Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przed 75. rocznicą końca II wojny światowej, w rosyjskim Twerze, na polecenie miejscowej prokuratury zdemontowano tablicę upamiętniającą Polaków zamordowanych w tutejszym więzieniu NKWD i tablicę upamiętniającą wszystkie ofiary Stalina. Prokurator uznał, że znajdują się one pod niewłaściwym adresem – wisiały na gmachu byłego więzienia – i nadmienił, że w archiwach służb specjalnych jest 60 tomów akt dotyczących egzekucji; wcześniej strona rosyjska nie ujawniała informacji o tych dokumentach. Grupa członków Rosyjskiej Akademii Nauk zaprotestowała przeciw demontażowi: „To wyjątkowy cynizm, bezczeszczenie pamięci niewinnych ofiar”. Konsekwentnie protestuje też Stowarzyszenie Memoriał.
Wiosną 1940 r. w piwnicach tego gmachu NKWD rozstrzelało 6,3 tys. Polaków z obozu Ostaszkowa; mord był częścią zbrodni katyńskiej. W 1991 r. administracja Tweru ufundowała tablicę „Pamięci zamęczonych”, a rok później z inicjatywy Rodzin Katyńskich zawisła tablica poświęcona zamordowanym Polakom.
Rosyjskie władze uznają, że zbrodni katyńskiej dokonało NKWD, jednak nie pasuje ona do heroicznej wersji historii lansowanej przez Kreml. Pamięć o ofiarach stalinizmu była dotąd z niechęcią tolerowana. Czy demontaż to sygnał, że czas tolerancji się skończył? ©
Więcej na blogu autorki na stronie „TP”.