Wietnamska sinusoida

29 września: “Rząd nie akceptuje tej nominacji". 2 października: “Nowy kardynał to dobra wiadomość dla wietnamskich katolików". W ten sprzeczny, ale typowy dla siebie sposób, władze Wietnamu przyjęły nominację kardynalską dla abp. Jean-Baptiste’a Pham Minh Mana.

12.10.2003

Czyta się kilka minut

Pierwsze oświadczenie pochodzi od urzędnika komisji ds. religijnych, który stwierdził, że Watykan podjął decyzję bez uzgodnienia z wietnamskim rządem, a odpowiednie instancje zbadają sprawę. Wynik badań okazał się pozytywny już po trzech dniach. Sam kardynał-nominat po godzinnym spotkaniu z przedstawicielami rządu określił rozmowy jako pomyślne. Dodał, że przygotuje raport dla premiera o swej nowej funkcji.

Abp Jean Baptiste Pham Minh Man urodził się w 1934 r. we wsi Hoa Thanh (południowy Wietnam). Święcenia przyjął w 1965 r. Lata 1968-71 to zakończone doktoratem studia na Loyola Marymount University w Los Angeles. W 1993 r. został biskupem-koadiutorem w My Tho, a pięć lat później - metropolitą Miasta Ho Chi Minha. Nominacja ta przełamała 5-letni impas w sprawie obsadzenia najważniejszej, obejmującej pół miliona katolików diecezji - wcześniej rząd nie akceptował kandydatur Watykanu. Dziś Man jest drugim, obok 84-letniego Paula Josepha Pham Dinh Tunga, wietnamskim kardynałem, a także wiceprzewodniczącym Episkopatu.

Zwycięstwo w wojnie domowej komunistycznej północy (w 1975 r.) i utworzenie Socjalistycznej Republiki Wietnamu oznaczało początek prześladowań religii, zwłaszcza buddyzmu i katolicyzmu. W latach 70. księża i świeccy trafiali do obozów reedukacyjnych. Zmarły we wrześniu ub.r. abp Francois Xavier Nguyen Van Thuan, b. przewodniczący Papieskiej Rady “Iustitia et Pax", przesiedział w więzieniu ponad 13 lat.

Zmiana nastąpiła w połowie lat 80., gdy komuniści poparli reformy rynkowe. W 1990 r. do kraju przybyła pierwsza delegacja Watykanu z kard. Etchegaray’em na czele. W 1991 r. rząd zakazał “dyskryminacji z powodu religii lub wiary", ale przełomowa była decyzja z 1994 r., gdy Papież mógł wreszcie mianować nowych biskupów. Dziś w 80-milionowym kraju katolików jest 5,3 mln. Modlą się w 6 tys. świątyń, służy im 4 tys. duchownych oraz 10 tys. sióstr.

Gdyby położenie katolickiej mniejszości przedstawić na wykresie, przypominałby sinusoidę. Władza czyni koncesje - przyzwala np. na wydanie katechizmu, po czym usuwa z niego fragmenty potępiające ateizm i totalitaryzm. Obserwatorzy mówią o poprawie sytuacji Kościoła, po czym partia zapowiada - jak w 1998 r. - ostrzejszą kontrolę nad działalnością o charakterze religijnym, która zagraża “polityce jedności narodowej".

W rzeczywistości wolność religijna w Wietnamie ogranicza się do pozwalania wiernym na chodzenie do kościoła. Organizacje religijne i społeczne kontroluje podległa partii masowa organizacja “Front Patriotyczny". Rząd nie zgadza się na budowę seminarium na północy kraju i ogranicza dostęp do już istniejących - każda diecezja może w ciągu dwóch lat wysłać na studia kapłańskie tylko 10 kandydatów. Duchowni, by poruszać się po kraju, potrzebują zezwolenia z urzędu ds. wyznań.

Niezgoda na kandydatury biskupów owocowała sytuacjami absurdalnymi; w pewnej diecezji na granicy z Chinami w 1998 r. opiekę nad kilkoma tysiącami wiernych na terytorium 25 tys. kilometrów kw. sprawowali 75-letni biskup (Mszę odprawiał na wózku inwalidzkim), 96-letni ksiądz oraz 107-letnia zakonnica. Powód? Rząd nie zezwalał na przybycie duchownych z innych diecezji.

W rezultacie Wietnam regularnie pojawia się w raportach amerykańskiego Departamentu Stanu i niemieckiej organizacji “Kirche in Not", gdzie określany jest jako kraj przemocą ograniczający praktyki religijne. Ostatnio głośna była sprawa ks. Thaddeusa Nguyen Van Ly, skazanego w 2001 r. na 20 lat więzienia za to, że w liście do Kongresu USA informował o przypadkach naruszenia swobody religijnej, prosząc Amerykanów o nieratyfikowanie układu handlowego z Hanoi. W obronie Ly (w latach 70. spędził już 10 lat w więzieniu) wystąpiła Komisja Europejska i Amnesty International. W lipcu komuniści obniżyli wyrok: na 15 lat więzienia i 5 lat aresztu domowego...

Władze zaprzeczają, jakoby dyskryminowały kogokolwiek, wzywają za to katolików do wykazania się “prawdziwym patriotyzmem". Jednocześnie publicznie doceniają społeczną aktywność Kościoła, szczególnie wśród narkomanów i prostytutek. Duchowni zakładają przedszkola dla sierot, szarytki prowadzą ośrodek dla chorych na AIDS, organizowane są zbiórki pieniędzy dla ubogich, fundowane stypendia. W styczniu sam premier dziękował siostrom paulistkom (za przedszkole w My Tho) i Wspólnocie św. Jana Apostoła (za leczenie ubogich). Wydarzeniem bez precedensu było otwarcie szpitala katolickiego w Ho Chi Minh w sierpniu 2002 r. - dotąd Kościół nie mógł prowadzić szkół ani szpitali.

Mimo prób Watykanowi nie udało się nawiązać stosunków dyplomatycznych z Wietnamem - i dlatego nie doszła do skutku pielgrzymka Jana Pawła II. Z drugiej strony nie powiodły się próby komunistów oderwania katolików od Stolicy Apostolskiej i utworzenia “Kościoła patriotycznego". Komuniści zaakceptowali przynajmniej konieczność rozmów z Watykanem - w listopadzie 2002 r. gościł tam wicepremier Wietnamu.

Dwa lata temu Papież zachęcał wietnamskich biskupów, by pokonując znane mu trudności, współpracowali z rządem - winni bowiem “służyć dobru tych samych obywateli". W 1998 r. abp Man wraz z radą miejską Ho Chi Minh prowadził kampanię budowy mieszkań dla ubogich, rok później odbierał 100 tys. dolarów, jakie Papież przeznaczył na pomoc dla ofiar powodzi w Wietnamie. Rok temu w bożonarodzeniowym liście do przewodniczącego Wietnamskiego Stowarzyszenia Patriotycznego bolał nad falą konsumeryzmu. Zdaniem arcybiskupa zmorą kraju jest, że “mała grupka oficjeli posiada 75 proc. publicznych funduszy", a główną przeszkodą w rozwoju jest korupcja. By społeczeństwo uczestniczyć w służbie publicznej, rząd winien zmienić niesprawiedliwe prawa. “Ponad milion aborcji rocznie to przykład niemoralnych środków administracyjnych i strasznych konsekwencji, które z nich wynikają. Przyszłość naszego narodu jest mroczna i niepewna" - kończy list abp Man.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2003