Wojna z każdym dniem staje się coraz bardziej brutalna

Niepowodzenia na polu bitwy Rosjanie rekompensują zbrodniami na ludności cywilnej. | ANALIZA WOJCIECHA KONOŃCZUKA

14.03.2022

Czyta się kilka minut

Kijów, 1 marca 2022 r. / SERGEI SUPINSKY / AFP / EAST NEWS
Kijów, 1 marca 2022 r. / SERGEI SUPINSKY / AFP / EAST NEWS

Moi znajomi z Kijowa piszą, że miasto nigdy nie było tak puste, jak teraz. Z trzyipółmilionowej metropolii uciekło już ponad półtora miliona mieszkańców. A jednak wciąż jest to stolica Ukrainy.

Pozostają tu wszystkie władze, parlament i instytucje państwowe, które funkcjonują mimo ogromnych trudności. Prezydent Wołodymyr Zełenski regularnie musi obalać kłamstwa rosyjskiej propagandy, która wciąż twierdzi, że uciekł do Lwowa czy Warszawy. Niektóre ze swoich codziennych kilkuminutowych wystąpień do społeczeństwa nagrywa na zewnątrz, aby nie było wątpliwości, że przebywa w Kijowie. Wiele już o tym napisano, ale postawa Zełenskiego jest jednym z najmocniejszych punktów ukraińskiej wojny obronnej.

Mariupol jako ostrzeżenie

Wojska rosyjskie wciąż próbują stworzyć pierścień oblężenia wokół stolicy Ukrainy. Podkijowskie miejscowości Irpień i Bucza (przed wojną zamieszkałe, odpowiednio, przez 62 tys. i 36 tys. osób) zostały niemal całkowicie zniszczone. Trwa natarcie w stronę lewobrzeżnej części miasta, gdzie agresor powstrzymywany jest na wysokości Browarów. Walki toczą się również wokół odległego o 140 km Czernihowa, którego Rosjanie nie są w stanie zdobyć.


ATAKA NA UKRAINĘ: CZYTAJ WIĘCEJ W SERWISIE SPECJALNYM >>>


Znacznie trudniejsza jest sytuacja na południu Ukrainy, gdzie od 1 marca trwa oblężenie Mariupola. Miasto pozostaje odcięte od świata, nie ma wody, energii i łączności telefonicznej. Okupanci blokują również dostawy pomocy humanitarnej, wielokrotnie łamiąc ustalone wcześniej otwarcie korytarzy dla ewakuacji ludności cywilnej. Według władz Mariupola zginęło już ponad 2,1 tys. cywilów, a sytuacja w tym 400-tysięcznym mieście jest krytyczna. Najwidoczniej Rosjanie postanowili na jego przykładzie pokazać, czym skończy się jakikolwiek opór.

Warto podkreślić, że mówimy o jednym z najbardziej prorosyjskich miast na Ukrainie: mieszkańcy Mariupola w przytłaczającej większości posługują się językiem rosyjskim, a niemal połowa z nich to etniczni Rosjanie. Gdy byłem w tym mieście kilka lat temu, uderzyło mnie, jak bardzo przypomina ono podobne przemysłowe ośrodki w Rosji. Teraz każdego dnia bohaterskiej obrony potwierdza swoją ukraińską tożsamość, a zarazem zrywa ostatnie nici łączące je ze światem rosyjskim.

Propaganda Kremla wciąż powtarza, że wojska rosyjskie nie atakują celów cywilnych. Zdjęcie zbombardowanego szpitala położniczego media rosyjskie skwitowały tym, że w budynku nie było pacjentów i miał on rzekomo służyć jako baza ukraińskiego batalionu Azow. Niemal każda zbrodnia najeźdźców prezentowana jest następnie w Rosji jako rzekoma zbrodnia ukraińska.

Pierwsze egzekucje

Jeśli na początku tej wojny ktokolwiek miał wątpliwości, czy Rosjanie będą przestrzegać konwencji humanitarnych i prawa międzynarodowego o ochronie ludności cywilnej w czasie konfliktów, to najwidoczniej nie zna najnowszej historii Rosji. Szybko zapomnieliśmy, że w czasie pierwszej (1994-96) i drugiej (1999-2009) wojny czeczeńskiej wojska rosyjskie zamordowały, odpowiednio, 50-80 tys. i co najmniej 25 tys. cywilów. Wszyscy byli obywatelami Federacji Rosyjskiej.

W zajętym Chersoniu, wciąż jedynym mieście obwodowym (wojewódzkim) zajętym przez Rosjan, rozpoczęły się represje. Wielodniowe masowe protesty mieszkańców początkowo nie wywoływały przeciwdziałania. W końcu jednak agresor uznał, że miarka się przebrała i doszło do pierwszych zatrzymań. Do aresztów trafiło 400 osób, a w mieście zaczęły działać rosyjska Gwardia Narodowa i Federalna Służba Bezpieczeństwa, które mają pacyfikować nastroje. Wiele wskazuje na to, że przygotowywane jest „referendum” o utworzeniu „Chersońskiej Republiki Ludowej”. Rosjanie najwidoczniej uważają, że mogą działać tak samo, jak w 2014 r. w Donbasie.

W oblężonym Mikołajowie, położonym o 60 km od Chersonia, również trwają represje. Znajdujący się w mieście korespondent dziennika „Le Monde” informował o zabiciu przez Rosjan 30 cywilów strzałem w głowę. Doniesienia o mordowaniu lokalnych aktywistów i polityków przychodzą ze wszystkich miejsc, gdzie dotarły siły rosyjskie. Przechwycone przez stronę ukraińską rozmowy Rosjan, a także zeznania jeńców wskazują, że rozkazy ostrzeliwania budynków cywilnych zostały wydane z premedytacją. Najwidoczniej rosyjskie dowództwo, w oparciu o długą tradycję tamtejszej „sztuki wojennej”, uznało, że to najlepszy sposób zawładnięcia wrogim terytorium.

Brutalizacja działań rosyjskich wynika z niepowodzenia planów wojennych. Po niemal trzech tygodniach wojny Kreml jest wciąż daleko od realizacji swojego głównego celu, czyli przejęcia kontroli nad całą Ukrainą i wymiany władzy w Kijowie. Nawet w rosyjskiej telewizji coraz częściej słychać głosy zirytowanych komentatorów mówiących, że „operacja wojenna” przeciw Ukrainie (w Rosji obowiązuje zakaz używania słowa „wojna”) jest źle prowadzona. Według wciąż niepotwierdzonych informacji, kierownictwo FSB odpowiedzialne za pracę agenturalną na Ukrainie zostało zatrzymane. To wszystko nie oznacza jednak, że Moskwa spróbuje zrewidować swoje plany i zechce doprowadzić do wycofania swoich sił.

Decyzja Putina o ataku na Ukrainę oznacza początek końca jego rządów, zaś ewentualne wycofanie wojska jedynie by to przyspieszyło. W przeszłości przegrane wojny zwykle doprowadzały do wstrząsów na Kremlu. W dodatku byłaby to porażka na Ukrainie, tradycyjnie pogardzanej i deprecjonowanej w Rosji. Choć więc ta wojna trwa i trwać jeszcze będzie, to nie ma wątpliwości, że w fundamentalny sposób zmieni państwo rosyjskie. Szybkość i charakter tych zmian, a także ich konsekwencje dla świata, są na razie niemożliwe do przewidzenia.

Jeśli jednak w mediach zachodnich coraz częściej zaczyna dominować ton mówiący o sukcesach armii ukraińskiej i kolejnych niepowodzeniach agresora, jest to wciąż przedwczesny entuzjazm. Wojna się nie skończyła. Siły Zbrojne Ukrainy radzą sobie lepiej, niż ktokolwiek przewidywał, opór i mobilizacja społeczeństwa ukraińskiego są ogromne, ale zarazem widoczna jest determinacja Kremla, aby tej wojny nie przegrać. To zaś będzie powodować kolejne przekraczanie granic etycznych. Rosyjscy oficjele mówią już o możliwości sprowadzenia bojowników z Syrii, co wydaje się kwestią czasu.

Rosja: wojna coraz droższa

Świat wciąż ma nadzieję, że możliwe jest szybkie zakończenie wojny. Negocjacje szefów dyplomacji Ukrainy i Rosji w Antalyi, przy tureckim pośrednictwie, zakończyły się jednak fiaskiem. Potwierdziły jedynie, że Rosja nie szuka kompromisu czy możliwości wycofania się z wojny z twarzą, ale dokładnie na odwrót – zmierza do zniszczenia ukraińskiego oporu i oczekuje pełnej kapitulacji. Negocjacje jednak nadal trwają. Kijów konsekwentnie deklaruje, że gotów jest rozmawiać o wycofaniu sił rosyjskich i jakichś formach przyszłej gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy. Rosjanie niemal nie komentują swojego stanowiska, ale nic nie wskazuje na to, aby prowadzili rozmowy w dobrej wierze.

Niejasne jest, jaki jest rosyjski pomysł na kolejny etap tej wojny. Nawet zajęcie obleganych już miast nie otworzy Kremlowi drogi do zawładnięcia Ukrainą. Opór społeczny rośnie z każdym dniem, ukraińska armia walczy, a 90 proc. społeczeństwa wierzy w zwycięstwo. Kijów został zamieniony w twierdzę i zdobycie miasta wydaje się niemożliwością. To wszystko raz jeszcze dowodzi, jakim szaleństwem była rosyjska decyzja o tej wojnie i że Kreml pomylił się w swoich ocenach na praktycznie każdym poziomie. Coraz bardziej wygląda, że Rosjanie, jak hordy barbarzyńców, postanowili palić i niszczyć wszystko, co spotykają na drodze.

Koszty wojny dla Rosji nadal będą rosły. Nie chodzi tylko o kwestie finansowe, choć negatywne efekty zachodnich sankcji dla gospodarki i społeczeństwa rosyjskiego będą ogromne. Bank centralny już prognozuje spadek PKB o 9 proc. i są to optymistyczne założenia. Wielkim wyzwaniem dla Kremla będzie także utrzymywanie istotnej części własnego społeczeństwa w przekonaniu, że racja jest po stronie rosyjskiej, a za wszystko odpowiada „nazistowski reżim” w Kijowie i wspierający go Zachód. Rosnące straty rosyjskich żołnierzy, liczone już w tysiącach, będą powodować wzrost nastrojów antywojennych. Odpowiedzią będzie dalsze ograniczanie dostępu do niezależnej informacji, blokowanie kolejnych stron internetowych, represje wobec przeciwników wojny. Czy to się uda, pozostaje sprawą otwartą. Większym problemem dla Putina niż nastroje społeczne może się okazać niezadowolenie elit rządzących. Choć o tej sprawie wiemy bardzo mało, to nie ma wątpliwości, że decyzja o wojnie została źle odebrana przez wielu ważnych ludzi w Rosji.

Zachód wciąż zrobił mniej, niż powinien. Sankcje są potężne, ale nadal mogą być większe, w szczególności potrzebna jest decyzja o kalendarzu ograniczania importu rosyjskich surowców energetycznych, głównego źródła dochodów agresora. Dostawy broni dla Ukrainy, które postępują, powinny iść szerszym strumieniem. Warto wreszcie, aby Unia Europejska wyzbyła się iluzji, że to tylko wojna Rosji z Ukrainą. Ponad 2,5 mln ukraińskich uchodźców i szybko rosnąca ich liczba powinny obudzić tych wszystkich, którzy się jeszcze nie otrząsnęli.

Ukraińcy walczą bowiem dzisiaj nie tylko o przyszłość swojego kraju, ale i całej Europy. Kolejne groźne głosy płynące z Moskwy, ostrzegające Zachód przed dostawami broni i zapowiadające uderzenia w zachodnie konwoje z pomocą dla Ukrainy, nie powinny nikogo zniechęcać. USA i UE muszą bardziej zdecydowanie komunikować, co jeszcze zrobią, aby Rosja tę wojnę przegrała. Tym bardziej że w Moskwie nikt nie ma wątpliwości, że jest to wojna również z Zachodem. Czas, abyśmy przyznali to również z naszej strony.©

Tekst ukończono 14 marca przed południem.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich im. Marka Karpia w Warszawie. Specjalizuje się głównie w problematyce politycznej i gospodarczej państw Europy Wschodniej oraz ich politykach historycznych. Od 2014 r. stale współpracuje z "Tygodnikiem Powszechnym". Autor… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 12/2022