Wojna w Europie (czas przyszły)

To nie dzisiejsze doświadczenia i ideologiczne przesłanki określają możliwość wojny w Europie, ale polityka, jaką znamy od stuleci. Z jej nieprzewidywalnością, namiętnościami zbiorowymi i decyzjami, których skutki przerastają sprawców.

04.08.2009

Czyta się kilka minut

W setkach przemówień polityków europejskich przewija się wciąż ten sam motyw: Europa jest kontynentem bez wojen. Wojna jako potencjalna część przyszłości została z Europy egzorcyzmowana raz na zawsze. Piewcy Europy jako swoistej szklarni ("kryształowego pałacu", jak chce Peter Sloterdijk), w której spełniły się marzenia ludzkości o wiecznym szczęściu, powołują się często na "postheroiczność", jako stały składnik europejskiej samoświadomości, a próby podnoszenia obaw co do trwałości tego modelu są nierzadko traktowane jako zamach na europejskie wartości i etykietowane jako rodzaj barbarzyństwa.

Ucieczka od historii

Nietrudno odpowiedzieć na pytanie, dlaczego wojna została usunięta z horyzontu refleksji i polityki europejskiej.

64 lata pokoju, które minęły od zakończenia II wojny światowej, jest doświadczeniem dwóch pokoleń. Od upadku komunizmu zniknęła też jedyna zorganizowana siła zagrażająca Europie nie tylko wojną, ale wręcz eksterminacją - obydwa militarne bloki żyły bowiem pod presją nuklearnej zagłady.

Tymczasem doświadczenie dwóch pokoleń bez wojen nie jest w istocie tak wyjątkowe, jak by się zdawało. Od 1871 do 1914 r. panował nie tylko pokój, ale i przekonanie, że jest on niewzruszony. Szok sierpnia 1914 r., gdy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki narody stanęły przeciwko sobie z bronią u nogi, był tym większy, że konfliktu się nie spodziewano. Obecna Europa liberalnych demokracji ma za sobą nie 64, lecz zaledwie 20 lat - bo dopiero upadek ZSRR stworzył współczesny stan polityki, przedtem poddanej presji ciągłego zagrożenia ze strony Moskwy. Z perspektywy historycznej dwie dekady to doświadczenie zaledwie chwilowe.

Ale istnieje też inny powód silnego przekonania o wiecznym pokoju jako specyficznej drodze Europy. Na pytanie: co jest politycznym diabłem współczesnego człowieka Zachodu i co jest negatywnym mitem założycielskim współczesnej Europy, utrwalonym w zbiorowych wyobrażeniach, represji prawnej, polityce i popkulturze, odpowiedź brzmi: faszyzm.

Uproszczona wersja przeszłości doprowadziła do zbitki pojęciowej faszyzm=wojna, a całe zło zawarte w historii zostało zredukowane do tego jednego zjawiska bądź jego pochodnych, traktowanych jednak dość szeroko. W pewnym momencie właściwie każda mocna identyfikacja narodowa może stawać się rodzajem "współczesnego faszyzmu". Zatarcie w świadomości ogółu istoty i wyjątkowości faszyzmu (o czym tak przekonywająco pisała Hannah Arendt) prowadzi do takich potworków jak "islamo-faszyzm", czyli prób poradzenia sobie z nową rzeczywistością jedynym dostępnym aparatem pojęciowym.

Przekonanie, że tylko współczesne odmiany faszyzmu mogą spowodować konflikty, bardziej służy stygmatyzacji przeciwników polityczno-

-ideowych europejskiej lewicy, niż definiuje realne zagrożenia pokoju.

Zwolennicy Europy jako obszaru politycznego, któremu udała się "ucieczka od historii", wymieniają także dwa inne argumenty. Pierwszy to przekonanie, że "demokracje nie toczą ze sobą wojen", drugi, że "to by się nie opłacało nikomu". Pierwsze ufundowane jest na sytuacji teraźniejszej, rzutowanej w przeszłość (jak była mowa wyżej, obecny stan to zaledwie dwie dekady). Demokracje są wciągane w wojny, nawet jeśli nie mają ku temu ochoty, czego byliśmy świadkami niedawno przy okazji wojen w Iraku i Afganistanie, i nie jest powiedziane, że zawsze będą wciągane po tej samej stronie.

Drugi argument jest pochodną podobnego złudzenia ideologicznego, jak w przypadku redukcji ad Hitlerum. Prymitywna wersja liberalizmu, każąca dopatrywać się w zysku głównego źródła ludzkich poczynań, przegrywa z szaleństwami całych narodów nie tylko na polach Flandrii czy pod Verdun, ale w całym doświadczeniu ludzkości.

To nie współczesne doświadczenia i ideologiczne przesłanki będą w przyszłości określać możliwość wojny w Europie, ale polityka, jaką znamy od stuleci - z jej nieprzewidywalnością, komponentą namiętności zbiorowych i decyzjami, których skutki przerastają sprawców.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2009