Wszystkie źródła biją w Syjonie

Niedawno s. Anna Bodzińska odwiedziła zuczniami kościół. Gdy wskazała na namalowaną Jerozolimę, jeden zuczniów spoważniał. "Ojej! To Pan Jezus był Żydem - wykrztusił przerażony. "Był - odpowiedziała. - Inie jest to powód do wstydu.

03.04.2007

Czyta się kilka minut

Siostry Zgromadzenia Matki Bożej z Syjonu na krakowskim Cichym Kąciku /fot. G. Kozakiewicz /
Siostry Zgromadzenia Matki Bożej z Syjonu na krakowskim Cichym Kąciku /fot. G. Kozakiewicz /

Anna należy do Zgromadzenia Matki Bożej z Syjonu. Wraz z Francuzką, siostrą Anne-Denis Rinckwald, od dwóch lat pracuje w Krakowie. Charyzmat sióstr jest niespotykany: oprócz trzech zwyczajowych ślubów zakonnych zobowiązują się poświęcić życie dla Kościoła, narodu żydowskiego oraz świata pokoju i sprawiedliwości.

Pogłębiają wiarę i modlitwę, studiując Biblię w świetle chrześcijańskiej i żydowskiej tradycji. W przestronnym mieszkaniu na krakowskim Cichym Kąciku założyły swój pierwszy dom w Polsce. Choć w kalendarzach brakuje miejsca, zgodnie zapowiadają: to dopiero początek.

W domu wschodzącego słońca

Mieszkają na parterze przedwojennej kamienicy. Wybrały to miejsce, żeby sąsiadować z ludźmi. - Początkowo wzbudzałyśmy podejrzenie, bo nie nosimy habitów. Dopytywali się, czy na pewno jesteśmy katolickie - śmieje się siostra Anna. Ma 39 lat. Krótko obcięte włosy podkreślają delikatne rysy twarzy. Przez cały czas się uśmiecha.

- Często chodzę w dżinsach. Są najwygodniejsze do szkoły - opowiada. Ulubiony sweter? - Wełniany golf w kolorze malinowym. A może to bzowy?

Kontakt z ludźmi jest dla niej bardzo ważny. - Są tacy, którzy przychodzą do nas, by porozmawiać o sprawach żydowskich. Pytają, dzielą się doświadczeniami. To dla nas niezwykle cenne - przyznaje zakonnica.

Wybrały Kraków, choć mogły zamieszkać w stolicy. - Otrzymałyśmy zaproszenie od kard. Macharskiego. Nie bez znaczenia była też obecność przyjaciół, bliskość Oświęcimia i żydowskie tradycje Krakowa - tłumaczy Anne-Denis.

Nie wyróżniają się spośród tłumu, ich codzienność na pozór nie odbiega od świeckiej. Anna Bodzińska katechizuje w dwóch krakowskich liceach, prowadzi też biblijne grupy dla młodzieży i dorosłych. Chodzi na Marsze Pamięci, upamiętniające dramat kazimierskich Żydów, przesiedlonych do podgórskiego getta. Anne-Denis - jedna ze starszych sióstr w Zgromadzeniu - jest odpowiedzialna za finanse. Z zapałem uczy się polskiego. W ubiegłym roku otrzymała tytuł Człowieka Pojednania, nadawany przez Polską Radę Chrześcijan i Żydów.

Obie prowadzą spotkania i rekolekcje w krakowskim Centrum Kultury Żydowskiej i oświęcimskim Centrum Dialogu i Modlitwy. Sporo podróżują - zaproszenia napływają z całej Polski.

"Nie rozumieją Twoich łez"

Niezwykła historia sióstr Matki Bożej z Syjonu sięga 1827 r. Ich późniejszy założyciel, Theodore Ratisbonne, przyjmuje wówczas chrzest. Pochodzi ze zasymilowanej rodziny żydowskiej mieszkającej w Strasburgu. 15 lat później w jego ślady podąża młodszy brat - Alphonse, poruszony doświadczonym w Rzymie objawieniem maryjnym. Decyzje obu braci mocno zasmucają rodzinę. "Moje serce - pisze wtedy Theodore - poczuło pragnienie zapoznania dzieci Izraela z pełnią pokoju, światła i radości, które odnalazłem w chrześcijańskim objawieniu".

Bracia zakładają wspólnotę, która zajmuje się edukacją dziewczynek z żydowskich domów, powierzonych im przez rodziców i przygotowywanych do ewentualnego chrztu. Parę lat później towarzysząca im grupa kobiet pragnie stać się instytutem życia zakonnego, co daje w 1843 r. początek Kongregacji Sióstr Matki Bożej z Syjonu. Powstają wspólnoty kontemplacyjne i zgromadzenie męskie. Ratisbonne pisze o założonym Instytucie, że "ma za swój główny cel pracę dla nawrócenia Żydów i przyprowadzenia do Kościoła Katolickiego zagubionej owcy: dawnego ludu Boga".

W myśleniu braci Ratisbonne miłość własnego narodu łączy się z ówczesną teologią Kościoła, która ma Żydów za odrzuconych przez Boga, obarcza ich winą za śmierć Chrystusa, a jedyną nadzieję dostrzega w nawróceniu ich na katolicyzm. Siostry mają więc przypominać Kościołowi o narodzie żydowskim, zabiegać o jego nawrócenie i przyjąć na siebie ciężar pokuty za grzech bogobójstwa. Nie zajmują się jednak czynnym nawracaniem: wychowują chrześcijańskie dziewczęta, zaś pierwotny zamysł braci Ratisbonne uobecniają w modlitwach. Podczas Podniesienia w czasie Mszy św. trzy razy recytują: "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią". Komunię, którą przyjmują w piątki, ofiarowują w intencji odnowy narodu żydowskiego. Temu samemu poświęcają akty umartwienia. W latach 70. XIX w. do ich reguły dodana zostaje codzienna modlitwa o zbawienie Izraela. Nabożeństwo drogi krzyżowej kończą słowami: "Ale oni nie rozumieją Twoich łez, nie rozumieją Twojej miłości, nie rozumieją światła Twojego Słowa, ślepi z powodu dumy tak samo jak z powodu niewiedzy, oddalają się od Ciebie, który jesteś źródłem życia (...) Ojcze, spójrz łaskawie na dzieci Izraela i nawróć je zgodnie z obietnicą daną Abrahamowi i jego potomkom. Miej miłosierdzie dla nich ze względu na Maryję; wysłuchaj modlitw Córek Syjonu, które z ufnością i pokorą powtarzają modlitwę ukrzyżowanego Jezusa: »Pater, dimitte illis, non enim sciunt quod faciunt«".

Szukałam ekumenizmu

Dlaczego wybrały zgromadzenie o tak specyficznym charyzmacie?

Anne-Denis twierdzi, że pociągnęła ją duchowość biblijna i niezwykła otwartość na ludzkie problemy, którą wykazywały siostry w zgromadzeniu. - Wraz z wejściem do wspólnoty odkryłam horror Szoah. To był szok emocjonalny, który złączył moje życie z narodem żydowskim na zawsze - wspomina.

- Szukałam zakonu, w którego charyzmat wpisywałby się ekumenizm - opowiada siostra Anna. - Gdy dokonywałam wyboru, w Jugosławii toczyła się wojna. Wcześniej mocno przeżyłam rekolekcje w Oświęcimiu. Dotarło do mnie, jak ważny jest dialog między religiami i narodami - za życiowy cel postawiłam więc sobie jego umacnianie.

Osiedlając się w Krakowie, spełniły marzenie Dominiki Zalewskiej - jednej z pierwszych Polek w zgromadzeniu. To ona zainteresowała siostrę Anne-Denis dialogiem chrześcijańsko-żydowskim w Polsce. Spotkały się w Genewie w latach 80. Jako przełożona prowincji europejskiej, Anne-Denis zaangażowała się w rozwiązanie konfliktu wokół klasztoru karmelitanek w Oświęcimiu. Zaproszona do rady programowej oświęcimskiego Centrum Dialogu i Modlitwy, stawała się coraz bardziej znaczącą postacią w rozmowach chrześcijańsko-żydowskich.

Kiedy Anna zdecydowała się wstąpić do zgromadzenia, nie liczyła na to, że kiedykolwiek uda jej się wrócić do Polski. Trzy lata temu, po zakończeniu studiów teologicznych w Lyonie, powiedziała siostrom, że jej marzeniem byłaby praca w rodzinnym kraju. Zgodziły się na założenie nowego domu, pod warunkiem, że znajdzie się druga z nich, która zechce współtworzyć to dzieło.

Anne-Denis - jak zapewnia - przyjęła wyzwanie z radością.

Nie "mój", nie "twój", "nasz"

W mieszkaniu przy Beniowskiego słońce nie zachodzi. A może to tylko złudzenie, bo okna w salonie pozostają nieosłonięte, jakby wszystkich z zewnątrz chciały zaprosić do środka.

Siostry spotykają się tu na modlitwie. Nie mogły mieć osobnej kaplicy, więc wymyśliły medytacyjny kącik. Centralne miejsce w pokoju zajmuje sztaluga z ikoną, ozdobiona gałązkami, w otoczeniu świec. Na kopii późnośredniowiecznego obrazu scena Narodzenia. Szczególną wagę przywiązują do modlitwy w intencji narodu żydowskiego, którą Jan Paweł II wypowiedział na warszawskim Umschlagplatzu.

Czy jest coś, co wyróżnia duchowe spotkania Anny i Anne-Denis? - Zgodnie z biblijną tradycją uroczyście świętujemy wigilię świąt i niedziel - opowiada Anna. - Na sobotnią agape często zapraszamy przyjaciół. Czytamy i komentujemy niedzielną Ewangelię, a potem siadamy do wspólnej kolacji.

W salonie zawiesiły dwa kalendarze: żydowski i chrześcijański. Ewangelia sąsiaduje na półce z Torą. Na biurku drewniane Betlejem i pasterze z ramionami wyciągniętymi ku niebu. Tuż obok siedem ramion żydowskiej menory.

- Pamiętamy o ich świętach. Przyjaciołom-Żydom wysyłamy kartki na Rosz Haszana - uśmiecha się Anna. - Chodzimy czasem do synagogi i tam wspólnie się modlimy. Nie przejmujemy jednak żydowskich zwyczajów. Nie jesteśmy przecież żydówkami.

W Polsce istnieją grupy świeckie, które starają się łączyć wiarę chrześcijańską z żydowską tradycją. - My do nich nie należymy, zbyt łatwo tu zatrzeć granice. Poznanie i wzajemne zrozumienie ma sens tylko wtedy, gdy każdy pozostaje w swojej skórze, docenia to, kim jest - twierdzi s. Anna.

Bez modlitwy o nawrócenie

Przełom przychodzi po II wojnie światowej. Padają pytania, na które ostatecznej odpowiedzi udziela w 1952 r. przełożona generalna zakonu, matka Felix: "Nasz specjalny apostolat musi zostać całkowicie zmieniony".

Kilka sióstr - nazywanych Ancelles - zaczyna żyć pośród ludzi, nie odróżniając się strojem zakonnym. Swoje fraternie zakładają także w Izraelu, lecz nie po to, żeby nawracać Żydów, ale po to, żeby pośród nich być. Kilka innych sióstr decyduje się rozpocząć studia teologiczne dotyczące judaizmu, uczą się hebrajskiego. Zmiany przybierają na sile, zgromadzenie decyduje się na początku lat 60. powierzyć prowadzone przez siebie szkoły świeckim. Na całym świecie w ich gimnazjach i liceach uczą się dziewczęta różnych wyznań. Im bardziej poznają judaizm i żydów, tym mniej gorliwie chcą ich nawracać.

W 1961 r. matka Felix informuje w liście do wszystkich wspólnot na świecie, że zmiany zostały dobrze przyjęte przez Watykan. Zachęca, by wiele więcej sióstr podążyło śladem Ancelles, nawet jeśli ma to oznaczać świeckie stroje i zwykłą pracę. W liście Kapituły Generalnej z 1962 r. siostry piszą, że nie ma potrzeby nawracania żydów ku prawdziwemu Bogu, bo oni Go już znają. W 1964 r. siostry wprowadzają zmiany w regule: nieaktualne stają się wpisane przez braci Ratisbonne modlitwy o nawrócenie Żydów. Mówi się o poznawaniu judaizmu i uczeniu o nim innych.

Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej z Syjonu liczy dziś około 500 sióstr rozsianych po całym świecie. Działają w dwóch gałęziach: apostolskiej i kontemplacyjnej. W regułę zgromadzenia wpisano znajomość przynajmniej dwóch języków obcych.

Siostry ze Zgromadzenia ostatecznie wyeliminowały słowo "konwersja" po Soborze Watykańskim II. - Nawrócenie oznacza odwrócenie się od czegoś złego. Nie ma więc nawrócenia od judaizmu - tłumaczy Anna. Wśród sióstr w zgromadzeniu można spotkać żydówki. Mówi się o nich, że "odkryły Kościół i Chrystusa".

Jeszcze pół wieku temu o tak rozumianym dialogu nikt by nie pomyślał. - Od kilku lat w naszym zgromadzeniu zgłębia się również islam. Dynamika dialogu ciągle się zmienia, i ma się zmieniać, aż do przyjścia Królestwa Bożego - przekonuje siostra Anna.

Jezus dzieli, Jezus łączy

Na początku siostra Anna zastanawiała się, czy zacząć działalność w Krakowie od poznawania miejscowych Żydów, czy skupić się bardziej na zapoznawaniu chrześcijan z biblijną tradycją.

Odpowiedź przyszła sama - w czasie pielgrzymki do Częstochowy, gdzie zakonnica poprowadziła rozważania Pisma Świętego. Jej słuchaczki poprosiły, by zorganizowała je także po powrocie do Krakowa. Tak narodziły się cotygodniowe spotkania w mieszkaniu przy Beniowskiego i w jednym z krakowskich duszpasterstw akademickich. Przychodzą na nie młodzi i dorośli, by w świetle chrześcijańskiej i żydowskiej tradycji analizować czytania przewidziane na niedzielę. Wysiłek sióstr skierowany jest również w stronę krakowskiego środowiska żydowskiego. Powoli zdobywają jego zaufanie.

- Nie działamy na rzecz nowych powołań. Naszym celem jest przeszczepianie charyzmatu - mówi Anna Bodzińska. - Nieistotne, czy odbędzie się to na poziomie świeckim, czy zaowocuje powiększeniem zakonu. Chodzi przecież o to, żeby budować Królestwo Boże na ziemi - mówi z uśmiechem.

Szkoła, w której pracuje siostra Anna, ma korzenie protestanckie. Na jej zajęcia z katolikami przychodzą także młodzi protestanci. Ogromną wagę przykłada więc do propagowania ekumenizmu. Jej zdaniem, poszanowanie dla innych wszczepiane człowiekowi od dziecka jest podstawą jego właściwego, duchowego rozwoju.

- W Krakowie dla ekumenizmu robi się naprawdę dużo. Dlatego dziwi, że tak słabo przekłada się to na świadomość społeczną - mówi zakonnica. - Trzeba przełamać bariery wynikające z niewiedzy. Trzeba pozbyć się strachu, że powiem coś, co obrazi Boga. Tak jak mój uczeń, którego przeraziła myśl, że Jezus był Żydem - uśmiecha się siostra Anna.

Recepta na nawiązanie dialogu jest według Anne-Denis tylko jedna: poszukiwać. - W Polsce działa mnóstwo ludzi i organizacji na rzecz dialogu. To niezwykłe, że w tak krótkim czasie potrafili osiągnąć tak wiele - tłumaczy Francuzka. Ciepło się uśmiecha. Mówi tak, jakby w zachwyt wprowadzała ją każda najdrobniejsza chwila.

W polskim katolicyzmie urzeka ją siła wiary Polaków. To, że identyfikują świadomość narodową z wyznaniem.

- Nawet tutaj jednak ludzie zapominają, że Jezus nie tylko dzieli nas z judaizmem, ale również łączy. Dlatego naszym zadaniem jest przypominanie, że judaizm i chrześcijaństwo mają wspólny mianownik - wiarę w jednego Boga - mówi Anne-Denis.

Jak twierdzą siostry Matki Bożej z Syjonu, w szaleństwie wiary nie może być mowy o umacnianiu barier między wyznaniami. Podobnie jak nie ma ich dla Boga, bo historia Narodu Wybranego i chrześcijan czerpie siłę ze wspólnego źródła wiary - Syjonu, biblijnej Jerozolimy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Ur. w 1987 r. w Krakowie. Dziennikarka, stała współpracowniczka „Tygodnika Powszechnego” z Izraela, redaktorka naczelna polskojęzycznego kwartalnika społeczno-kulturalnego w Izraelu „Kalejdoskop”. Autorka książki „Polanim. Z Polski do Izraela”, współautorka… więcej
Teolożka i publicystka a od listopada 2020 r. felietonistka „Tygodnika Powszechnego”. Zajmuje się dialogiem chrześcijańsko-żydowskim oraz teologią feministyczną. Studiowała na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie i na Uniwersytecie Hebrajskim w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2007