Wojna i dzieci: cztery historie

Jana, lat 11, wspomina: – Słyszałam dziwne dźwięki, jakby coś gwizdnęło. A potem światła zgasły. Próbowałam podnieść nogi i nie mogłam. Nie widziałam, gdzie one są. W wyniku ataku rakietowego Jana straciła obie, a jej mama jedną nogę.
ze Lwowa

27.06.2022

Czyta się kilka minut

 / TOMASZ LAZAR
/ TOMASZ LAZAR

Dwa rosyjskie pociski spadły nagle na dom

POLINA ma 9 lat. Pochodzi z Charkowa, wcześniej drugiego pod względem wielkości miasta Ukrainy, z którego spora część mieszkańców uciekła po 24 lutego. Charków jest bowiem pod nieustającym ostrzałem rosyjskim; tylko jednego dnia, w minionym tygodniu, zginęło 20 mieszkańców.

Ci, którzy zostali, nie znają dnia ani godziny. 28 maja dwa rosyjskie pociski spadły nagle na dom Poliny. W trakcie ataku była w środku, razem z mamą i bratem Pawłem. Oglądała akurat bajki. Siła uderzenia całkowicie pogruchotała jej bark, pękła panewka stawu. Trzycentymetrowy odłamek wbił się jej w szyję i zatrzymał centymetr od tętnicy szyjnej.

Polina straciła wiele krwi. Pierwszych kilka dni przebywała w charkowskim szpitalu, później przewieziono ją ambulansem do Lwowa (ranni mogą być transportowani tylko autami lub koleją, lotnictwo sanitarne nie może latać). Mama Poliny, która jest z nią, mówi: „Najgorsze za nami, pozostaje teraz rehabilitacja”. ©

Rosyjska rakieta uderzyła w dworzec

JANA MA 11 LAT. Pochodzi z miasteczka Nju Jork (dawniej Nowhorodśke) w obwodzie donieckim, w rejonie (powiecie) Bachmut.

Na początku kwietnia mama Jany, Natalia, podjęła decyzję o ewakuacji, aby ratować dwójkę swoich dzieci. 8 kwietnia udali się na dworzec w Kramatorsku; mieli nadzieję, że stąd odjadą dalej koleją. Jarik, brat Jany, został z bagażami, podczas gdy ona z mamą poszły kupić herbatę. Wtedy rosyjska rakieta uderzyła w dworzec.

Jana wspomina: – Słyszałam dziwne dźwięki, jakby coś gwizdnęło. A potem światła zgasły. Próbowałam podnieść nogi i nie mogłam. Nie widziałam, gdzie one są. W wyniku tego ataku rakietowego Jana straciła obie, a jej mama jedną nogę.

– Natalia wciąż obwinia się za tę przerwę na herbatę – mówią lwowscy lekarze. – Wspomina, że kiedy po eksplozji otworzyła oczy, wszystko było pokryte krwią. Że ciągle ma przed oczami córkę na ziemi, z odciętymi nogami. Że próbowała podbiec do dziecka, ale nie mogła wstać, a gdy spojrzała w dół, zorientowała się, że sama nie ma jednej nogi.

Matka i córka zostały przetransportowane pociągiem medycznym do Lwowa. Przebywają tu w szpitalu. Szykują się do podróży do USA, gdzie mają otrzymać protezy.  ©

W tym momencie eksplodowała mu w ręce rosyjska mina-pułapka

PAWŁO MA 17 LAT. Pochodzi z wioski Dołyna w rejonie (powiecie) kramatorskim w Donbasie. Obecnie z jego wioski nic nie zostało, także jego dom został zniszczony. Był wolontariuszem w grupie, która pomagała ewakuować ludzi i zwierzęta. Spali w pobliskim monastyrze Ławra Świętogórska.
Został ranny 19 maja. Akurat poszedł w grupie czterech osób (to byli jego przyjaciele, trochę starsi od niego) do wioski, by ewakuować z niej ludzi. Wracali z dziadkiem i jego czterema psami. Pawło zatrzymał się, aby na chwilę odpocząć, i – jak mówi – chciał odrzucić butelkę, która leżała na drodze. W tym momencie eksplodowała mu w ręce – była to rosyjska mina-pułapka. – Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Spojrzałem na dłoń, a ona była cała rozerwana – mówi dziś.

Zrozumiał, że musi biec, bo został z tyłu za grupą. Wspomina, że przebiegł jeszcze 50 metrów i zaczął wołać o pomoc, potem upadł. Przyjaciele usłyszeli go, wrócili. Założyli mu turnikiet (opaskę uciskową, która tamuje krwawienie). Nieśli go przez 40 minut, w międzyczasie trwał rosyjski ostrzał.

Pawło trafił do polowego szpitala wojskowego, a potem do szpitala w Kramatorsku, tam miał operację. Teraz przebywa w szpitalu we Lwowie, gdzie będzie rehabilitowany. Wybuch uszkodził także jego kolano i płuco (miał założone w nim drenaże).

Jego mama i brat przebywają pod rosyjską okupacją. Próbują przedostać się na tereny kontrolowane przez armię ukraińską. ©

Pocisk z rosyjskiego czołgu trafił w schron

WERONIKA MA 10 LAT. Większość jej życia upłynęła w cieniu wojny: pochodzi z Wuhłedaru, kilkunastotysięcznego miasteczka w obwodzie donieckim, które przez ostatnie osiem lat znajdowało się w pobliżu linii frontu w Donbasie, po jego ukraińskiej stronie.

Po 24 lutego wojsko rosyjskie próbowało przełamać tu front. 9 kwietnia pocisk z rosyjskiego czołgu trafił w schron dziewięciopiętrowego budynku, w którym mieszkała rodzina dziewczynki. Zginęli jej ojciec, babcia i wujek z żoną. Przeżyła tylko ranna Weronika; rozpoznano ją dzięki bliźnie na łokciu.

Sąsiedzi, którzy znaleźli ranną dziewczynkę pod gruzami budynku, przypuszczają, że prawdopodobnie dorośli nakryli sobą Weronikę. Odłamek trafił ją w głowę, straciła kciuk w lewej ręce, a prawą ma częściowo sparaliżowaną. Bliskich Weroniki pochowano na dziedzińcu miejscowego kościoła.

Dziewczynka trafiła najpierw do miasta Dnipro, które jest medycznym zapleczem dla środkowego odcinka frontu, a potem dalej do szpitala we Lwowie. Tu obchodziła swoje 10. urodziny. Jest w trakcie rehabilitacji, pamięć zaczyna jej powoli wracać. ©

TOMASZ LAZAR od początku marca realizuje projekt fotograficzny na temat wojny na Ukrainie. Ostatnio spędził tydzień we Lwowie, gdzie portretował ranne dzieci, przebywające w miejscowym szpitalu. Ich historie są skąpe. „Informacje na temat dzieci otrzymałem albo od nich samych, albo od lekarzy. Sytuacja była niełatwa, bo szpital prosił, abym nie pytał dzieci o ich przeżycia, jeśli same nie będą chciały opowiadać” – mówi „Tygodnikowi”. 
Tomasz Lazar jest niezależnym fotografem i wykładowcą Akademii Sztuki w Szczecinie. Laureat nagród, m.in. World Press Photo i polskiej Grand Press Photo.
Jego prace publikowało wiele mediów, jak „New York Times”, „Newsweek International”, „Sunday Times Magazine”, „New Yorker”, „Washington Post”. Interesują go, jak mówi, „długoterminowe projekty, skupiające się na tematyce społeczeństwa i ludzkiego umysłu”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 27/2022

W druku ukazał się pod tytułem: Cztery Historie