Wizyta Joe Bidena: „Będziemy z wami tak długo, jak to konieczne”

Dni poprzedzające rocznicę rosyjskiej inwazji przyniosły pozytywne sygnały dla Ukrainy i Zachodu. Oraz jeden bardzo groźny.

20.02.2023

Czyta się kilka minut

Joe Biden i Wołodymyr Zełenski przed ścianą pamięci w Kijowie, na której umieszczane są zdjęcia poległych ukraińskich żołnierzy. 20 lutego 2023 r.  DIMITAR DILKOFF / AFP / EAST NEWS /
Joe Biden i Wołodymyr Zełenski przed ścianą pamięci w Kijowie, na której umieszczane są zdjęcia poległych ukraińskich żołnierzy. 20 lutego 2023 r. DIMITAR DILKOFF / AFP / EAST NEWS /

Czasem szczegół mówi więcej niż analiza. Nie pogięte hełmy, nie splamione legitymacje ani nie szczątki rakiety Iskander, która w wojskowej bazie pod Kijowem, wiosną 2022 r., zabiła 132 śpiących ludzi (odtąd armia ukraińska bezwzględnie rozprasza oddziały na kwaterach). Wśród rosyjskich „śmieci wojny”, zebranych z pobojowisk i zrzuconych w tym miejscu na stos, największe wrażenie na oglądającym robią policyjne pałki, tarcze i kaski.

Tak jest – wysyłając zmechanizowane grupy taktyczne, które w lutym 2022 r. miały zająć Kijów, rosyjscy generałowie kazali żołnierzom zabrać sprzęt do tłumienia ulicznych protestów. Byli przekonani, iż będzie to wojna błyskawiczna; że armia ukraińska rozpadnie się, a problemy, jakie staną przed okupantami (wedle ówczesnej wykładni Kremla: wyzwolicielami bratniego narodu, ciemiężonego przez nazistów), będą natury policyjnej, bo nie wszyscy Ukraińcy zaakceptują to wyzwolenie.

Rosja nie zna słowa „pokój”

Minął rok. Ukraina walczy. Ze świadomością, że to bój o wszystko, o istnienie. Nawet jeśli cena jest tym wyższa, im dłużej on trwa. A trwać będzie – ten, który mógłby to skończyć w jeden dzień, nastawia swój kraj na długi konflikt, a jego propaganda wmawia poddanym, że to wojna obronna, bo Rosja broni się przed agresją Zachodu, który walczy z nią rękoma Ukraińców. Najwyraźniej Putin – po tym, gdy załamał się jego Blitzkrieg i jak podczas ostatniego roku wypróbował kolejne sposoby, by złamać Ukraińców i zastraszyć Zachód – uznał, że metodą ostateczną będzie „bój na wykrwawienie”, materiałowe i ludzkie. W tej logice Rosja jest w lepszej pozycji. Cóż z tego, że w Bachmucie czy Wuhłedarze ginie kilkuset Rosjan dziennie. Neototalitarne państwo Putina ma wysoko zawieszony próg bólu, poddani się nie buntują (jeśli ktoś nie rozumie, jak Niemcy mogli iść za Hitlerem aż na zatracenie, ma tu poglądowy przykład).


ATAK NA UKRAINĘ | KORESPONDENCJE, ZDJĘCIA, ANALIZY | CZYTAJ NA BIEŻĄCO W SERWISIE SPECJALNYM >>>


 

Rosja ma też rezerwy. Nawet jeśli to sprzęt stary, ma go dość, aby bój na wykrwawienie ciągnąć kolejny rok. Lub dłużej. Wśród błędów, jakie przed 24 lutego popełnili liczni zachodni politycy, była nadzieja, iż Putin może i nie jest „kryształowym demokratą” (jakim widział go pewien kanclerz), lecz koniec końców podziela hierarchię, w której pokój i życie są wartością. Ale Rosja Putina nie zna słowa „pokój”, a śmierć i cierpienie to dla niej narzędzia osiągania celów. Wielu wolało tego nie widzieć – trzeba było dopiero Buczy i Mariupola.

Przesłanie z Monachium

Zachodni przywódcy zebrani w miniony weekend w Monachium na konferencji o globalnym bezpieczeństwie (pierwszy raz w jej 59-letniej historii nie zaproszono Kremla) zgodnie powtarzali, że będą wspierać Ukrainę do końca, a o tym, jaki to ma być koniec, zdecydują sami Ukraińcy. 

Rok temu, rankiem 24 lutego obudziliśmy się w nowych realiach. Od roku Ukraina broni się przed rosyjską inwazją.

  • Jak w tym czasie zmieniły się Ukraina, Europa, a także Rosja?
  • Co przyniesie przyszłość?
  • Czy jest nadzieja na sprawiedliwy pokój?

O tym piszemy w kolejnym numerze "Tygodnika Powszechnego" dostępnym od 22 lutego.


Chwilami można było odnieść wrażenie licytacji na solidarność (koniec końców pozytywnej). Gdy szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen apelowała o produkcję amunicji 155 mm, nowy niemiecki minister obrony Boris Pistorius poganiał kraje, które nie chcą oddać swoich czołgów Leopard, a były doradca Angeli Merkel Christoph Heusgen ogłaszał, że Rosja będzie zagrożeniem dla Europy, dopóki nie zostanie poddana deputinizacji – można mieć poczucie dyskretnej satysfakcji. 

Joe Biden w Kijowie

Najmocniejszym zaś wyrazem wsparcia dla Ukrainy w ostatnich dniach była nieoczekiwana wizyta prezydenta Joego Bidena w Kijowie, poprzedzająca jego podróż do Polski. Wsparcia zarówno materialnego (pod postacią następnego pakietu pomocy, według strony amerykańskiej wartego 500 mln dolarów – to kolejne radary dla obrony przeciwlotniczej, broń przeciwpancerna, a zwłaszcza amunicja, której niedostatki są coraz większym problemem), jak też w gruncie rzeczy wsparcia moralno-psychicznego. 


KORESPONDENCJA Z UKRAINY: OSTATNIA DROGA DO MIASTA

PAWEŁ PIENIĄŻEK: W Bachmucie samochody medyków czekają ukryte pod grubymi warstwami ziemi i betonu. Artyleria niemal nie cichnie, każdy kawałek miasta jest w jej zasięgu.


„Będziemy z wami tak długo, jak to będzie konieczne” – zapewniał prezydent USA w poruszającym wystąpieniu. I przypomniał swoją rozmowę z ukraińskim prezydentem w tamten poranek 24 lutego 2022 r., gdy w tle słychać było eksplozje, i gdy obaj kończyli swoją rozmowę nie mając pewności, że jeszcze kiedyś dane im będzie w ogóle porozmawiać. Biden przyjechał do Kijowa tak, jak wszyscy politycy odwiedzający Ukrainę w ciągu minionego roku – pociągiem z Polski – i jak podczas wielu takich podobnych wizyt, w jej trakcie w ukraińskiej stolicy zawyły syreny alarmu przeciwlotniczego. 

Można sobie wyobrazić, że dla wielu Ukraińców, wyczerpanych minionym rokiem i niemających wszak nadziei na szybki koniec wojny, ta wizyta Bidena – będąca w gruncie rzeczy również dość ostentacyjnym wyzwaniem rzuconym Putinowi (ten, jak słyszymy, w ostatnim czasie nawet po własnym państwie zwykł poruszać się głównie specjalnym opancerzonym pociągiem) – to przede wszystkim zastrzyk dobrych emocji, jakiejś otuchy, po prostu pocieszenia. 

Tu i teraz

Bo jednak logika „wojny na wykrwawienie” jest i pozostaje bezwzględna. Nawet jeśli Ukraińcom nie skończą się czołgi i amunicja – bo zachodnie dostawy wreszcie będą wystarczające – to mogą zacząć kończyć się im zasoby ludzkie. Kijów nie rzucał dotąd na front tych, którzy nie chcieli ryzykować tam swoim życiem – na pierwszej linii walczyli w gruncie rzeczy ochotnicy. Ich liczba nie jest jednak nieskończona, a ukraińskie straty również są bardzo duże. Dziś można chyba nawet zaryzykować tezę, że kto miał się zgłosić na tę wojnę, już to uczynił. Z kolei wielu z tych, którzy przeżyli miniony rok, ryzykując tak dzień w dzień, jest obecnie na granicy wytrzymałości. 

Aby pomóc Ukrainie – tu i teraz, natychmiast – trzeba nie tylko wysyłać szybko leopardy i amunicję. Trzeba też zrobić przegląd możliwości: jakie sankcje Zachód może jeszcze wprowadzić, by przetrącić kręgosłup neototalitarnego projektu Putina.

 

 

 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 9/2023