Zawód: przestępca

Gdyby żył, miałby sześćdziesiąt siedem lat, choć po obejrzeniu tego filmu trudno uwierzyć, że naprawdę go już nie ma. Albo że w ogóle kiedykolwiek istniał.

13.09.2021

Czyta się kilka minut

Kadr z filmu „Najmro. Kocha, kradnie, szanuje” /
Kadr z filmu „Najmro. Kocha, kradnie, szanuje” /

Sam życiorys Zdzisława Najmrodzkiego przyprawia o zawrót głowy. Doczekał się świetnego przedstawienia w Teatrze Miejskim w Gliwicach, bardzo zresztą filmowego, lecz to, co zrobili twórcy „Najmro. Kocha, kradnie, szanuje”, przypomina jeszcze bardziej rozpędzony rollercoaster. Debiutant Mateusz Rakowicz zabiera nas w szaloną jazdę nie tyle do późnych lat 80. i początków III RP, ile raczej do zbiorowego imaginarium narosłego wokół tamtych epok. Postać „króla ucieczek” jest tu pretekstem do wytarzania się z dziką rozkoszą w rodzimej popkulturze tamtych lat. Efekt? Tak dobrego kina rozrywkowego nie mieliśmy ­dawno.

Grany przez Dawida Ogrodnika tytułowy bohater, czyli przystojny wąsacz, włamywacz i złodziej samochodów, 29 razy zdołał wystrychnąć na dudka organy ścigania. W 1988 r., mając naprzeciw siebie znienawidzoną przez większość rodaków Milicję Obywatelską, stał się wcieleniem antysystemowca, symbolem wolności i oporu, żywym dowodem na to, że „państwo nie daje rady” – w dodatku obdarzonym szelmowskim wdziękiem. Scenariusz Rakowicza i Łukasza M. Maciejewskiego rozdaje karty niby znaczone (przez lokalny mit i uniwersalne wzorce kulturowe), ale – także dzięki aktorskim kreacjom – cudownie odświeżone.

Oto główni antagoniści Najmrodzkiego dobrani na zasadzie znanego gatunkowego schematu: porucznik Barski (Robert Więckiewicz) i sierżant Ujma (Rafał Zawierucha). Jeden to ambitny i kanciasty prowincjusz, drugi zaś jest ofermowatym gryzipiórkiem. Dynamiczna, acz szorstka relacja między milicjantami tudzież zabawa w kotka i myszkę uprawiana przez całą trójkę napędzają i jednocześnie świetnie zagęszczają akcję. Jej najważniejszym paliwem są oczywiście bezczelne włamania do pewexów, szaleńcze pościgi polonezami, coraz zmyślniejsze ucieczki z zakładów karnych. Jednakże energia „Najmro” bierze się przede wszystkim z przepysznej kreacji świata przedstawionego. Po prostu strasznie chce się w nim przebywać.

Zwłaszcza w rozwibrowanej „ejtisowej” części tej historii, kiedy legenda przebiegłego kryminalisty była w pełnym rozkwicie. Kamera Jacka Podgórskiego porywa wówczas w dyskotekowo-dancingowy trans, a rzeczywistość sprawia wrażenie przepuszczonej przez kolorowe szkiełko. Stąd obsypany brokatem PRL, z kolorystyczną dominantą indygo i ostrej miedzi, wygląda chwilami wręcz psychodelicznie. Filmowany pod dziwacznymi kątami, teledyskowo zmontowany obraz Rakowicza klisze gatunku zwanego kinem milicyjnym zamienia jeśli nie w złoto, to z pewnością w lśniące cekiny. Brawurowo fetyszyzuje scenografię, kostiumy, rekwizyty i charakteryzację, nade wszystko jednak czerpie garściami z dobrze znanego polskim widzom uniwersum. Znajdziemy w nim kultowe dzisiaj peerelowskie filmy („Klątwa Doliny Węży” Marka Piestraka, uchodząca przez lata za najgorszy polski tytuł wszech czasów, doczekała się tu zasłużonej rehabilitacji), a obok popularne seriale, kreskówki, audycje radiowe i programy telewizyjne na czele z „997”.

Owe cytaty, chociaż wprost wylewają się z ekranu, są organicznie wrośnięte w tkankę filmu. Reżyser opowiada nimi o pewnym umownym czasie i zarazem o swym bohaterze, podrasowując w ten sposób biografię i tak już większą niż życie. W filmie wyprzedza ona również swoje miejsce i czas – patrz fragment, gdzie Najmro zdążył przejrzeć psychologię marketingu, zanim stało się to modne. Obraz urokliwego złodzieja raz po raz płynnie przechodzi w portret rozbestwionego swą popularnością showmana, by nie rzec: celebryty, a może nawet wielce utalentowanego performera, co Dawid Ogrodnik odgrywa dziarsko, dwuznacznie i całym sobą.

To film, który opowiada obrazem i nic dziwnego – Rakowicz, z wykształcenia rysownik, pracował wcześniej przy storyboardach (obrazkowych scenopisach filmowych), potrafi więc nakreślić klimat epoki czy ustrojowe przemiany w celnym komiksowym skrócie. Kiedy Zdzisław odbywa kolejną odsiadkę, wystarczy kilka znaków, by świat obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni. W telewizji pada właśnie mur berliński, milicja przemalowuje się na policję, orzeł zyskuje koronę, dziewczyna z kasy kina trafia do wypożyczalni kaset wideo, zaczynają się „bandyckie” lata 90… Jeszcze lepiej słychać ową rewolucję na ścieżce dźwiękowej, nad którą czuwał Andrzej Smolik. Wcześniej układała się w przebojową playlistę, od Niemena do Maanamu, od Jantar i Sośnickiej po Urszulę i Zauchę, a kiedy Beata Kozidrak rozpaczliwie pytała „Co mi, Panie, dasz w ten niepewny czas?!”, czuliśmy się jeszcze bardziej u siebie w domu. Wraz ze skrętem w nową dekadę film gwałtownie zmienia atmosferę i fonosferę, wchodzi w jednostajny rytm techno, staje się upiorną podróżą „na kwasie”. Najmrodzki zaś, rozpoczynający właśnie zupełnie nowy etap, musi stawić czoło komuś znacznie groźniejszemu niż stróże prawa.

Podtytułem „Kocha, kradnie, szanuje” można by też opisać – rzecz jasna, z przymrużeniem oka – reżyserską strategię, wyrastającą z wielkiej miłości do kina, ze znajomości jego reguł i osiągnięć. Najważniejsze, że w tej zwariowanej zabawie wszystko ze sobą „trybi”, również wątki oraz postacie z drugiego i trzeciego planu. Nawet te ryzykowne, ocierające się o karykaturę, jak np. hipisowsko wyzwolona matka bohatera (Dorota Kolak) czy pracująca na sukces filmowego Najmro „ferajna”: Sandra Drzymalska, czyli „Młoda”, Andrzej Andrzejewski jako „Teplic”, a zwłaszcza Jakub Gierszał w fantastycznej, jakże rozwojowej roli „Antosa”. Udaje się w tym filmie zachować także dość chybotliwą równowagę między zgrywą i powagą, przerysowaniem i lekkością. Weźmy choćby scenę erotyczną z udziałem Zdzisława i Teresy – potrafi być równocześnie ironiczna i seksowna. Zresztą Marta Wągrocka gra ukochaną głównego bohatera w taki sposób, jakby doskonale wyczuwała, iż występuje w czymś więcej niż awanturnicza komedia w stylu retro. Ale gdyby „Najmro” miał pozostać tylko nią i niczym więcej, należałoby zapytać: właściwie dlaczego nie?©

NAJMRO. KOCHA, KRADNIE, SZANUJE – reż. Mateusz Rakowicz. Prod. Polska 2021. Dystryb. Mówi Serwis. W kinach od 17 września.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 38/2021