne, u jeszcze innych choroba przez długie lata potrafi niezauważona czekać w uśpieniu. Ale nie każdy kleszcz jest nosicielem. Dokładnych liczb brakuje, przyjmuje się jednak, że w Polsce kilkanaście procent tych pajęczaków jest zakażone groźnymi patogenami. Najwięcej na Podlasiu, Warmii, Mazurach i Mazowszu.
Co wcale nie znaczy, że gdzie indziej ich nie ma. – Czytałem kiedyś o badaniach, z których wynikało, że w okolicach Katowic nawet 60 proc. pasożytów może być ich nosicielami – mówi Krzysztof Dudek.

Na szczęście wcale nie jest tak, że ugryzienie zarażonego kleszcza równa się chorobie. Im dłużej siedzi on w skórze, tym większe jej prawdopodobieństwo. Układ odpornościowy człowieka radzi sobie z niewielkimi ilościami patogenów, ale z czasem staje na straconej pozycji. By doszło do trwałego przekazania bakterii Borrelia, kleszcz musi tkwić w ciele gospodarza kilkanaście godzin, czasem nawet całą dobę. Ale już np. riketsje, bakterie mogące wywołać gorączkę plamistą, przechodzą na żywiciela znacznie szybciej. Wirus z Powassan o nawet 10-procentowej śmiertelności – w kwadrans.

Witajcie w raju

Szybciej, więcej, groźniej – wszechobecne straszenie kleszczami nie jest bezpodstawne. – Nawet nie chodzi o to, że kleszczy jest z roku na rok coraz więcej, ale coraz częściej są nosicielami wspomnianych patogenów – mówi Dudek. – Kiedy Niemcy porównali liczbę zarażonych kleszczy w latach 80. XX w. i obecnie, wyszło im, że jest ich dziś dwa razy więcej.

Wytłumaczenie takiego stanu rzeczy brzmi dziwnie znajomo. Jeśli coś dzieje się nie tak, jak dotychczas, zwykle chodzi o ocieplenie klimatu. Zarówno kleszcze, jak i ukryte w ich organizmach drobnoustroje łatwiej przeżywają łagodne zimy. Do tej pory uważano, że wystarczy krótki, siarczysty mróz, by zdziesiątkować zahibernowaną populację pajęczaków. M.in. dlatego wolne od nich były lasy Kanady. Dziś kleszcze przekroczyły już północną granicę USA, a naukowcy winią za to nieubłagany wzrost średniej temperatury w zimowych miesiącach.

A więc liczą się nie ekstrema, lecz tendencja. Oraz dłuższe wiosna i jesień. Gdy wcześniej robi się ciepło, a później – zimno, rośnie prawdopodobieństwo znalezienia gospodarza, a tym samym przeżycia. Europa Środkowo-Wschodnia – witajcie w kleszczowym raju!

Ale jest i druga hipoteza. Jej autorem jest dr Richard Ostfeld z Instytutu Studiów nad Ekosystemami im. Mary Flagler Cary, który stwierdził, że wzrost powszechności patogenów w populacji kleszczy związany jest ze spadkiem bioróżnorodności w danym środowisku. Gdy brakuje różnorodnych żywicieli, pasożyty częściej trafiają na gryzonie, które występują w każdym, nawet mocno zdegradowanym otoczeniu. A że myszy czy szczury często są też nosicielami groźnych drobnoustrojów, kręta droga bakterii do człowieka staje się autostradą. Hipotezę dr. Ostfelda początkowo potwierdzały jedynie modele komputerowe, z czasem również obserwacje. Badania w tym kierunku prowadzą także polscy naukowcy z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Umieszczają oni w terenie repelenty, mające wyeliminować ze środowiska określony gatunek, np. jaszczurki zwinki, która jest częstym gospodarzem dla kleszczy, ale i słabym rezerwuarem dla chorobotwórczych drobnoustrojów.

– Istotą naszych badań jest odpowiedź na pytanie, czym musi się charakteryzować dane środowisko, by te patogeny były w kleszczach obecne – mówi Krzysztof Dudek. Wyniki mają być znane najwcześniej w 2018 r.

Kleszcz w krzyżowym ogniu

Na boreliozę najprościej byłoby się pewnie zaszczepić, ale ta perspektywa zdaje się jeszcze daleka. Co prawda do 2002 r. na amerykańskim rynku dostępna była szczepionka Lymerix, ale wycofano ją z uwagi na nikłe zainteresowanie klientów. Jej stosowanie było uciążliwe: wymagała trzech wstępnych dawek i corocznej dawki wzmacniającej. Na temat jej skutków ubocznych krążyło wiele legend, chociaż badana była wzdłuż i wszerz i nigdy nie udowodniono, by w jakikolwiek sposób mogła szkodzić.

Nad nowymi szczepionkami pracuje dziś kilka laboratoriów na całym świecie. W latach 2013-14 austriacka firma farmaceutyczna Baxter prowadziła próby z preparatem podobnym do wspomnianego Lymerix. Inną drogę obrał zespół pod kierownictwem dr. Thomasa Mathera z Uniwersytetu Rhode Island. Naukowiec zyskał nawet przydomek „The Tick Guy” – facet od kleszczy. Jest pierwszą osobą, do której wydzwaniają amerykańscy dziennikarze, gdy zaczyna się kleszczowy sezon.

– Nasze badania mają na celu znalezienie składników szczepionki w ślinie kleszcza, w której nie ma bakterii – mówi „Tygodnikowi” dr Mather. – Chcemy wynaleźć szczepionkę o szerokim zastosowaniu, bo zwykły kleszcz jeleni może być nosicielem aż pięciu różnych patogenów niebezpiecznych dla ludzi.

W ślinie kleszcza jeleniego dr Mather szuka czegoś, co skłoni organizm – na razie myszy, z czasem i człowieka – do odpowiedzi na kolejne ukąszenia kleszcza. Potencjalne odkleszczowe patogeny dostaną się w immunologiczny ogień krzyżowy, a to uniemożliwi rozwój infekcji.

Jest jeszcze jedna korzyść. Dr Mather chce, by kolejne ugryzienia swędziały. Dzięki temu ofiara łatwo zlokalizuje pasożyty na skórze i pozbędzie się ich, zanim dojdzie do zakażenia.

Ale wszystkie te szczepionki są jeszcze pieśnią przyszłości (dostępna jest jedynie ta na kleszczowe zapalenie mózgu). Ugryzienia nie czuć, a coraz częściej w zamian za porcję krwi pasożyt rewanżuje się nam drobnoustrojami. Dlatego na razie muszą wystarczyć proste rady leśników. Prysznic po powrocie z lasu, zmiana ubrania (kleszcz może przeczekać całą noc w fałdzie materiału) i dokładne oględziny skóry. I na tyle szybkie wyciąganie znalezionych w skórze pasożytów, by boreliozę po prostu wyprzedzić. ©

JAK SIĘ CHRONIĆ
PRZED WYJŚCIEM DO LASU
– Użyj środka odstraszającego kleszcze.

PO POWROCIE Z LASU
– Weź prysznic.
– Dokładnie obejrzyj skórę – nie zaniedbuj tego nawet po użyciu środka przeciw kleszczom.
– Zmień ubranie.
– Jeśli znajdziesz kleszcza, usuń go jak najszybciej. By doszło do trwałego przekazania bakterii Borrelia, kleszcz musi tkwić w ciele kilkanaście godzin.
– Nie smaruj kleszcza tłuszczem ani nie wykręcaj. Wyciągnij go zdecydowanym szarpnięciem pęsety. Jeśli nie wyjdzie cały – udaj się do lekarza.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz i pisarz, wychowanek „Życia Warszawy”, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Opublikował książki „Hajstry. Krajobraz bocznych dróg”, „Kiczery. Podróż przez Bieszczady” oraz „Pałace na wodzie. Tropem polskich bobrów”. Otrzymał kilka nagród… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 28/2016