Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Regulacje prawne określające obecną postać praw autorskich podaje obwieszczenie marszałka Sejmu RP z 17 V 2006 r., odwołujące się zarówno do ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych z 1994 r., jak i do 14 późniejszych dokumentów. Zaniedbania z okresu PRL były tak duże, że trudno się dziwić, iż prawo autorskie wymaga dalszego doskonalenia. Jako przykład można wskazać choćby głośną sprawę Pawła Jasienicy: przez pewien czas panowała obawa, że o wznowieniach jego książek mogą decydować spadkobiercy osoby, której ulubioną formę literacką stanowił donos.
Wydawnicze dylematy
Ale nie jest to jedyny typ problemów, wywoływanych przez obecną wersję ustawy o prawie autorskim. W niektórych przypadkach przeszkodą uniemożliwiającą publikację okazuje się chęć okrycia milczeniem żenujących form aktywności pseudoartystycznej. Z problemem tym zmaga się choćby dyrekcja muzeum w Kozłówce, gdzie znajdują się obrazy i rzeźby ilustrujące dokonania twórców zafascynowanych socrealizmem. Jeśli chce się umieścić reprodukcję dzieł z tamtego okresu, trzeba - zgodnie z ustawą - prosić o zgodę spadkobierców praw autorskich, ci zaś pragną z reguły zaoszczędzić wstydu swym bliskim. Trzeba szukać sposobów na obejście paragrafu: jeśli spadkobiercy nie wyrażą zgody, by do opracowania naukowego o sztuce socjalistycznej dołączyć reprodukcję obrazu "Przodująca dojarka", można w sąsiedztwie obrazu sfotografować wycieczkę szkolną i dołączyć podpis: "Dzieci z Kamionki oglądają słynny obraz przodującej dojarki".
Ta praktyka daleko odbiega od rzeczowej dyskusji o patologiach socrealizmu. Trzeba ją w dodatku stosować jeszcze długo, skoro obecne przepisy wymagają zgody spadkobierców przez 70 lat po śmierci autora. Ironia historii przejawia się w tym, że dzieła, których wcześniej nie można było krytykować, gdyż były chronione przez cenzurę, obecnie znajdują się pod ochroną archaicznej postaci ustawy. Powstaje pytanie, w jaki sposób ją zmienić, aby nie naruszać praw majątkowych spadkobierców, równocześnie zaś nie uzależniać przyszłego rozwoju kultury od czynników, które nie są w stanie chronić jej należytego rozwoju.