Zakładnik resetu

Jeden z najczarniejszych charakterów naszych czasów, "handlarz śmiercią", niekoronowany król nielegalnego rynku broni stanie przed amerykańskim sądem.

30.11.2010

Czyta się kilka minut

Wokół aresztowania Wiktora Buta w Tajlandii dwa i pół roku temu oraz jego niedawnej ekstradycji do USA rozpętano kampanię medialną po obu stronach oceanu. I Rosja, i USA dołożyły starań, aby "przechwycić" Buta - źródło ciekawych informacji o prawdopodobnych powiązaniach członków rosyjskiej elity politycznej z czarną strefą handlu bronią. Udało się Amerykanom; pierwsza rozprawa przed sądem w USA odbędzie się w styczniu 2011 r.

Jednak znawcy tematu twierdzą, że Rosjanie i Amerykanie już dogadali się, jak rozwikłać ten niewygodny węzeł sprzecznych interesów. Ciągle obowiązuje niepisana umowa między Kremlem a Białym Domem: najważniejsze to nie zaszkodzić ciepłemu "resetowi".

Tylko czy "reset" w relacjach amerykańsko--rosyjskich wytrzyma "próbę Buta"?

Na zapleczu sklepiku z bronią

But został aresztowany w marcu 2008 r. w Bangkoku. Wąsaty, otyły mężczyzna w średnim wieku, ani przystojny, ani szpetny, w pomarańczowej koszuli - nie wyróżniał się niczym z tłumu turystów, z którymi przyleciał do Tajlandii. Prasa pisała, że była to pułapka zastawiona przez amerykańskie służby specjalne, od dawna mające na oku tego byłego radzieckiego lotnika, który prowadził intratny biznes: woził samolotami broń - kiedy trzeba i gdzie trzeba: do Angoli, Afganistanu, Sierra Leone itd. Jego brawurowe eskapady i skandale stały się kanwą hollywoodzkiej produkcji "Pan życia i śmierci"; w rolę główną wcielił się Nicolas Cage.

W bujnym życiu Buta filmowa fikcja i rzeczywista rzeczywistość stale się przeplatają.

Po raz pierwszy w pole widzenia szerokiej publiczności dostał się w 2000 r.: w raporcie ONZ został wymieniony z nazwiska i wskazany jako dostawca nielegalnej broni. Później informacje zawarte w raporcie próbowano zdezawuować. Sam But zawsze twierdził, że jest niewinny jak niemowlę i nie robi nic, co wykraczałoby poza ramy prawne. Tego stanowiska trzyma się do dziś.

Jego aresztowanie było efektem operacji amerykańskich agentów DEA (agencja ds. zwalczania narkotyków), którzy podając się za przedstawicieli kolumbijskiej partyzantki FARC, zawarli z nim transakcję na nielegalne dostawy broni. Wymiar sprawiedliwości w USA zarzuca więc teraz Butowi współpracę z terrorystami i zamach na życie obywateli USA - a to przestępstwa zagrożone wysokimi karami, do dożywocia włącznie.

Nielegalny handel bronią zawsze był przedmiotem zainteresowania wywiadów. Według rosyjskiego adwokata, który występował przed sądem w sprawach objętych tajemnicą państwową, "dostawy broni, w tym również tajne, zawsze są kontrolowane przez państwo; jeżeli Wiktor But handlował bronią, to wyłącznie za wiedzą i zgodą władz Rosji". But może zatem dysponować unikatową wiedzą o powiązaniach członków rosyjskiej elity ze światkiem nielegalnego handlu bronią. "Bo jak to się mogło stać, że szeregowy biznesmen może handlować bronią jak pestkami słonecznika i zarabiać na tym miliony?" - pyta w komentarzu publicysta Witalij Portnikow.

Czy właśnie ze względu na jego wiedzę o powiązaniach politycznej "wierchuszki" z czarnym rynkiem broni rosyjska dyplomacja przez cały czas pobytu Buta w tajlandzkim więzieniu robiła wszystko, by go wyrwać z rąk obcej Temidy?

W końcu, jak wynika z publikacji amerykańskich gazet, same Stany też nie są "białe i puszyste": But miał okazywać pomoc Pentagonowi w Iraku i Afganistanie. W 2006 r. prezydent Bush podpisał wprawdzie dekret o zamrożeniu amerykańskich kont Buta, ale to nie przerwało jego współpracy z Amerykanami. Jak widać, człowiek do czarnej roboty może się przydać wszystkim, którzy prowadzą wojny.

Przeciąganie liny

Po długim serialu z życia karaluchów w tajlandzkim więzieniu (But skarżył się na fatalne warunki sanitarne w celi), kolejną sceną show z udziałem Buta były migawki z jego spiesznej ekstradycji. Szczupły (widocznie więzienny wikt mu nie służył) mężczyzna w hełmie i kamizelce kuloodpornej na lotnisku w Bangkoku, w otoczeniu ochrony przygotowuje się do lotu. Podobno władze Tajlandii i USA bały się, że może zginąć w zamachu, stąd pokaz kuloodpornej mody i pospieszny tryb wydalenia - bez uprzedniego powiadomienia żony i przedstawicieli rosyjskiego konsulatu.

Tak czy inaczej, tajlandzki etap zabawy w przeciąganie liny wygrały Stany. Teraz można targować się dalej.

Wiele zależy od postawy samego Buta. Komentatorzy sugerują, że może "pójść na współpracę", licząc na łagodniejszy wyrok. Media w USA podpowiadają nawet, że oczekuje się od niego ujawnienia informacji o powiązaniach z organizacjami terrorystycznymi i kręgami kryminalnymi i - last but not least - o współpracy Buta z rosyjskim wywiadem cywilnym i wojskowym.

Tygodnik "Sobiesiednik" zwraca uwagę na serię "dziwnych zgonów" osób najprawdopodobniej blisko związanych z Butem. Nagle zmarł 48-letni generał GRU (wywiad wojskowy) Anton Surikow, którego łączyć miały interesy z Butem, a którego rozpatrywano jako kandydata na stanowisko szefa tej służby. Latem w niewyjaśnionych okolicznościach utonął w Syrii Jurij Iwanow, też generał wywiadu.

To jedynie spekulacja. Ale niemiecki "Spiegel" podkreśla, że to właśnie rosyjski wywiad wojskowy ma pośredniczyć w nielegalnych umowach zawieranych przez "wątpliwych milionerów". Schemat współpracy wygląda tak: były oficer wywiadu, który opuścił szeregi, zakłada jako cywil firmę, a w GRU pozostaje jego partner, który "kryszuje" dokonywane transakcje, ułatwia kontakty itd.

Rozdwojenie jaźni

Ciekawa jest reakcja rosyjskich władz na ekstradycję Buta.

Najpierw minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow oznajmia gniewnie, że ekstradycja jest wyrazem rażącej niesprawiedliwości i bezprecedensowego nacisku politycznego USA na Tajlandię; rosyjski MSZ wydaje w sprawie ekstradycji Buta ostre oświadczenie. Natomiast dwa dni później wysoki urzędnik z kancelarii prezydenta Miedwiediewa mówi, że na Bucie ciążą poważne zarzuty, a Kreml jest zainteresowany tym, by proces w Nowym Jorku był sprawiedliwy, śledztwo doprowadzono do końca, a But mógł szczerze odpowiedzieć na wszystkie pytania sądu.

Czy tak diametralnie różne oceny sprawy Buta na szczytach rosyjskiej władzy to wynik zakulisowej gry wewnątrz rosyjskich elit? W niektórych komentarzach pobrzmiewało przypuszczenie, że Rosja "poddała" Buta Amerykanom, aby wykorzystać haki - które ten może wyjawić w śledztwie czy podczas procesu - do wewnętrznego konfliktu w łonie aparatu. Czy tak jest, czy na kremlowskim Olimpie rzeczywiście dochodzi do ostrych starć między koteriami - tego na razie nie wiemy, a może nigdy się nie dowiemy. Może łagodzące stanowisko Kremla było po prostu próbą wyjścia z twarzą z niewygodnej sytuacji, zatarcia wrażenia konfrontacji z Waszyngtonem i podkreślenia, że Rosja nie występuje w roli obrońcy międzynarodowych aferzystów?

Deklarowany kurs na zbliżenie ze Stanami jest jednym z priorytetów rosyjskiej polityki zagranicznej. Rosja liczy na ratyfikację zmodyfikowanego START-u przez amerykański Kongres (co po ostatnich wygranych przez Republikanów wyborach będzie trudniejsze). Dzielnie łyka też gorzkie pigułki serwowane przez Amerykanów, jak choćby afera szpiegowska z Anną Chapman w roli głównej.

Ale z listy amerykańskich obietnic na razie niewiele udało się zrealizować: poza pożądaną ratyfikacją START-u utknęło też zniesienie poprawki Jacksona-Vanika (dla Moskwy to jeden z symboli utrzymywania przez USA dyskryminacyjnych standardów z okresu "zimnej wojny"). Strona rosyjska wskazuje, że poczyniła pewne kroki na rzecz Waszyngtonu (np. zablokowanie kontraktu na sprzedaż antyrakiet S-300 do Iranu kosztowało Rosję 13 mld dolarów), a teraz oczekuje na wzajemność USA.

Z kolei bezprecedensowe wystąpienie przedstawiciela Departamentu Stanu (który na ogół nie komentuje procesów sądowych) w sprawie Buta świadczy, że Waszyngtonowi zależy na dobrym klimacie w relacjach z Rosją. Philip Crowley w odpowiedzi na głosy szeregu polityków, którzy na marginesie sprawy Buta domagali się rewizji stosunków z Rosją ze względu choćby na korupcję czy ciemne interesy, odparł: "Od czasu do czasu w naszych stosunkach z Rosją powstają napięcia, ale dokładamy starań, aby je załagodzić. Nie sądzę, by ta sprawa [proces Buta] spowodowała jakieś problemy w relacjach dwustronnych".

***

Rosyjski tygodnik "Profil" sugeruje, że niezależnie od tego, jak potoczy się proces Buta i jaki wyrok zapadnie, handlarz śmiercią niedługo będzie siedział w amerykańskim więzieniu: zostanie wymieniony na jakiegoś amerykańskiego szpiega, złapanego przez rosyjskie służby.

Tyle że po spektakularnej wpadce rosyjskiej agentury w USA Rosjanie wymienili wszystkich interesujących stronę amerykańską agentów i dziś nie mają w swych rękach nikogo na wymianę. A na razie nic nie wskazuje na to, by w wojnie wywiadów Rosja zyskiwała przewagę. Przeciwnie - mówi się o głębokim kryzysie rosyjskiego wywiadu.

Ale to już inny temat.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2010