Wyrzucone na brzeg

„Najstraszniejsze były młode. To, co robiły, można opisać tylko jako płacz” – tak w rozmowie z „Los Angeles Times” jeden z nowozelandzkich ratowników opisywał dramat, który niedawno rozgrywał się na plażach Golden Bay na południowej wyspie kraju.

27.02.2017

Czyta się kilka minut

Najpierw 400, kilka dni później kolejnych 250 grindwali – dużych, prawie czterometrowych kuzynów delfinów – zostało wyrzuconych na brzeg.

Mimo wysiłków armii ochotników, którzy polewali wieloryby wodą, pielęgnowali je, śpiewali im, próbowali przenieść z powrotem do wody i zapobiec ponownemu wyrzuceniu na brzeg, niemal 300 zwierząt nie udało się uratować. Wyrzucone na brzeg ssaki umierają z odwodnienia, wyczerpania, stresu, czasem topią się, gdy przypływ zalewa ich nozdrza, a one nie mogą się podnieść z dna.

Tylko raz, w 1916 r., na Wyspach Chatham na Pacyfiku znaleziono na brzegu więcej waleni – ponad tysiąc. Widok setek umierających na plaży zwierząt zawsze budzi ogromne emocje, ale przyczyny, które prowadzą do takich zjawisk, są wciąż niejasne.

Choć pojedyncze wyrzucane na ląd morskie ssaki mogą należeć do wszystkich grup i gatunków waleni, to masowe zgony dotyczą wyłącznie zębowców takich jak delfiny czy grindwale. To niezwykle towarzyskie zwierzęta, żyjące w wielkich grupach o złożonej strukturze społecznej. Jeśli grupa podąża za zaufanym, doświadczonym przywódcą, a ten popełni błąd – np. zapędzając się zbyt blisko brzegu podczas odpływu – konsekwencje mogą ponieść wszyscy członkowie stada. Podobnie płacz wyrzuconego na brzeg jednego zwierzęcia może doprowadzić do uwięzienia kolejnych, gdy te będą starały się mu pomóc.
Ale możliwe też, że za wiele podobnych przypadków odpowiadają czynniki środowiskowe: zanieczyszczenie, wykwity toksycznych alg czy wreszcie sonary marynarki wojennej: urządzenia wytwarzają impulsy akustyczne o sile nawet 240 decybeli, mogące nie tylko dezorientować, ale wręcz wywoływać obrażenia wewnętrzne u posługujących się echolokacją zwierząt. Odkąd w 2004 r. Hiszpania wprowadziła moratorium na manewry marynarki wojennej z użyciem sonarów w pobliżu Wysp Kanaryjskich, nie doszło tam do ani jednego przypadku wyrzucenia na brzeg grupy waleni. Wcześniej dramaty podobne do tych z Nowej Zelandii zdarzały się tam regularnie.   ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz naukowy, reporter telewizyjny, twórca programu popularnonaukowego „Horyzont zdarzeń”. Współautor (z Agatą Kaźmierską) książki „Strefy cyberwojny”. Stypendysta Fundacji Knighta na MIT, laureat Prix CIRCOM i Halabardy rektora AON. Zdobywca… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2017