Wilki i owce

Z teologicznego punktu widzenia obecność, działanie i władza Kurii Rzymskiej są trudne do uzasadnienia. Praktycznie jest ona jednak niezbędna.

05.06.2012

Czyta się kilka minut

Castel Gandolfo, lipiec 2010 r. / fot. L'Osservatore Romano / AFP / East News
Castel Gandolfo, lipiec 2010 r. / fot. L'Osservatore Romano / AFP / East News

Gdy kard. Gianfranco Ravasi, przewodniczący Papieskiej Rady Kultury, skończył swój inauguracyjny wykład na VII Międzynarodowym Kongresie Rodzin w Mediolanie, ogłoszono przerwę na kawę. Do kardynała podszedł włoski dziennikarz Aldo Maria Valli i spytał, co należy myśleć o zapełniających ostatnio media informacjach na temat sporów, intryg i skandali w Watykanie.

„Kościół – odpowiedział pogodnie kardynał – nie jest rzeczywistością, która odrywa się od ziemi, unosi ku mitycznym i mistycznym niebiosom, ale jest wrośnięty w ziemię, a na ziemi czasem jest błoto, które brudzi ubranie”.

W tym samym dniu (30 maja) na placu św. Piotra w Rzymie Benedykt XVI mówił na audiencji generalnej: „To, co się w tych dniach wydarzyło i dotyczy Kurii Rzymskiej oraz moich współpracowników, serdecznie mnie zasmuciło, lecz ani na chwilę nie przyćmiło niewzruszonej pewności, że mimo słabości ludzkiej, trudności i doświadczeń Kościół jest prowadzony przez Ducha Świętego i nigdy nie zabraknie mu pomocy Pana, który go wspiera w jego wędrówce”. Odnosząc się do szeroko opisywanych we włoskich mediach rzekomych intryg i walk o wpływy, Papież dodał: „Namnożyły się jednak całkowicie bezpodstawne i daleko odchodzące od rzeczywistości domysły, które, rozdmuchane przez niektóre środki przekazu, ukazują fałszywy obraz Stolicy Apostolskiej. Dlatego chcę zapewnić o moim zaufaniu do najbliższych współpracowników, dodać otuchy zarówno im, jak i tym wszystkim, którzy codziennie, w duchu wierności i poświęcenia, w ciszy pomagają mi w pełnieniu mojej posługi”.

***

Stolica Apostolska zatrudnia blisko 4,5 tysiąca osób, duchownych i świeckich, mężczyzn i kobiet, oczywiście nie tylko na terenie Watykanu. „Kuria Rzymska to zespół dykasterii i innych instytucji, które pomagają papieżowi w wykonywaniu jego najwyższej posługi duszpasterskiej dla dobra i w służbie Kościoła powszechnego i Kościołów partykularnych” – napisał Jan Paweł II w dokumencie „Pastor bonus” (28 czerwca 1988 r.), ogłaszającym reformę Rzymskiej Kurii. Reforma Jana Pawła II była dokończeniem zmian zapowiedzianych przez Pawła VI na Soborze i przez tegoż rozpoczętych 50 lat temu.

Na Soborze reformę Kurii Rzymskiej proponowało wielu biskupów. Pierwszy z taką inicjatywą wystąpił (w listopadzie 1963 r.) arcybiskup Kolonii, kard. Joseph Frings, wspierany przez młodego teologa Josepha Ratzingera. Po Fringsie mówili inni. Proponowano m.in. powołanie „Centralnej Rady Biskupów”, która towarzyszyłaby papieżowi, ale w kierowaniu Kościołem powszechnym byłaby usytuowana ponad Kurią Rzymską.

Dyskusję nad projektem Paweł VI uprzedził ustanowieniem Synodu Biskupów – zgromadzenia tylko doradczego, bez żadnej władzy. Następnie papież podjął reformę Kurii, zmieniając wywodzące się z XVI wieku struktury. Teraz sekretarz stanu otrzymał dużą władzę jako sui generis premier papieża.

Jan Paweł II kontynuował dzieło Pawła VI. Powołana przez niego komisja odbyła 57 posiedzeń w tej sprawie (w sumie 220 godzin), których rezultatem był opracowany w 1985 r. roboczy dokument. Stał się on podstawą prac Synodu Biskupów, gdzie opinie były podzielone. Jedni optowali za modelem eksponującym znaczenie Sekretariatu Stanu, inni za modelem lansowanym przez Pawła VI, wedle którego szefowie dykasterii mieli się systematycznie zbierać pod przewodnictwem papieża.

Reforma wprowadziła zmiany w organizacji Sekretariatu Stanu; papież powołał nowe Papieskie Rady. Jeden z członków komisji pracującej nad zmianami, kard. Sebastiano Baggio, uznał, że była ona „raczej rewizją poprzednich reform”. Tekst „Pastor bonus” zmodyfikował w 2011 r. Benedykt XVI. Spodziewano się głębszej reformy, jednak papież ograniczył się do przeniesienia kompetencji z jednej dykasterii do drugiej i połączenia kilku papieskich rad unią personalną.

***

Z teologicznego punktu widzenia obecność, działanie i władza Kurii Rzymskiej są trudne do uzasadnienia, praktycznie jest ona jednak niezbędna.

Hans Küng, najwybitniejszy z teologów-kontestatorów i zatwardziały krytyk Stolicy Apostolskiej, pisze, że Watykan w samym swym jądrze pozostał do dziś dworem, z absolutnym władcą u szczytu, ze zwyczajami i rytuałami rodem ze średniowiecza i baroku. I im bardziej ktoś, wspinając się po szczeblach kariery, zbliża się do rządzącego księcia, tym mniej liczą się kompetencja, siła charakteru, zdolności, a tym bardziej – zdolność adaptowania się do woli rządzącego. On sam decyduje, kto jest persona grata, kto non grata.

Jeżeli w takim opisie jest coś z prawdy, to nie uwzględnia on „drugiej strony medalu”. Książę (w tym przypadku papież) także jest zależny od Kurii. Bez niej byłby zupełnie bezradny w kierowaniu olbrzymią instytucją Kościoła. Stąd możliwość wpływania na papieskie decyzje tych, którzy stanowią jakby przedłużenie jego ramion.

Nic więc dziwnego, że Kuria Rzymska była przedmiotem troski kolejnych papieży. Paweł VI polecił kanadyjskiemu biskupowi (potem kardynałowi) Edouardowi Gagnon przygotowanie raportu o stanie Kurii. Tekst raportu do dziś jest pilnie strzeżoną tajemnicą.

***

Funkcję uzdrowienia watykańskich finansów Benedykt XVI zlecił abp. Carlo Marii Viganò. Doświadczony dyplomata został mianowany sekretarzem Gubernatoratu Państwa Kościelnego, czyli stał się drugą osobą w hierarchii administracji Watykanu. Gdy obejmował urząd w 2009 r., deficyt finansów Stolicy Apostolskiej wynosił prawie 8 mln euro, w roku następnym – dzięki wysiłkom arcybiskupa – Watykan miał nadwyżkę budżetową ponad 20 mln euro.

Arcybiskup twierdził, że w Stolicy Apostolskiej szerzą się korupcja, nepotyzm i marnotrawstwo. Kontrakty otrzymują zaprzyjaźnione przedsiębiorstwa, które często pobierają dwa razy wyższą zapłatę niż inne firmy. Oczywiście arcybiskup był przez niektórych w Watykanie postrzegany jako zagrożenie interesów. Można było śledzić walkę z nim niektórych ważnych pracowników Watykanu.

I oto w październiku 2011 r. Viganò został mianowany nuncjuszem apostolskim w USA. Z ukradzionych dokumentów, które właśnie opublikował Gianluigi Nuzzi, wiadomo, że przed nominacja się bronił, pisał do sekretarza stanu, potem do papieża: „moje przeniesienie w tym właśnie momencie oznaczałoby rozczarowanie i dezorientację dla tych, którzy wierzą, że możliwe jest wyjaśnienie tak wielu przypadków korupcji i nadużyć władzy w administracji licznych departamentów”. Nie pomogło...

Komentatorzy widzą w tym fragment toczonej w Watykanie i przegranej wojny z korupcją i nadużyciami. Nie jest to całkiem oczywiste, bowiem Waszyngton jest jedną z najważniejszych nuncjatur, wymagających wybitnego nuncjusza, a Viganò jest jednym z najwybitniejszych watykańskich dyplomatów.

Na jego miejsce został powołany biskup Giuseppe Sciacca, wybitny prawnik, człowiek o nieposzlakowanej reputacji, cieszący się szacunkiem Benedykta XVI i sekretarza stanu kard. Tarcisio Bertonego.

***

Spory (wojny) w Kurii oczywiście istnieją. Wydarzeniem, które pobudziło wyobraźnię mediów, a nie zostało do końca wyjaśnione, była nagła dymisja dyrektora IOR (banku watykańskiego) Gotti Tedeschiego. Tedeschiemu zarzucono pasywność, zaniedbania itd. Jednak skądinąd wiadomo, że jego stosunki z kardynałem Bertone (sekretarzem stanu) nie były dobre. Żalił się: „Bertone blokuje drogę do transparentności, której chce Ojciec Święty, jego częste wycieczki w sprawy ekonomiczne i finansowe są bardzo niewskazane. Kardynał zajmuje się sprawami, których kompletnie nie rozumie”.

Wspomniany już Aldo Maria Valli tak komentuje ostatnie wydarzenia: „Gdziekolwiek spojrzeć, krajobraz Watykanu jest ponury. Pojawiają się walki, uporczywe spory, ataki, polemiki, podziały. Papież intelektualista i teolog, ostrzegający stale przed »prześladowaniem wewnętrznym«, przed tymi, których nazwał »wilkami«, rządzi w świecie, który z jednej strony robi wrażenie magla, z drugiej gniazda żmij”.

Doświadczony watykanista, autor wywiadu z Janem Pawłem II Gianfranco Svidercoschi pisze w niedawno wydanej w Polsce książce „Dokąd zmierza Kościół”: „Rodzi się podejrzenie, że Joseph Ratzinger sam pragnie odizolować się, nie tylko ze względu na zwyczaj samotnych studiów, ale też dla obrony przed kurią, któ­ra wydaje mu się wrogo nastawiona, pozbawiona chęci współpracy, przynajmniej częściowo.

Pewnego dnia, podczas konsekracji pięciu kapłanów z kręgów kurii, papież powiedział, zapewne dzieląc się tym, co go trapi: »Wiemy, że społeczeństwo obywatelskie, a nierzadko także Kościół, cierpią z powodu tych, którzy pomimo spoczywającej na nich odpowiedzialności pracują dla siebie, a nie dla wspólnoty«.

Benedykt XVI często wydawał się nie tyle odizolowany, ile zdezorientowany, kiedy musiał stawić czoło całej serii złożonych problemów, których się nie spodziewał lub o których nie został poinformowany”.

***

Kuria Rzymska jest dużą instytucją. Kiedy papież mówi o nieprawdziwym obrazie, ma niewątpliwie na myśli tych, którzy pracują doskonale i bez rozgłosu. Bolesne dla wierzącego, przykre, żenujące spory i afery to tylko fragment watykańskiej rzeczywistości. Dlatego papież mógł na audiencji generalnej powiedzieć to, co powiedział. Obok smutnych prawd, sporo jest też radosnej twórczości dziennikarskiej, nie zawsze wiarygodnej.

Sam padłem tego ofiarą: z włoskich, zdawało się, poważnych źródeł czerpałem informacje do komentarza o niedawnej kradzieży papieskich dokumentów. Mówiły czarno na białym, że kamerdyner Paolo Gabriele pracował już w apartamencie Jana Pawła II, i tak napisałem w poprzednim numerze „Tygodnika”. Okazało się, że był tylko w antykamerze, ale w apartamencie nie. Prostuję więc.

A jeśli już o Paolo Gabrielem mowa: wszyscy, którzy go znają, nie mogą wyjść ze zdziwienia, że ten młody, sympatyczny, uczynny mężczyzna chyłkiem bierze z papieskiego biurka dokumenty, wybiega do najbliższej fotokopiarki, a potem odkłada na biurku tak, by śladów nie zostawić. Mówią nawet: może to nie on, może będzie tylko kozłem ofiarnym, bo lepiej brzmi, że to zrobił nie żaden ksiądz, ale świecki.

***

Czas płynie. Wielu watykańskich prałatów odejdzie w tym roku na emeryturę, oczekiwane są liczne nowe nominacje. To ważne, bo być może od reformy urzędu ważniejszy jest dobór ludzi na te urzędy. Jan Paweł II w pierwszej fazie pontyfikatu obsadził je ludźmi, których znał i z którymi się zaprzyjaźnił w czasie Soboru. To pokolenie odeszło jeszcze w czasie jego pontyfikatu. Przyszli nowi: dobrze, jeśli teologowie z pastoralnym zacięciem, niestety, zwykle bez żadnej formacji politycznej czy dyplomatycznej. Jeszcze inni przynoszą ze sobą do Rzymu kategorie politycznego myślenia zrodzone w ich krajach, mało odpowiednie dla Stolicy Apostolskiej w epoce globalizacji i pluralizmu. Inni wreszcie to ludzie władzy. Urząd kościelny to dla nich zbieranie i rozdzielanie korzyści oraz zaszczytów.

Cóż, Rzymska Kuria to jeszcze nie twarz Kościoła. Twarzą Kościoła są i będą święci – przypomina nam Benedykt XVI.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2012